Kapitan Górnika Zabrze załamany po klęsce z Białą Gwiazdą. "Wisła nas zdemolowała"

Marcin Ziach

Górnik Zabrze doznał sromotnej klęski w meczu z Wisłą Kraków. Kapitan śląskiej drużyny Adam Danch po końcowym gwizdku sędziego nie ukrywał rozgoryczenia, ale też był zachwycony postawą kibiców.

- Przegraliśmy wysoko. Wisła nas zdemolowała i dostaliśmy tęgie lanie. Lepiej jednak przegrać raz 0:5 niż pięć razy po 0:1. Przed nami mecz w Bełchatowie i musimy pracować dalej, żeby się odbić - wskazuje Adam Danch, kapitan Górnika Zabrze.

- Ktoś musiałby ocenić z boku czy zasłużyliśmy na taki pogrom. Z boiska - po pierwszej połowie - nic nie wskazywało na to, że możemy przegrać tak wysoko. Mówiliśmy sobie w szatni, że musimy szybko doprowadzić do remisu i nie stracić drugiej bramki. Niestety zaraz po przerwie dostaliśmy cios, a zaraz potem padła trzecia bramka. Przy 0:3 się odkryliśmy i w konsekwencji padły dwa kolejne gole - analizuje pomocnik Trójkolorowych.

Dla Górnika była to najwyższa domowa klęska od blisko 2,5 roku. - Ostatni raz przegraliśmy w Zabrzu wysoko 0:4 z Polonią Warszawa ponad dwa lata temu, jeszcze za trenera Adama Nawałki. Potem graliśmy na naszym stadionie dobrze i zazwyczaj punktowaliśmy, aż znowu przyszła taka porażka - bezradnie rozkłada ręce Danch.

Pierwsze dwa kwadranse meczu nie były w wykonaniu zabrzan najsłabsze. Potem było już tylko gorzej. - Weszliśmy dobrze w ten mecz, ale nie umieliśmy strzelić bramki. W końcówce Wisła strzeliła bramkę i to był początek tej kanonady. Nikt nam nie może powiedzieć, że przegraliśmy 0:5 i nie walczyliśmy. Gdybyśmy byli minimalistami, to przy stanie 0:2 bronilibyśmy wyniku, żeby nie przegrać wyżej. My chcieliśmy jeszcze coś z przodu zrobić i poszarpać. Niestety Wisła nas wypunktowała totalnie - przyznaje kapitan górniczej drużyny.

Adam Danch po klęsce w meczu z Wisłą Kraków był zachwycony zachowaniem kibiców
Mecz mógł mieć zupełnie inne oblicze, gdyby do siatki kilka chwil przed pierwszą bramką dla Wisły Kraków trafił Ołeksandr Szeweluchin. Strzał Ukraińca ofiarną interwencją na linii zatrzymał jednak Arkadiusz Głowacki. - Można gdybać, co by było gdyby ta piłka wpadła, ale nie ma co się zastanawiać. Przegraliśmy ten mecz wysoko i musimy to przeżyć, żeby z tej porażki wyjść mądrzejszym - podkreśla pomocnik zabrzan.

Po końcowym gwizdku sędziego z piłkarzy Górnika kipiała sportowa złość. Mimo sromotnej klęski mogli jednak liczyć na kibiców, którzy wspierali ich do samego końca, a po zawodach żegnali brawami. - Trzeba się wziąć do roboty, bo przed nami jeszcze sporo meczów i mnóstwo punktów do zdobycia. Nie wolno nam siąść i spuścić głów. Musimy zrobić wszystko, by w Bełchatowie zapunktować i zagrać dobry mecz, bo nasi kibice na to zasługują. Zachowali się kapitalnie - kiwa głową z uznaniem gracz drużyny z Roosevelta.

< Przejdź na wp.pl