"Wstyd". Niewiarygodne, czego "dokonali" Polacy

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Borja B. Hojas / Polska - Finlandia
Getty Images / Borja B. Hojas / Polska - Finlandia
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski w dramatycznych okolicznościach uległa Finlandii 88:89, choć w pewnym momencie prowadziła już piętnastoma punktami. Porażka ta przekreśla marzenia o wyjeździe na igrzyska olimpijskie w Paryżu.

W tym artykule dowiesz się o:

Po przegranej z Bahamami (81:90) reprezentacja Polski nie mogła sobie już pozwolić na wpadkę. Aby przedłużyć szanse na wyjazd do Paryża, Biało-Czerwoni musieli wygrać w czwartek z Finlandią. Zamiast tego była rozpacz i niedowierzanie.

Polacy na początku drugiej połowy prowadzili już piętnastoma punktami (59:44), jednak w następnej fazie meczu roztrwonili całą przewagę. Na 90 sekund przed końcem rywale wyszli na prowadzenie (89:88), którego już nie oddali.

Po spotkaniu suchej nitki na polskich koszykarzach nie pozostawili eksperci. I nie ma się co dziwić - czwartkowa porażka oznacza, że Biało-Czerwonych zabraknie na tegorocznych igrzyskach olimpijskich.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Rajskie wakacje reprezentanta Polski

"Nie do opisania. Tak dać sobie wyrwać wygraną... 14 pudeł z linii będzie się śniło" - napisał Krzysztof Kaczmarczyk z WP SportoweFakty.

"Frajerstwo" - krótko podsumował Tomasz Kalemba z Interii.

"Frajerstwo, nie wierzę. Było 76:62 na początku czwartej, kończymy 88:89. Wstyd, a nie igrzyska. Jedna z najbardziej traumatycznych porażek Polaków, jakie oglądałem. Wstyd" - podsumował Łukasz Cegliński ze sport.pl.

"Niewiarygodne..." - napisał Radosław Przybysz z meczyki.pl.

"88:89. No nie można tak" - podkreślił Patryk Serwański z RMF FM.

"88:89. Nie wiem jak można to było przegrać będąc +15 i kontrolując grę. To znaczy wiem - jak się nie trafia osobistych i nie robi +20, praktycznie kończąc mecz, to się przegrywa po dramacie z Finlandią i odpada z gry o Paryż" - zaznaczył Przemysław Garczarczyk z Polsatu Sport.

Zobacz także: Sochan trafił jedną ręką, a potem... Komentator aż się zaśmiał!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty