Czy to koniec Manuela Arboledy w Lechu Poznań?

Michał Jankowski

Manuel Arboleda był antybohaterem Lecha Poznań w meczu z Widzewem Łódź. Czy to już koniec kolumbijskiego obrońcy w Kolejorzu?

Manuel Arboleda w tym sezonie spisuje się słabo. Ostatnio jednak pojawiła się nadzieja, że obrońca Lecha Poznań odzyskuje wysoką formę. Zagrał dobre spotkanie z Piastem Gliwice  i z Widzewem Łódź znów wyszedł w podstawowym składzie. W pierwszej połowie grał solidnie i zdobył nawet gola. Dramat rozpoczął się jednak po przerwie, gdy po jego dwóch błędach lechici stracili bramki, co kosztowało ich w konsekwencji dwa punkty.

Już od dawna nieoficjalnie mówi się, że Arboleda po sezonie odejdzie z Lecha. Wygaśnie wtedy jego lukratywny kontrakt, a klub go zapewne nie przedłuży, choć sam zawodnik byłby skłonny zgodzić się na obniżkę zarobków. - Decyzja jeszcze nie została podjęta - mówi Mariusz Rumak, ale w Poznaniu nikt nie wierzy w podpisanie nowej umowy.

Po fatalnym występie w Łodzi na Kolumbijczyka spadły gromy. Atmosferę stara się tonować szkoleniowiec Lecha, który nie zamierza krytykować swojego podopiecznego. - Raz popełniłem ten błąd i więcej tego nie zrobię. Zupełnie niepotrzebnie zrobiło się zamieszanie wokół Manuela Arboledy. Bramki, które straciliśmy były spowodowane serią błędów, a nie pomyłką jednego zawodnika - dodaje Rumak.

Arboleda w najbliższym meczu zapewne wróci na ławkę rezerwowych i szybko może się z niej nie podnieść, bowiem do dyspozycji trenera są Marcin Kamiński, Hubert Wołąkiewicz oraz wracający do zdrowia Paulus Arajuuri. Ponadto w obwodzie jest jeszcze młody Jan Bednarek. Mariusz Rumak uważa jednak, że Arboleda jest jeszcze potrzebny Lechowi. - Manuel wie jak się zdobywa mistrzostwo. Zdobywał je sześciokrotnie w różnych krajach i jest potrzebny w szatni. Wie co potrzeba drużynie, może nie w czasie gry, ale między meczami. Dla zespołu jego doświadczenie jest bezcenne - zakończył trener Kolejorza.

< Przejdź na wp.pl