Miał być Hodge, a jest Brown. "To dodatek do naszego składu"
Działaczom King Wilków Morskich Szczecin w ostatnich dniach udało się sfinalizować transfer Brandona Browna, który ma wzmocnić konkurencję na pozycjach obwodowych. Jego dojście nie oznacza, że ktoś opuści drużynę.
Długo trwały poszukiwania nowego zawodnika na pozycje 1/2. Początkowo dużo mówiło się o tym, że Walter Hodge zawita do Szczecina, by podnieść z ligowego marazmu ekipę King Wilków. Ostatecznie nie udało się osiągnąć porozumienia z Portorykańczykiem, mimo że władze klubu przedstawiły mu bardzo konkretną propozycję. Zawodnik wylądował we Włoszech.
Później "zagięto parol" na Ogo Adegboye'a, 28-letniego Brytyjczyka urodzonego w Nigerii. Klub z Pomorza Zachodniego był mocno zdeterminowany, aby zatrudnić wielokrotnego reprezentanta Wielkiej Brytanii.
Wilki Morskie podpisały nawet kontrakt z graczem (był odesłany do zawodnika do podpisania) i rozpoczęły procedurę zgłaszania koszykarza do rozgrywek Tauron Basket Ligi, ale Brytyjczyk w ostatniej chwili poinformował klub, że najprawdopodobniej pozostanie we Włoszech.
- Ma on nam pomóc na pozycjach obwodowych. Brown jest typowym combo-guardem. Może spokojnie występować jako rozgrywający, ale także jako rzucający obrońca. Nie ma problemu z kreacją gry, jak i zdobywaniem punktów. Na razie walczy o swoje miejsce w drużynie. Musi udowodnić na treningach, że jest od kogoś lepszy - przyznaje Marek Łukomski, opiekun King Wilków Morskich Szczecin.
Polski szkoleniowiec jasno przyznaje, że transfer Browna nie oznacza, że ktoś opuści drużynę. - To jest dodatek do naszego składu, a nie zamiana. Nie zamierzamy nikogo zwalniać - zaznacza.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.