Materiały prasowe / Mteriały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: MKS Dąbrowa Górnicza

EBL. Takiego debiutu Michał Dukowicz nie zapomni. "Jak będzie tak samo, to sezon skończę bez włosów"

Krzysztof Kaczmarczyk

Pomimo prowadzenia różnicą aż 24 punktów, MKS Dąbrowa Górnicza zwycięstwo 105:102 w Gliwicach nad GTK zapewnił sobie dopiero w drugiej dogrywce. - Mam nadzieję, że kolejne nasze mecze nie będą wyglądały tak samo - mówi Michał Dukowicz, trener MKS-u.

Michał Dukowicz okoliczności debiutu w Energa Basket Lidze jako pierwszy trener MKS-u Dąbrowa Górnicza miał niemal bajeczne. Znakomity obiekt, dramaturgia, dwie dogrywki i to najważniejsze - zwycięstwo.

- Mam nadzieję, że kolejne nasze mecze nie będą wyglądały tak samo... bo ten sezon skończę bez włosów - komentuje pojedynek w Gliwicach.

W obozie MKS-u wszyscy jak jeden mąż stwierdzili, że mecz miał być wygrany w normalnym czasie gry. Po pierwszej połowie dąbrowianie prowadzili różnicą aż 24 "oczek". Potem działy się już rzeczy niesamowite.

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Porażka 1.FC Unionu Berlin. Duży błąd Rafała Gikiewicza [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zobacz także. Genialny spektakl w Arenie Gliwice! MKS Dąbrowa Górnicza ograł GTK po dwóch dogrywkach

GTK w czwartej kwarcie było już na prowadzeniu, ale pół minuty przed końcem goście ponownie odskoczyli na 7 punktów. Fatalne straty nie pozwoliły jednak cieszyć się z triumfu po czterech kwartach.

- Cieszę się, że na końcu zawodnicy zaczęli grać mądrzej i w końcówce drugiej dogrywki wybroniliśmy bardzo ważne akcje i to dało zwycięstwo - komentuje Dukowicz. - Długo wydawało się, że mecz mamy pod kontrolą. W przerwie uczulaliśmy, żeby zamknąć mecz w trzeciej kwarcie, a wychodzimy, dostajemy serię punktów i Gliwice złapały rytm. Dodatkowo rywale zaczęli trafiać bardzo trudne rzuty.

W pewnym momencie trenerowi MKS-u wróciły demony przeszłości. Na inaugurację poprzedniego sezonu dąbrowianie prowadzili w Gliwicach niemal przez 40 minut, a po rzucie Mylesa Macka cztery sekundy przed końcem to GTK mogło cieszyć się z sukcesu.

- Pozwoliliśmy się im otworzyć. W samej trzeciej kwarcie straciliśmy 40 punktów (do przerwy MKS prowadził 43:19 przyp. red.), a w przerwie niczego nie zmieniliśmy, ani nie dosypaliśmy żadnych proszków na uspokojenie. Nie mam pojęcia, co się stało... - zakończył trener MKS-u.

Wnioski z defensywy trzeba wyciągnąć szybko, bo w drugiej kolejce do Dąbrowy Górniczej zawita WKS Śląsk Wrocław, który w swoim meczu otwarcia pokazał, że ma potencjał w ataku, zdobywając aż 111 punktów w starciu z HydroTruckiem Radom.

Zobacz także. Mocne otwarcie Trefla. King Szczecin bez szans w Sopocie

< Przejdź na wp.pl