Lewandowski znika, Benzema błyszczy. Czyli prawda o wielkich meczach

PAP/EPA / PAP/EPA/Alejandro Garcia/Enric Fontcuberta / Zdjęcie: Robert Lewandowski i Karim Benzema
PAP/EPA / PAP/EPA/Alejandro Garcia/Enric Fontcuberta / Zdjęcie: Robert Lewandowski i Karim Benzema

Real Madryt pokonał 4:0 FC Barcelonę. Kluczowy kolejny raz był Karim Benzema, który ustrzelił hat-tricka. Po stronie Barcelony kolejny raz w ważnym meczu zawiódł Robert Lewandowski.

[tag=4990]

Karim Benzema[/tag] i Robert Lewandowski rozgrywają kompletnie różne sezony. Francuz bardzo często bywał w gabinetach lekarzy, przez co w La Liga ma zaledwie 17 występów na 27 możliwych. Z kolei "Lewy" grał więcej, a liczby obu są podobne.

Lewandowski ma na swoim koncie 34 udziały przy golach zespołu. Z kolei Benzema w bramki swojej drużyny zaangażowany był 31-krotnie. Największą różnicę między nimi pokazał jednak rewanżowy mecz w Pucharze Króla. Gdy Real potrzebował Benzemy, ten zagrał swój mistrzowski mecz. Lewandowski kolejny raz był niewidzialny. Taka tendencja nie powinna być zaskoczeniem.

Karim "Mr. Champions" Benzema 

Kiedyś taki przydomek przypisywano Cristiano Ronaldo, który wciąż jest niewątpliwie najlepszym, najbardziej decydującym piłkarzem w historii Ligi Mistrzów. Benzema w ostatnich miesiącach rzucił mu poważne wyzwanie.

ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź

Poprzedni sezon tych najważniejszych rozgrywek klubowych w Europie dla wybitnego francuskiego napastnika był niesamowity. To on wspólnie z Viniciusem Juniorem poprowadził swój zespół do zdobycia 14-tego pucharu.

Po odejściu Cristiano Ronaldo z Realu Madryt Benzema wziął na siebie odpowiedzialność, która miała spaść na Garetha Bale'a. Francuz stał się liderem drużyny i człowiekiem, który nie znika w najważniejszych momentach.

Spójrzmy jedynie na trwający i poprzedni sezon i występy Karima w meczach z tymi największymi rywalami. Takich spotkań przez ostatnie nieco ponad 12 miesięcy możemy naliczyć 21.

Przeanalizujmy najpierw występy w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Benzema zagrał trzykrotnie przeciwko Liverpool FC, dwukrotnie mierzył się z Manchesterem City, Chelsea FC oraz Paris Saint-Germain. Bilans tych występów jest kosmiczny.

Urodzony w Lyonie napastnik w rozegranych dziewięciu niezwykle ważnych meczach strzelił aż 13 goli oraz zanotował dwie asysty. Trzeba przyznać, że to robi olbrzymie wrażenie. Między innymi za takie występy został nagrodzony zasłużoną Złotą Piłką.

Na pozostałe dwanaście spotkań, o których wcześniej wspomniano, składają się El Clasico, derby Madrytu oraz finały Superpucharu Europy i Hiszpanii. W tym czasie Benzema strzelił 12 goli oraz zanotował trzy asysty.

Łączny bilans tego, co daje zespołowi Francuz w tych kluczowych momentach, jest imponujący. W 21 takich ważnych meczach napastnik strzelił aż 25 goli oraz zanotował pięć asyst. Średnio notował prawie półtora udziału przy golu na mecz.

Niektórzy mówią, że najniebezpieczniejszy Benzema pojawia się wtedy, kiedy zespół ma kłopoty, a w kalendarzu rozpoczyna się islamski Ramadan. Ostatnie miesiące jedynie potwierdzają tę tezę, a przed Benzemą jeszcze kolejna faza grupowa Ligi Mistrzów.

- Karim Benzema czysto piłkarsko jest lepszym piłkarzem niż Robert Lewandowski. Jest bardziej wszechstronny, kompletny - powiedział po meczu z Barceloną Marcin Pawłowski, komentator Viaplay, na kanale Meczyki.pl.

