Mariusz Zamirski: Mógłbym powiedzieć, że cel został zrealizowany

Dawid Cysarz

Zespół Delikatesów Centrum PBS Bank MOSiR Krosno był prawdziwą rewelacją rozgrywek pierwszej ligi koszykarzy. Beniaminek przez długi okres czasu piastował fotel lidera tabeli. Jednak po dwóch porażkach z rzędu krośnianie spadli na trzecią pozycję.

W dwóch ostatnich kolejkach spotkań podopieczni Mariusza Zamirskiego przegrali w Łodzi, a w ubiegłą środę ulegli drużynie Polonii 2011 Warszawa. W przypadku zwycięstwa nad warszawianami beniaminek pierwszej ligi miał otwartą drogę do pierwszego miejsca w tabeli. - W przypadku naszego zwycięstwa mieliśmy bardzo dobrą sytuację do pierwszego miejsca w końcowej klasyfikacji. Zakładając, że wszystko wygramy. Natomiast ta porażka stawia nas w zdecydowanie gorszej sytuacji - mówił po spotkaniu z Polonią 2011 trener Delikatesów Centrum PBS Bank MOSiR Krosno.

Od kilku kolejek szkoleniowiec krośnian nie mógł korzystać ze swoich wszystkich zawodników. Już w pierwszej rundzie rozgrywek kontuzji nabawił się Rafał Stolarek, a w ostatnich spotkaniach nie mogli grać między innymi Grzegorz Ożóg i Piotr Pluta. Ten ostatni wystąpił w meczu z Polonią 2011 Warszawa. Jednak lider drużyny nie zaliczy tego pojedynku do udanych. - Nie chce się usprawiedliwiać jakimiś tam kontuzjami, bo przecież za miesiąc, czy za tydzień nikt nie będzie pamiętał, że przegraliśmy mecz, bo nie graliśmy w pełnym składzie. Jednak daje się odczuć brak wartościowych zmienników w tych trudnych meczach - powiedział Mariusz Zamirski.

Przed rozpoczęciem sezonu działacze oraz trener krośnieńskiego sezonu za cel stawiali sobie utrzymanie w rozgrywkach pierwszej ligi. Jednak dobre występy zespołu sprawiły, że w Krośnie apetyt na sukces znacznie wzrósł. - W zasadzie mógłbym powiedzieć, że cel został zrealizowany, bo przed sezonem mówiliśmy o utrzymaniu. Ósma drużyna musiałaby wygrać wszystkie mecze, a my musielibyśmy wszystko przegrać. Praktycznie utrzymaliśmy się, bo będziemy w fazie play-off. Niestety nie zadowala mnie to. Apetyt rośnie w miarę jedzenie. Nie ma nic gorszego jak rozbudzenie apetytów. Zrobienie nadziei kibicom i wszystkich sympatykom a później gra odwrotnie. Na pewno byłoby lepiej gdybyśmy powoli, stopniowo do tego dochodzili. Jednak uważam, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty i jest o nas głośno. Natomiast na pewno nie jest to nasze ostatnie słowo. Do końca będziemy walczyli o jak najlepszą pozycję - zakończył Zamirski.

< Przejdź na wp.pl