Jan Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: Sport to nie jest caritas

Artur Długosz

Jan Tomaszewski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zastanawia się dlaczego niektórzy polscy sportowcy pojechali na igrzyska olimpijskie do Londynu. Docenia on też tych, którym się powiodło.

Polacy jak na razie na igrzyskach olimpijskich w Londynie wywalczyli tylko jeden medal. W wielu konkurencjach nasi "pewniacy" zawiedli i przedwcześnie odpadli z rywalizacji. - Cóż, wydaje mi się, że pojechała do Londynu grupa, która jest towarzystwem wzajemnej adoracji. Jak ktoś zajmuje czwarte miejsce, ociera się o medal, to jest to światowa czołówka. Ale jeśli ktoś zajmuje ostatnie miejsce to umówmy się, że my jesteśmy krajem, który ma w swoim dorobku kilkaset medali olimpijskich. Nie jedziemy tam po to, żeby zaistnieć i żeby mówiono o tym kraju, tylko po to, żeby powiedzmy być w tej ósemce. Ośmiu zawodników jest eksponowanych i są za to punkty - mówi portalowi SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski.

Poseł na sejm docenia tych, którzy zajmują wysokie miejsca w konkurencjach, które są popularne na całym świecie. Dostało się natomiast Pawłowi Wojciechowskiemu. - Jeśli ktoś zajmuje 30-50-60 miejsce, to po cholerę ma jechać? Tu nie chodzi o pieniądze tylko o to, że w tym momencie musimy ustalić odpowiednie minimum olimpijskie. Radwańska pojechała, nie wyszło jej, ale jest drugą rakietą świata i zasłużyła na występ, ale na jakiej zasadzie pojechał w tym momencie mistrz świata w skoku o tyczce, co skoczył ileś centymetrów mniej od minimum? Nie wolno tego robić. Tu muszą być reguły takie, jak są w amerykańskich eliminacjach, gdzie trzech pierwszych jedzie. Kiedyś się zdarzyło, że Carl Lewis, najlepszy lekkoatleta świata, nie wystartował na 100 metrów, bo był czwarty. A u nas? U nas nie tylko by pojechał, ale i startowałby jako numer jeden. Nie może być tak. Sport to nie jest caritas - zaznacza Tomaszewski.

- Ja na miejscu Wojciechowskiego bym zrezygnował. To jest po prostu wstyd - zaznaczył.

- Tu nie chodzi o zdobycie medalu, bo medal jest warty tylko w tych konkurencjach, które są znane na świecie. Czwarte czy piąte, a nawet szóste miejsce w popularnym sporcie nie jest wstydem. Ale jak się zajmuje 40 miejsce? Pływacy pojechali i przepraszam, ale paru pojechało takich, że wiadomo było z góry, że z eliminacji nie wyjdą. Komu to jest potrzebne? Na pewno nie nam - podsumował Tomaszewski.

< Przejdź na wp.pl