Jan Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: Obraniak jest hamulcowym

Artur Długosz

- Bardzo się obawiam meczu z Ukrainą - mówi portalowi SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski. Były reprezentant Polski odniósł się także do boiskowej współpracy Roberta Lewandowskiego i Ludovika Obraniaka.

Już 22 marca reprezentacja Polski prowadzona przez Waldemara Fornalika w meczu eliminacji do mistrzostw świata podejmować będzie Ukrainę. Spotkanie zostanie rozegrane na Stadionie Narodowym w Warszawie. Po ostatniej porażce biało-czerwonych w potyczce z Irlandią przed starciem z Ukrainą jest wiele niepokojów. - Bardzo się obawiam tego meczu. Dlaczego? Dlatego, że to spotkanie moim zdaniem będzie decydujące dla obu drużyn. Przestańmy gadać głupoty - remis, coś tam - nie! Obydwie drużyny muszą ten mecz wygrać. Nie czarujmy się - jeśli Ukraina zremisuje albo przegra - odpada z walki o awans. Jeśli my nie daj Boże przegramy albo nawet zremisujemy, też odpadamy. Oczywiście tylko teoretycznie, bo praktycznie wszystko jest możliwe, jak zwycięstwo z Anglią, z Ukrainą u nich. Obawiam się jednak tego meczu. W tym momencie wyjdzie wartość polskiego zespołu - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski.

Od meczu z Anglią w którym drużyna Fornalika pokazała się z bardzo dobrej strony, minęło już kilka miesięcy. - Mam nadzieję, że nasi zawodnicy zostali sprowadzeni na ziemię po wielkim sukcesie z Anglią i przystąpią do spotkania z Ukrainą właśnie tak, jak do meczu z Anglikami. Z pełną determinacją. Jest tylko jeden problem. Jest on do rozwiązania przez Fornalika. Czy zagra dwoma napastnikami czy jednym. Dla mnie nie ma problemu, bo ja bym zagrał dwoma, bo musimy to wygrać. Remis nam nic nie daje, jest naszą porażką - zaznaczył były reprezentant Polski.

Tomaszewski odniósł się także do nieporozumień pomiędzy Robertem Lewandowskim i Ludovikiem Obraniakiem. Dla bohatera z Wembley Obraniak mógłby zająć miejsce na ławce rezerwowych. - Umówmy się, Robert jest dla mnie w tej chwili najlepszym polskim piłkarzem i musi grać. Obraniak grając w Bordeaux, gra inaczej. Już mówię dlaczego - on dostając piłkę w Bordeaux, od kolegów otrzymuje sygnał słowny rzuć na lewo, rzuć na prawo i idź w drybling. Koledzy widzą. Natomiast tutaj, ponieważ on nie rozumie języka polskiego, to pierwszą rzeczą, gdy on otrzymuje piłkę, to się nastawia na strzał. Strzał ma niezły, a nie ma tych innych możliwości rozegrania poprzez podpowiedzi kolegów. Jak nie ma możliwości do uderzenia, to Obraniak się rozgląda. To już są dwie, trzy sekundy i dlatego on jest hamulcowym. Moim zdaniem w tym meczu powinniśmy zagrać dwoma napastnikami, a jeśli już, jak to się mówi, takim Obraniakiem, to nie wiem czy nie spróbowałbym Majewskiego - podsumował Jan Tomaszewski.

< Przejdź na wp.pl