W poprzednim sezonie ekipie Interu Miami nie udało się awansować do fazy play-off. Choć Lionel Messi odmienił grę zespołu, to strata punktowa była zbyt duża, by ją odrobić. Przed nowym sezonem Inter wskazywany był jako jeden z faworytów do tytułu. Początek rozgrywek pokazuje, że opinie te nie były na wyrost.
Pokaz siły piłkarze z Miami dali w starciu z New York Red Bulls. Inter wygrał 6:2 i ogromna w tym zasługa Messiego i Luisa Suareza. Argentyńczyk strzelił jednego gola i zaliczył aż pięć asyst. Miał zatem wkład w każdą z bramek zdobytych przez gospodarzy.
Z kolei Suarez skompletował swojego pierwszego hat-tricka w Major League Soccer. Przy każdej z bramek asystował mu oczywiście Messi. To był prawdziwy kosmiczny mecz w wykonaniu byłych graczy FC Barcelony.
ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"
- Messi zawsze robi różnicę. On przyczynił się do zdobycia sześciu bramek! Nie sądzę, żebyśmy więcej zobaczyli coś takiego - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Interu Miami, Gerardo Martino. Pięć asyst oraz sześć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w jednym meczu to rekordy MLS.
Messi świetnie rozpoczął ten sezon w MLS. Mistrz świata w jedenastu dotychczasowych meczach strzelił już dwanaście goli i zaliczył jedenaście asyst.
Inter jest liderem Konferencji Wschodniej MLS. W dwunastu meczach odniósł siedem zwycięstw, trzy razy zremisował i dwukrotnie musiał uznać wyższość rywali. To daje 24 punkty.
Skrót meczu:
Czytaj także:
Koszmar FC Barcelony! Dziesięć zabójczych minut
Lewandowski zszedł z boiska, a wtedy żona piłkarza Barcelony tak zareagowała w social mediach