Tadeusz Pawłowski: Problemem naszego zespołu jest cwaniactwo
Śląsk bezbramkowo zremisował z Podbeskidziem. W tej potyczce zawodnicy z Wrocławia nie wykorzystali wielu dogodnych sytuacji strzeleckich. - Czasami trzeba tylko wepchnąć piłkę - żałował trener WKS-u.
- Uważam, że to był dobry mecz z obydwu stron. Tak jak w poprzednim spotkaniu z Podbeskidziem, stworzyliśmy dobre widowisko. Mimo że było 0:0, to mogło się podobać. Mieliśmy parę sytuacji bramkowych. Były takie z obu stron. Gratuluję chłopakom. To kolejny punkt w osiągnięciu naszego celu. Nie jestem może szczęśliwy, ale zadowolony z gry - mówił po spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała Tadeusz Pawłowski.
W sobotę Śląsk Wrocław mógł zwyciężyć, bowiem stworzył sobie wiele dogodnych sytuacji. Tym razem jednak pudłowali głównie Marco Paixao i Sylwester Patejuk. - Uważam, że problemem naszego zespołu jest cwaniactwo. Czasami trzeba tylko wepchnąć piłkę. Jeśli chodzi o sytuację, którą miał Sylwek Patejuk w 92. minucie - trudno mi to wytłumaczyć, jak można strzelić prosto w bramkarza w takiej okazji. Trzeba się skoncentrować, zobaczyć gdzie jest wolny róg. Jeśli ktoś ma instynkt snajpera, to widać to w każdym treningu. Cieszę się, że Marco (Paixao - dop.red.) bierze na siebie dużo ciężaru gry, wiele pracuje. W każdym meczu ma sytuacje bramkowe. Raz strzela, a raz nie. Dobrze, że mamy takiego zawodnika w szeregach. Może jest problem, żeby do niego dopasować kogoś innego, żebyśmy mogli zagrać dwoma napastnikami? Może miałby wtedy więcej siły, żeby się skoncentrować na zakończeniu akcji. Z drugiej strony, czapki z głów, trochę bramek strzelił - zaznaczył opiekun Śląska.
Szkoleniowiec odniósł się także do zmian, jakich dokonywał w swoim zespole w trakcie trwania spotkania. - Wprowadziliśmy Droppę do pomocy, bo chcieliśmy przyspieszyć swoją grę zamieniając go z Tomem (Tom Hateley - dop.red.). Calahorro niestety zasygnalizował, że nie może biegać, skurcze go łapią w łydkach. Podbeskidzie wprowadziło z kolei do ataku najszybszego napastnika. Musiałem więc przeprowadzić taką zmianę - wyjaśnił.
Przeciwko Podbeskidziu na nietypowej dla siebie pozycji bocznego pomocnika zagrał Sebastian Mila. - Uważamy, że każda drużyna, która przyjeżdża do Wrocławia chce najpierw zneutralizować Sebastiana. Poprzez wstawienie Flavio jako partnera dla Marco, a Sebastiana z prawej strony, wyszło nam kilka bardzo fajnych kontr. Na pewno nie były idealne, ale zamiar był taki, żeby zrobić jakąś niespodziankę. Sebastian miał szukać sobie miejsca do rozegrania - podsumował Tadeusz Pawłowski.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.