Tadeusz Pawłowski: Problemem naszego zespołu jest cwaniactwo

Artur Długosz

Śląsk bezbramkowo zremisował z Podbeskidziem. W tej potyczce zawodnicy z Wrocławia nie wykorzystali wielu dogodnych sytuacji strzeleckich. - Czasami trzeba tylko wepchnąć piłkę - żałował trener WKS-u.

- Uważam, że to był dobry mecz z obydwu stron. Tak jak w poprzednim spotkaniu z Podbeskidziem, stworzyliśmy dobre widowisko. Mimo że było 0:0, to mogło się podobać. Mieliśmy parę sytuacji bramkowych. Były takie z obu stron. Gratuluję chłopakom. To kolejny punkt w osiągnięciu naszego celu. Nie jestem może szczęśliwy, ale zadowolony z gry - mówił po spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała Tadeusz Pawłowski.

W sobotę Śląsk Wrocław mógł zwyciężyć, bowiem stworzył sobie wiele dogodnych sytuacji. Tym razem jednak pudłowali głównie Marco Paixao i Sylwester Patejuk. - Uważam, że problemem naszego zespołu jest cwaniactwo. Czasami trzeba tylko wepchnąć piłkę. Jeśli chodzi o sytuację, którą miał Sylwek Patejuk w 92. minucie - trudno mi to wytłumaczyć, jak można strzelić prosto w bramkarza w takiej okazji. Trzeba się skoncentrować, zobaczyć gdzie jest wolny róg. Jeśli ktoś ma instynkt snajpera, to widać to w każdym treningu. Cieszę się, że Marco (Paixao - dop.red.) bierze na siebie dużo ciężaru gry, wiele pracuje. W każdym meczu ma sytuacje bramkowe. Raz strzela, a raz nie. Dobrze, że mamy takiego zawodnika w szeregach. Może jest problem, żeby do niego dopasować kogoś innego, żebyśmy mogli zagrać dwoma napastnikami? Może miałby wtedy więcej siły, żeby się skoncentrować na zakończeniu akcji. Z drugiej strony, czapki z głów, trochę bramek strzelił - zaznaczył opiekun Śląska.

Szkoleniowiec odniósł się także do zmian, jakich dokonywał w swoim zespole w trakcie trwania spotkania. - Wprowadziliśmy Droppę do pomocy, bo chcieliśmy przyspieszyć swoją grę zamieniając go z Tomem (Tom Hateley - dop.red.). Calahorro niestety zasygnalizował, że nie może biegać, skurcze go łapią w łydkach. Podbeskidzie wprowadziło z kolei do ataku najszybszego napastnika. Musiałem więc przeprowadzić taką zmianę - wyjaśnił.

Marco Paixao tym razem nie mógł cieszyć się z gola
Tadeusz Pawłowski przyznał także, że jego zawodnicy byli zmęczeni psychicznie grając w ostatnich tygodniach pod presją wyniku. - Prawie codziennie badamy krew. Ten mecz trochę zdrowia kosztował. Może nie samo spotkanie, co napięcie. Wiele tygodni gramy pod presją, że każdy przegrany mecz może spowodować, że będziemy w strefie spadkowej. Myślę, że chłopcy są już zmęczeni psychicznie. Uważam, że każdy zdobyty punkt trzeba docenić. Trzeba też coś jednak zrobić, żeby te bramki padały. To jest problem naszego zespołu. Trzeba na spokojnie przeanalizować w którym kierunku pójść. Pracujemy nad tym wszystkim, ale jeszcze się to nie przekłada na mecz - skomentował.

Przeciwko Podbeskidziu na nietypowej dla siebie pozycji bocznego pomocnika zagrał Sebastian Mila. - Uważamy, że każda drużyna, która przyjeżdża do Wrocławia chce najpierw zneutralizować Sebastiana. Poprzez wstawienie Flavio jako partnera dla Marco, a Sebastiana z prawej strony, wyszło nam kilka bardzo fajnych kontr. Na pewno nie były idealne, ale zamiar był taki, żeby zrobić jakąś niespodziankę. Sebastian miał szukać sobie miejsca do rozegrania - podsumował Tadeusz Pawłowski.



Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl