East News

Cztery lata od tragicznej śmierci Sarah Burke. Zginęła spełniając marzenia

Łukasz Witczyk

19 stycznia 2012 roku w wyniku obrażeń po makabrycznym upadku na treningu zmarła Sarah Burke. Była ona jedną z najlepszych na świecie narciarek dowolnych. Mijają cztery lata od jej tragicznej śmierci.

Sarah Burke to legenda narciarstwa dowolnego. Jej tragiczna śmierć była szokiem dla wszystkich osób związanych z tą dyscypliną sportu. Burke miała zaledwie 29 lat, a jej marzeniem było zdobycie złotego medalu na igrzyskach olimpijskich w Soczi. Sama zaciekle lobbowała w MKOl, by konkurencje narciarstwa dowolnego dołączyć do grona konkurencji olimpijskich. Walka ta zakończyła się zwycięstwem, lecz los był dla Burke okrutny...

Burke miała być medalową nadzieją Kanadyjczyków w Soczi, a ona sama otwarcie mówiła o tym, że chce stanąć na podium najważniejszej imprezy czterolecia w narciarskim half-pipe. W tym celu systematycznie doskonaliła swoje umiejętności. Częste treningi pozwalały jej na wykonywanie niezwykle trudnych skoków. Nie ma wątpliwości, Burke była jedną z najbardziej utalentowanych zawodniczek rywalizujących w narciarstwie dowolnym.

Po raz pierwszy świat usłyszał o sukcesach Burke 17 marca 2005 roku. 23-letnia wówczas Kanadyjka zdobyła swój jedyny złoty medal podczas freestylowych mistrzostw świata. W fińskiej Ruce nie dała szans rywalkom. Jej powietrzne ewolucje stały na najwyższym poziomie. Kanadyjka odnosiła sukcesy nie tylko w mistrzostwach świata, ale także w zawodach Winter X-Games, w których czterokrotnie zdobywała złote medale.

Burke jako pierwsza kobieta na świecie wykonała skok z obrotem 1080 stopni w zawodach. Jej umiejętności wywoływały podziw wśród kibiców, a jednocześnie mroziły krew w żyłach. Burke robiła to, co kochała, a jednocześnie dostarczała fanom wielu emocji. W wolnych chwilach udawała się na stok, by odbyć kolejny trening, oddać kolejny skok. Jeden z treningów okazał się dla niej tragiczny.

10 stycznia 2012 roku w Salt Lake City doszło do makabrycznego wypadku. Burke wybiła się z najazdu, bez problemów wykonała dwa obroty w powietrzu. To nie był koniec ewolucji. Kanadyjka wykonała trzeci obrót, zabrakło jednak czasu na bezpieczne lądowanie.

Burke straciła równowagę i z impetem uderzyła głową o śnieg, doznając poważnych obrażeń. W wyniku upadku przerwana została tętnica kręgowa, która w organizmie odpowiada za dostarczanie krwi do pnia mózgu. Szanse na przeżycie były minimalne, choć prawdę mówiąc - nie było ich wcale. Burke przez 9 dni była w śpiączce, lekarze robili co mogli, by uratować jej życie. Walka ta zakończyła się jednak niepowodzeniem. Burke odeszła z tego świata, robiąc to, co najbardziej kochała. Miała 29 lat.

Był to wielki cios dla sportowego świata. Po śmierci, zgodnie z wolą Burke, jej narządy zostały przekazane do transplantacji. Kanadyjka była jednak "obecna" w Soczi. W 2014 roku jej prochy zostały rozsypane w kompleksie Roza Chutor, gdzie podczas igrzysk olimpijskich rozgrywano konkurencje narciarskie.

< Przejdź na wp.pl