Na Łazienkowskiej wciąż cisza

Piotr Zarzycki

To miał być pierwszy krok w kierunku zażegnania trwającego już ponad rok konfliktu między działaczami i kibicami. Do porozumienia jednak nie doszło.

Na początku tygodnia w mediach pojawiły się informację o rozmowach trwających na linii klub-kibice. Co prawda nie doszło do bezpośrednich spotkań, ale w mediację między zwaśnionymi stronami włączyli się tym razem znakomici niegdyś piłkarze Legii: Roman Kosecki, Cezary Kucharski, Dariusz Dziekanowski, a także dyrektor Warszawskiego Biura Sportu Wiesław Wilczyński. Doszło do pewnych ustaleń, które zakładały powrót na trybuny wspaniałej atmosfery, oraz zakończeniu nieprzychylnych okrzyków w kierunku właścicieli warszawskiego zespołu.

Obie strony chciały dać sobie czas na porozumienie, tak aby na prestiżowym spotkaniu z Wisłą trybuny znów wyglądały jak za najlepszych lat, a oszałamiający doping niósł piłkarzy na skrzydłach do zwycięstwa nad odwiecznym rywalem. Przedstawiciele kibiców zobowiązali się do kulturalnego dopingu przez całe spotkanie, oraz wystosowania oficjalnego pisma zapraszających z ich strony na sobotnie spotkanie z Piastem. Klub w ramach swoich ustępstw zamierzał wpuścić na mecz kilka osób ukaranych wcześniej zakazami stadionowymi. Osoby te przez długie lata odpowiadały za przygotowywanie niezapomnianych choreografii, a także prowadzenie dopingu. Jednym z kibiców, który miał być wpuszczonym na stadion jest, od kilku lat prowadzący doping "Staruch".

To właśnie on wystosował zaproszenie, które jednak nie zostało opublikowane przez klub. Jego treść mogliśmy przeczytać w bezpłatnym biuletynie kibiców Legii, rozdawanym przed meczami w Warszawie. "Będzie to jeden z ostatnich meczów na Żylecie - naszej trybunie, na której wychowało się wiele pokoleń warszawiaków. Ten jeden raz pokażmy to, z czego nasza trybuna słynęła od zawsze - fanatyczny doping przez pełne 90 minut. Zróbmy to wyłącznie w hołdzie dla Żylety, przez wzgląd na historię, tradycję - w tym meczu dla wszystkich liczy się tylko Legia. Obecność obowiązkowa! Zróbmy razem piekło!" - napisał legijny wodzirej. Nie wiadomo dokładnie co było przyczyną odrzucenia owego apelu, ale dopingu po raz kolejny nie było.

Jedną z wersji na łamach wspomnianego biuletynu wygłosił prawnik Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa - Piłkarze przekazali nam, że klub odrzucił zaproszenie na mecz z Piastem, bo nie znalazły się w nim przeprosiny dla Mariusza Waltera - powiedział Wojciech Wiśniewski. Tę wersję, anonimowo potwierdził naszemu serwisowi jeden z pracowników ochrony stadionu Legii. - Z tego co usłyszałem, zarząd zażądał przeprosin dla właściciela, czego "Staruch" nie chciał uczynić - mówił. Kibice na to spotkanie szykowali również efektowną oprawę.

Obie strony nie zerwały kategorycznie rozmów. Trójka wspomnianych piłkarzy zapowiedziała dalszą mediację, ale głównym celem jest powrót dopingu na mecz z Wisłą. Jeżeli do tego spotkania nie uda się wypracować kompromisu, nie wiadomo czy dalej ktoś będzie chciał mieszać się w tą nieprzyjemną sytuację. Póki co jedyne zdanie jakie znamy, na temat wydarzeń z ubiegłego tygodnia, to zdanie kibiców. Klub jeszcze nie zajął stanowiska w tej sprawie. Obie strony nie komentują głośno swoich poczynań. Również starający pomóc się w rozwiązaniu sporu, póki co nie ujawniają szczegółów rozmów, gdyż jak sami mówią - nie chcą zapeszać.

< Przejdź na wp.pl