Dwa Adriany o zwycięstwie Zagłębia zadecydowały (wideo)

Artur Długosz

Dwóch piłkarzy, którzy mają być przyszłością KGHM Zagłębia Lubin, czyli Adrian Rakowski i Adrian Błąd, zadecydowało o zwycięstwie Miedziowych z Koroną Kielce. Obaj popisali się pięknymi golami.

Mecz KGHM Zagłębia Lubin z Koroną Kielce nie był pasjonującym widowiskiem. O pierwszej połowie nic pozytywnego nie można napisać, ona po prostu się odbyła. - Myślę, że w pierwszej połowie było dużo niedokładnych podań - czy to z mojej strony czy od kolegów. Czasami niepotrzebne były te straty piłki, gdy z pięciu metrów podawaliśmy niedokładnie. To obniżyło trochę jakość widowiska. My przede wszystkim chcieliśmy tutaj wygrać. Wiedzieliśmy, że Korona będzie walczyć. Chcieliśmy się tym samym przeciwstawić. Głównie zależało nam na trzech punktach - mówił po spotkaniu Adrian Rakowski, piłkarz Zagłębia.

Druga odsłona potyczki nie była lepsza, lecz padły w niej bramki. - Tak naprawdę pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. W drugiej części spotkania zagraliśmy już lepiej. Graliśmy dużo pewniej, strzeliliśmy bramki. Przed przerwą mieliśmy może jedną okazję, a tak to nie dochodziliśmy do takich konkretnych sytuacji. Potem praktycznie była ich masa, bo sam miałem nawet na 3:1 i byłoby po meczu, a tak czekała nas nerwówka do końca. Na szczęście jednak odnieśliśmy zwycięstwo i dopisujemy sobie trzy punkty. Teraz pojedziemy do Poznania po kolejne zwycięstwo - skomentował Adrian Błąd. Ostatecznie Zagłębie pokonało Koronę 2:1, samemu tracąc gola już w doliczonym czasie gry. Miedziowi rywala jednak by nie pokonali, gdyby nie piękne gole dwóch Adrianów - Rakowskiego i Błąda. Ten pierwszy urodził się w 1990 roku, drugi rok później. Od dawna grają ze sobą w drużynie Miedziowych i są melodią przyszłości tego zespołu.

Adrian Błąd ma coraz mocniejszą pozycję w Zagłębiu
- Ja miałem 16 lat jak przyszedłem do Zagłębia. Adrian praktycznie jest od małego. Od momentu, jak tu przyszedłem, to praktycznie razem graliśmy. Zrobiliśmy mistrza juniorów, dwa razy wygrywaliśmy w Młodej Ekstraklasie. Teraz razem jesteśmy w pierwszej drużynie Zagłębia. Graliśmy w pierwszym składzie, ale wielu chłopaków u nas się wyróżniało. Niestety niektórym nie udało się przebić do pierwszej drużyny - wyjaśnia Rakowski, który w 56. minucie piątkowego spotkania popisał się efektownym uderzeniem zza pola karnego. - Każdy się mnie o to pyta czy tak chciałem uderzyć. No chciałem (śmiech) - uśmiechał się pomocnik.

Z trafienia kolegi cieszy się Błąd, który popisał się równie efektownym golem. - Myślę, że ta bramka Adriana wszystkich nas troszkę uskrzydliła, bo dodała nam takiej pewności siebie. Graliśmy jeszcze bardziej odważnie i strzeliliśmy też drugiego gola. Na pewno takie sytuacji podbudowują zespół. Bramka Adriana była bardzo ładna i chciałem taką samą strzelić (śmiech) - zaznaczył zawodnik, który jeszcze nie tak dawno temu był wypożyczony do pierwszoligowej Zawiszy Bydgoszcz. Sam Błąd w końcówce meczu mógł pokusić się o jeszcze jednego gola, lecz zmarnował doskonałą okazję. - To był ułamek sekundy, jestem troszkę wściekły na siebie za tę sytuację. Nerwówka była bowiem do końca. Na pewno jakbyśmy strzelili, to byłby już spokój. Miałem mnóstwo czasu, mogłem jeszcze dogrywać... Cóż, mam nadzieję, że jak najmniej będzie już takich błędów - wyjaśnił.


Występ Rakowskiego w podstawowym składzie był natomiast sporym zaskoczeniem. Większość osób spodziewała się, że od początku mecz rozpocznie Łukasz Hanzel. - Trener niczego mi nie tłumaczył. Myślę, że dawałem mu znak już na treningach, że zasługuję na grę. Wcześniej występował Łukasz Hanzel. Myślę, że także grał nieźle. Szkoleniowiec teraz zdecydował się na mnie. Tak naprawdę dopiero w dniu meczu dowiedziałem się, że wyjdę w pierwszym składzie. Myślę, że bramką udowodniłem, że zasługuję na to miejsce - zaznaczył "Raku", który pochwalił swojego ciut starszego kolegę za gola. - Cieszę się, że Adrian strzelił, bo gdyby nie zdobył tego gola, to nie wiem jakby się mecz skończył. Korona zdobyła gola w końcówce, może byłoby 1:1?

Zagłębie plasuje się w środku stawki. Gdyby nie słaba jesień, Miedziowi mogliby walczyć o europejskie puchary. - Wszyscy wiemy, jak wygląda tabela. Teraz dwa razy przegraliśmy i od razu spadliśmy troszkę w dół. Po zwycięstwie z Koroną na pewno jednak awansujemy. Przed nami mecz z Lechem i w Poznaniu też chcemy odnieść zwycięstwo. Jest ścisk w tabeli. Dla nas najważniejszy jest najbliższy mecz, zdobywanie punktów. Co będzie na koniec sezonu, to się okaże - podsumował Adrian Błąd.

< Przejdź na wp.pl