AZS nie dał szans beniaminkowi w zaległym spotkaniu

Patryk Kurkowski

MKS Dąbrowa Górnicza nie zdołał sięgnąć po czwarte zwycięstwo z rzędu. Beniaminek został brutalnie sprowadzony na ziemię przez AZS Koszalin, który znowu pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał.

Już w pierwszej połowie koszalinianie dali do zrozumienia, że są silniejszym zespołem. Co prawda dwukrotnie kilkakrotnie na prowadzenie wychodzili dąbrowianie, ale beniaminek wykorzystywał po prostu gorsze fragmenty akademików. Ci z czasem jednak się rozpędzili i wyraźnie odskoczyli od swojego przeciwnika.

Zawodnicy Igoar Milicicia grali przede wszystkim świetnie w ataku. Gospodarze zdobywali punkty po szybkich atakach i błędach rywali. Mimo iż przegrywali walkę o zbiórki, to jednak zdecydowanie lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej. To akurat zasługa Szymona Szewczyka oraz Qyntela Woodsa. Obaj byli naprawdę skuteczni i praktycznie od początku byli motorem napędowym koszalińskiej drużyny.

Z czasem do wspomnianego duetu dołączył rozgrywający Krzysztof Szubarga. Doświadczony Polak w drugiej kwarcie był bezbłędny - trafiał spod kosza i z dystansu. Do przerwy zgromadził na swoje konto aż 12 punktów. W sumie trzej liderzy AZS-u uzbierali aż 38 "oczek", czyli więcej niż wszyscy zawodnicy MKS-u.

Zawodnicy Wojciecha Wieczorka nie grali wcale źle. Po prostu ich możliwości w ataku nie były tak wielkie jak akademików. No i defensywa beniaminka nie była zbyt szczelna, ale to akurat nie była żadna nowość. Mimo to jeszcze w drugiej odsłonie przyjezdni zdołali objąć prowadzenie.

Po wznowieniu gry koszalinianie praktycznie przypieczętowali zwycięstwo. W trzeciej odsłonie odjechali rywalowi tak daleko, że zanosiło się na prawdziwy pogrom. W pewnym momencie gospodarze mieli nawet 26 punktów przewagi. Co istotne, akademicy grali nadal na wysokiej skuteczności. Na dystansie może nie byli już tak groźni, ale za to w strefie podkoszowej nadal byli trudni do zatrzymania.

Dopiero w ostatniej kwarcie beniaminek otrzymał szansę odrobienia strat. Otrzymał, bo AZS ewidentnie spuścił z tonu i nie musiał już narzucać tempa. Wszystko było już jasne. Dąbrowianie walczyli natomiast o to, aby rozmiary porażki były jak najmniejsze. Te faktycznie udało się zmniejszyć, ale nie zmienia to faktu, iż gospodarze byli zdecydowanie poza ich zasięgiem.

Najskuteczniejszym graczem MKS-u w tym meczu był Ken Brown. Amerykanin zapisał na swoje konto 24 punkty, 4 asysty i e zbiórki. Dwucyfrową liczbę punktów uzbierał też Piotr Szymański, autor 13 "oczek".

AZS Koszalin - MKS Dąbrowa Górnicza 88:79 (25:23, 23:13, 23:10, 17:33)

AZS: Woods 22, Szewczyk 20, Szubarga 17, Sherman 7, Swanson 6, Austin 6, Mielczarek 4, Stelmach 4, Dąbrowski 2, Pacocha 0, Rybicki 0.

MKS: Brown 24, Szymański 13, Pepper 9, Weaver 8, Dziemba 6, Małecki 5, McKay 5, Metelski 4, Piechowicz 3, Zmarlak 2, Koelner 0, Załucki 0.

< Przejdź na wp.pl