I liga pod lupą: Kadrowicze Nawałki, rozmówki polsko-portugalskie i co z Kolejarzem Stróże?

Sebastian Szczytkowski

Rozgrywki nie miały tak dużej dramaturgii jak poprzednie, ale przyniosły istotne wydarzenia. Kilka następnych przełomów nastąpi w przerwie letniej. Jaka była i może być I liga?

W sobotę zapadły ostateczne rozstrzygnięcia w sezonie 2013/2014 I ligi. Sezon z przeciętną średnią goli na mecz - 2,33 i mniejszą dramaturgią niż poprzedni. Nie było gola bramkarza Michała Wróbla w doliczonym czasie "spotkania na wodzie" z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza, nie było następnego awansu uratowanego przez Ryszarda Tarasiewicza. Nie było także sponsora tytularnego, choć to akurat nic nowego. Nie znaczy to jednak, że z boisk wiało nudą.

Awans wywalczyli zasłużenie PGE GKS Bełchatów oraz Górnik Łęczna, grając najrówniej i najefektywniej. Potwierdziło się zarazem, że drogę do sukcesu w I lidze jest najpierw wybronienie, później strzelanie goli, a nie odwrotnie. Statystyki nie pozostawiają złudzeń - jedni i drudzy nie mieli sobie równych w grze obronnej, stracili po zaledwie 27 goli i zdystansowali w tabeli specjalistów od radośniejszego futbolu.

Jednym z tych, którzy odpowiadali za grę obronną GKS-u był Maciej Wilusz - kadrowicz Adama Nawałki. Selekcjoner nie zakończył na nim poszukiwań reprezentantów Polski z I ligi i postanowił sprawdzić także Rafała Leszczyńskiego z Dolcanu Ząbki. Powołania dla tego duetu to bez wątpienia wydarzenia sezonu bez precedensu w ostatnich latach. Wilusz przenosi się teraz do Lecha Poznań, natomiast Leszczyński - zgodnie ze słowami trenera Roberta Podolińskiego - nie został świętą krową i przesiedział lwią część rundy wiosennej na ławce Dolcanu Ząbki.

Drużyna z Mazowsza zafiniszowała na 3. miejscu w tabeli. Przed Dolcanem nowy rozdział, bez trenera Podolińskiego, bez króla strzelców - Dariusza Zjawińskiego. Wraz z Robertem Podolińskim odchodzi z I ligi część tego, co miało wysoką jakość, z góry założoną i realizowaną koncepcję. Nie jest to coś powszechnego. Czy nadchodzi czas powrotu Marcina Sasala? Szkoleniowiec ten wprowadził Dolcan na zaplecze ekstraklasy, swoje zasługi w Ząbkach ma, ale na te porównywalne z trenerem Podoliński musi jeszcze popracować.

Robert Podoliński poprowadzi w następnym sezonie ekstraklasową Cracovię
Pozytywnych niespodzianek takich jak Dolcan było mniej niż rozczarowań. Więcej obiecywano sobie w Arce Gdynia, GKS-ie Katowice, Miedzi Legnica... Arce znów zabrakło wyrachowania, regularności, umiejętności punktowania w meczach z dołem tabeli. Nawet półfinał Pucharu Polski nie uratował Pawła Sikory, który w maju pożegnał się ze stanowiskiem trenera gdynian.

