Ryszard Tarasiewicz: To nieprzyjemna sytuacja dla piłkarzy, klubu i miasta

Maciej Kmita

- Dobra organizacja, dyscyplina, zimna krew i wiara w sukces pozwoliły nam osiągnąć korzystny rezultat - mówi po zwycięstwie z Cracovią (2:0) trener Zawiszy Bydgoszcz [tag=5942]Ryszard Tarasiewicz[/tag].

Bydgoszczanie pokonali Pasy w Krakowie po golach Kamila Drygasa i Bernardo Vasconcelosa, ale zwycięstwo nie przyszło im łatwo - do 70. minuty to Cracovia była bliższa wygranej, ale świetnie na linii spisywał się Wojciech Kaczmarek.

- Pierwszy po mecz po długiej przerwie niósł ze sobą wiele niewiadomych. W sparingach prezentowaliśmy dobrą grę, ale nie podpartą wynikami, choć była jakość. Pierwszy mecz niósł ze sobą dreszczyk emocji, każdy chce być w pierwszej "8" i trzeba było zrobić pierwszy krok w jej stronę - mówi Tarasiewicz.

- Wiedzieliśmy, jak gra Cracovia, bo to zespół dobrze grający piłką. Dobra organizacja, dyscyplina, zimna krew i wiara w sukces pozwoliły nam osiągnąć korzystny rezultat, który z przebiegu spotkania wydaje się sprawiedliwy - ocenia opiekun bydgoszczan.

Zawisza wygrał w Krakowie, ale podróż pod Wawel nie była dla piłkarzy beniaminka w stu procentach udana. Kibice, którzy przyjechali za drużyną do Krakowa, zelżyli podopiecznych Tarasiewicza na równi z właścicielem klubu Radosławem Osuchem, z którym mają konflikt. Trenerowi Zawiszy udało się jednak odciąć piłkarzy od tego, co działo się na trybunach.

- Rozmawialiśmy o tym przed dzisiejszym meczem, ale nie chcę mówić, co przekazałem piłkarzom. To nieprzyjemna sytuacja i dla piłkarzy, i dla klubu, i dla miasta Bydgoszcz. Myślę, że powoli się dotrzemy i na następnym meczu z Lechią Gdańsk i moi zawodnicy, i kibice zapomną o tym incydencie, który dziś miał miejsce. Ja, moi piłkarze i cała Bydgoszcz liczymy na wspaniały doping w meczu z Lechią Gdańsk - mówi Tarasiewicz.

< Przejdź na wp.pl