Marcin Baszczyński: Bogusława Cupiała to nie zadowala
- Nie zaskoczy mnie, jeśli za rok o tej porze Wisła wystartuje w eliminacjach do Ligi Europejskiej - mówi [tag=6248]Marcin Baszczyński[/tag]. Jego zdaniem [tag=2209]Bogusław Cupiał[/tag] nadal ma chrapkę na grę o najwyższą stawkę.
Choć Biała Gwiazda zaczęła sezon od remisu 1:1 z Górnikiem Łęczna, były reprezentant Polski twierdzi, że krakowskiego zespołu nie należy lekceważyć. Wisła ma wąską kadrę, ale wyjściową "11" powinna wzbudzać respekt wśród rywali.
- Na papierze Wisła ciągle jest mocna - przynajmniej jeśli chodzi o tę pierwszą "11". Spodziewałem się więcej po ekipie Smudy, jeśli chodzi o inaugurację, ale to wciąż może być dobry zespół. Nie zaskoczy mnie, jeśli za rok o tej porze Wisła wystartuje w eliminacjach do Ligi Europejskiej. Choć to Lechia Gdańsk teraz wyrasta na trzecią siłę w lidze - mówi Baszczyński, który grał przy Reymonta 22 latach 2000-2009 i zdobył z Wisłą sześć mistrzostw Polski.
Krakowski klub od kilkunastu miesięcy zmaga się jednak z problemami natury finansowo-organizacyjnej i trudno mówić już o nim jako o czołowym klubie ligi. - Patrząc na Wisłę, ciągle widzimy tę Wisłę sprzed lat, która królowała w Polsce, ale teraz okoliczności się zmieniły. Nie można mieć dziś dużych oczekiwań w stosunku do Białej Gwiazdy, ale to nie znaczy, że nie zaskoczy. Trener Smuda dopiero szuka optymalnego składu. Trochę sam się w tym swoim bigosie zaczyna gotować (śmiech). Myślę, że zbyt mocno myśli o tym, by wszystkim dogodzić. Zatracono skrzydłowych, w składzie jest - moim zdaniem - zbyt wielu środkowych pomocników. A może to ja się mylę i później to da efekt? - pyta retorycznie Baszczyński.
Od 1998 roku, czyli od początku "ery Bogusława Cupiała", do 2011 roku Wisła zdobyła osiem mistrzostw Polski, a do tego dołożyła cztery wicemistrzostwa kraju i jeden brązowy medal MP. Tymczasem w trzech ostatnich sezonach dwukrotnie zajęła 7. miejsce, a raz skończyła ligę na 5. pozycji. To wynik poniżej oczekiwań właściciela klubu.
- Ja zapamiętałem pana Cupiała jako człowieka, który ma olbrzymie ambicje i sądzę, że wyniki osiągane przez Wisłę w ostatnich sezonach go drażnią. To człowiek, którego nie zadowala na pewno takie sobie kopanie. Aczkolwiek musi być jakieś drugie, biznesowe dno i przyczyn należy szukać w sytuacji Tele-Foniki - mówi Baszczyński.