Kompletnie nie odpaliły rewelacje poprzedniego sezonu: Termalica i Flota Świnoujście. Problem diagnozował chyba najtrafniej Jan Żurek z GKS-u Tychy. - Przed rokiem były takie ambicje, takie marzenia o awansie, a jednak nie udało się ich zrealizować. Nie jest łatwe pozbieranie psychiczne zespołu po stracie czegoś, co było na wyciągnięcie ręki. Trudno jest wejść nowemu trenerowi do szatni i znów wydobyć siłę z zawodników.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Takiemu zadaniu nie sprostał Bogusław Baniak, którego przygoda we Flocie była jednym wielkim pasmem niepowodzeń. "Bebeto" obiecywał wiele, a z perspektywy czasu chyba i tak za długo zasiedział się na ławce trenerskiej Wyspiarzy. I ligę w Świnoujściu uratował Tomasz Kafarski. Jaka będzie przyszłość trenera i klubu znad morza - nie wie dokładnie nikt. Możliwe są różne warianty: od czarnego po świetlany poprzez ogrywanie we Flocie młodych piłkarzy z Portugalii. Przydadzą się na Pomorzu zakurzone od czasu brazylijskiej Pogoni Szczecin rozmówki polsko-portugalskie?

[nextpage]

Termalica Bruk-Bet Nieciecza pozbierała się szybciej niż Flota i od sierpnia powinna być znów groźna dla czołówki. Niewiele dały nerwowe i momentami niesmaczne roszady trenerów. W końcu drużynę poukładał Piotr Mandrysz i zrobił z niej nawet wicelidera w tabeli wiosny. Mandrysz to jeden z tych trenerów, który z reguły nie zostawia za sobą spalonej ziemi. Pytanie - czy GKS Tychy byłby w tym samym miejscu, gdyby nie rozstanie z Mandryszem przed sezonem?

Fakt jest taki, że tyszanie zawikłali się w nerwową walkę o utrzymanie. Rywalizacja o uniknięcie spadku z I ligi była gorąca i trwała niemal do ostatniego gwizdka sezonu. Ostatecznie stawkę opuścił Stomil Olsztyn, który - uwaga - nie przegrał żadnego z ostatnich sześciu meczów.

Grupę spadkowiczów uzupełniły: Puszcza Niepołomice, Energetyk ROW Rybnik i Can-Pack Okocimski Brzesko. Trener niepołomiczan Dariusz Wójtowicz uciął sobie w połowie kwietnia pogawędkę z Bogusławem Baniakiem. Obaj zastanawiali się kto będzie czwartym "do brydża" czyli spadku. Rzeczywistość okazała się przewrotna - Puszcza nie wygrała od czasu meczu z Flotą ani razu i stała się tym trzecim do brydża, a Baniak nie doczekał na trenerskiej karuzeli ostatecznych rozstrzygnięć.

Bogusław Baniak - były trener Floty Świnoujście i wielki przegrany sezonu
Nie sprawdziły się do końca też przewidywania Roberta Podolińskiego, który po sparingu z Olimpią Grudziądz stawiał, że dwie ekipy będą wiosną ostawać od stawki. Odstawała tylko jedna - Okocimski Brzesko. Energetyk ROW Rybnik może pocieszyć się tytułem "postrach faworytów". Beniaminek jak Janosik zabierał punkty bogatym, a oddawał biednym. Może i zrobiłby furorę w T-Mobile Ekstraklasie, ale na razie musi wrócić do II ligi.

Pod znakiem zapytania stoi też przyszłość I-ligowego futbolu w Stróżach. Wg spekulacji licencja Kolejarza wędrowała już do Torunia, Warszawy... Stanisław Kogut zapewnia wciąż oficjalnie, że jest zwolennikiem pozostawienia status quo na klepisku w Stróżach.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

A propos boiska Kolejarza przypomina się historia sprzed kilku lat. Po meczu z Pogonią, w Szczecinie, gdzie murawa jest jedną z najlepszych w Polsce Przemysław Cecherz usłyszał pytanie, czy jego piłkarzom nie przeszkadzał stan boiska przy Twardowskiego? W odpowiedzi gromki śmiech i krótkie stwierdzenie: "będę ostatnim, który ponarzeka". I faktycznie, zamiast na murawę w tym sezonie trener Kolejarza narzekał często na sędziów, co także stało się wizytówką sezonu. Jak zresztą sam Cecherz i osławione boisko. Zabraknie nam ich w następnych rozgrywkach I ligi?

< Przejdź na wp.pl