Lewandowski "Niewidzialny"

W ostatnich latach Lewandowskiemu regularnie wypominano, że znika na największych scenach. Po przyjściu do Barcelony miał być jej liderem, a co za tym idzie ciągnąć drużynę za uszy w najważniejszych starciach.

Hiszpańskie media już po występach w Lidze Mistrzów wypominały naszemu kapitanowi, że ten nie potrafił być liderem mentalnym, ale także sportowym.

Zróbmy podobną analizę do tej, jaką przeprowadziliśmy na występach Karima Benzemy w meczach "o podwyższonym ryzyku". Niestety kibic naszego najwybitniejszego napastnika w historii może być szczerze rozczarowany.

W ostatnich niespełna dwóch sezonach Lewandowski siłą rzeczy rozegrał mniej takich spotkań, bo w Bundeslidze nie ma takiej ekipy, jak Atletico Madryt dla Realu, a w Lidze Mistrzów jego drużyny zatrzymywały się na wczesnych etapach, także z winy Polaka.

Tak naprawdę w nieco ponad 12 ostatnich miesiącach możemy ich na europejskiej scenie naliczyć zaledwie osiem, z czego dwa przeciwko Manchesterowi United jedynie w Lidze Europy, czyli dla takiego piłkarza rozgrywkach drugiej kategorii.

W tych ośmiu meczach kapitan reprezentacji Polski strzelił sześć goli. Dodatkowo zanotował jedną asystę. To bilans słabszy od tego, który w najważniejszych momentach potrafi generować Karim Benzema.

Gdy spojrzymy na rozgrywki ligowe i wszelkie inne puchary sytuacja wygląda nieco lepiej. Takich spotkań w ostatnim czasie możemy naliczyć zaledwie siedem, czyli aż o pięć mniej niż u Francuza.

W tych wszystkich siedmiu meczach nasz napastnik strzelił sześć goli oraz zanotował dwie asysty. Nie jest to bilans, który przez niektórych nazywany jest najlepszym napastnikiem na świecie. Dotychczas Lewandowski zagrał w czterech El Clasico, w których strzelił jednego gola i zanotował dwie asysty.

Największą różnicę pokaże jednak średni udział przy golach swojego zespołu na jedno spotkanie. W przypadku Benzemy zbliża się on do półtora angażu przy golach, u Lewandowskiego równo jeden. To mówi najwięcej.

- Zastanawiam się, ile w Hiszpanii będą mieli cierpliwości do Roberta. Na razie mają jej bardzo dużo - zastanawiał się po meczu z Realem Madryt Piotr Urban, komentator Eleven Sports na kanale Meczyki.pl.

Stabilna XI vs wielki plac budowy

Musimy jednak pamiętać, że Benzema w Realu występuje od ponad dekady. Skład zespołu w tym czasie nie zmieniał się drastycznie, a ulegał jedynie delikatnym modyfikacjom, które zwiększały jego jakość.

Dzięki doświadczonym piłkarzom łatwiej było się wprowadzić do drużyny młodym zawodnikom, takim jak Vinicius Junior, Rodrygo Goes, Aurelien Tchouameni, Eduardo Camavinga czy Eder Militao. W takich warunkach zdecydowanie łatwiej błyszczeć.

Lewandowski w Barcelonie zastał plac budowy, w którym musiał się bardzo szybko odnaleźć. Polak został tam rzucony, jako jeden z głównych architektów, który dodatkowo ma czuwać nad tym, jak działają pozostałe elementy drużyny.

Te zwykle są bardzo młode. W Barcelonie nie ma takiej stabilności składu, jaką widzimy w Madrycie. Porównując do siebie skład z El Clasico w ostatni mistrzowskim sezonie w "Dumie Katalonii" zmieniło się prawie wszystko.

W podstawowej XI ostało się zaledwie czterech piłkarzy, którzy wówczas doświadczyli zwycięstwa 1:0. Po stronie Realu ta sytuacja prezentuje się lepiej. W stolicy Hiszpanii skład przechodzi umiejętną rewolucję, w Barcelonie zdecydowano się na kosmiczną rewolucję, której główną twarzą jest Lewandowski.

Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty