Takafumi Akahoshi - pomocnik dużego formatu czy tylko gwiazda miesiąca?
Pomocnik Pogoni Szczecin jest rewelacją początku sezonu. Marzy o grze w reprezentacji Japonii, ale do tego potrzebuje zmian. - Nikt stamtąd nie śledzi polskiej ligi - wyznaje.
Tak głośno o Takafumim Akahoshim jeszcze nie było. Pomocnik Pogoni Szczecin wybitnie rozpoczął sezon, ma na koncie cztery bramki i dwie asysty, dzięki którym przewodzi w klasyfikacji kanadyjskiej i ustępuje tylko Eduardsowi Visnakovsowi w tabeli strzelców. "Aka" regularnie gości w jedenastkach kolejki, jest uznawany za objawienie ostatnich tygodni.
- Nie czuję się bohaterem ani ligi, ani nawet samej Pogoni Szczecin. Gra mi się rzeczywiście dobrze, ale do pełni szczęścia brakuje np. dobrego występu przeciwko Legii Warszawa. W tym meczu zagrałem poniżej swoich oczekiwań, więc trudno mówić o pełni formy. Nie ukrywam jednak, że czuję się lepiej niż wiosną poprzedniego sezonu - komentuje zamieszanie wokół siebie Takafumi Akahoshi.
Aka gra na polskich boiskach od ponad dwóch sezonów. Dotychczas więcej mówiono o jego potencjale niż wymiernych sukcesach. Owszem, zdarzało mu się odpalić, ale okresami nie wyróżniał się nawet na tle pierwszoligowców. Po awansie Pogoni do T-Mobile Ekstraklasy rozegrał dziwny, nierówny sezon. Jesienią potrafił się odpowiednio zareklamować, ale zmazał całe wrażenie klapą w rundzie wiosennej. - Pokazuje w meczach 60 procent możliwości - przekonywał Edi Andradina na początku poprzedniego sezonu.
Dziś włodarze Pogoni nie powinni żałować decyzji o przedłużeniu kontraktu. Japończyk odradza się i można spodziewać się zainteresowania jego osobą ze strony mocniejszych klubów. Do stycznia 2016 ma ważny kontrakt, więc w razie konkretów nie odejdzie za darmo. Akahoshi był wcześniej obserwowany przez Herthę Berlin oraz FC Augsburg.
Bundesliga to jeden z upragnionych kierunków Japończyka, podoba mu się także wizja transferu do Premier League. Aka przyjechał nad Wisłę dzięki rekomendacji agenta, choć nie kojarzył Polski z niczym poza Fryderykiem Chopinem. W Niemczech już bywał, chociażby na meczu charytatywnym w Duisburgu jako reprezentant Japończyków grających w Europie, którzy przegrali 1:2 z Borussią Dortmund.
Gra w Bundeslidzie czy Premier League byłaby szansą na dostanie się do reprezentacji Japonii. - Z selekcjonerem nie mam kontaktu. Żeby grać w kadrze trzeba występować w lepszych ligach niż Ekstraklasa. Polskiej ligi nikt w Japonii nie śledzi, chociaż jakieś tam nieliczne informacje się przedostają - przyznał gorzko. - Gdyby ktoś zaproponował mi grę w reprezentacji Polski musiałbym to rozważyć. Na pewno nie mówię "nie". Jestem jednak Japończykiem i marzę o grze dla swojego kraju. Ten patriotyzm gdzieś we mnie jest - mówi.
Na razie Akahoshi jest pierwszoplanową postacią piłkarskiego światka w Polsce, a nie Japonii. Jak sam przyznaje bywa rozpoznawalny w ojczyźnie, uczestniczył w programie telewizyjnym pokazującym Japończyków grających w Europie. Trudno jednak powiedzieć, aby ściągał tłumy rodaków na stadion przy Twardowskiego. Przychodzi ich co najwyżej kilkunastu: mieszkańców Szczecina, turystów oraz dziennikarzy.
W sobotę Pogoń podejmie Lechię Gdańsk i będzie to wydarzenie bez precedensu. Na boisku powinni się pojawić trzej piłkarze z Japonii: Aka i Takuya Murayama z Pogoni oraz Daisuke Matsui z Lechii. Na razie oba zespoły są w czołówce tabeli, a wspomniani stranieri są ich pierwszoplanowymi postaciami.