Orlando Sa złożył odważną deklarację

Konrad Kaźmierczak

Orlando Sa złożył odważną deklarację dotyczącą swojej przyszłości. Portugalski snajper powiedział, że nie zamierza opuścić warszawskiego zespołu, choć pełni w nim rolę wiecznego rezerwowego.

Snajper Legii Warszawa udzielił obszernego wywiadu oficjalnej stronie internetowej klubu. Portugalczyk, który został wybrany przez fanów warszawskiej drużyny najlepszym piłkarzem rundy, oznajmił, że nie myśli o zmianie klubu w najbliższej przyszłości.

- Na razie nigdzie się nie wybieram. Ale futbol to jedna wielka niewiadoma. Jeżeli miałbym gdzieś odejść, to nie z byle jakiego powodu. Musiałbym mieć bardzo mocny powód, by się stąd ruszyć. Chciałbym podkreślić, że zostaję tutaj i włożę całe moje serce oraz duszę w to, by było jak najlepiej - zadeklarował ulubieniec kibiców "Wojskowych".

26-letni napastnik, mimo że jest najlepszym strzelcem drużyny z Łazienkowskiej, nie potrafi wywalczyć sobie miejsca w wyjściowym składzie. W drużynie mistrza Polski były król strzelców ligi cypryjskiej najczęściej pełni funkcję rezerwowego. Imponujące statystyki strzeleckie nie przekonały trenera Henninga Berga, więc w mediach pojawiły się plotki o rzekomym konflikcie na linii piłkarz - trener.

- Mamy zawodowe stosunki. Jeżeli mnie zapytacie, czy jesteśmy przyjaciółmi, to odpowiem, że nie. Nie chcę się rozwodzić na ten temat. Mamy różne temperamenty. Wynika to z tego, że jestem z południa, a trener z północy. Skandynawowie najczęściej nie są ludźmi tak otwartymi jak południowcy - może tutaj jest ta różnica. Nie musimy się przecież ani ściskać, ani całować. Pragnę jednak podkreślić, że jesteśmy zawodowcami i traktujemy się z szacunkiem - wyjaśnił etatowy dżoker Legii, który nie jest do końca zadowolony ze swojej obecnej sytuacji. Jego ambicje sięgają bowiem gry w reprezentacji Portugalii. Granie wyłącznie "ogonów" nie do końca go satysfakcjonuje.

Nieregularne występy w podstawowej jedenastce Orlando Sa tłumaczy szeroką kadrą zespołu. - Każdy szkoleniowiec w Ekstraklasie chciałby mieć taki kłopot bogactwa. Trener ma wielu dobrych zawodników i musi wymyślić najlepszy system dla drużyny. Oczywiście jestem profesjonalistą i respektuję decyzje szefa. Z drugiej strony jednak jestem piłkarzem i zawsze chciałbym grać. Niestety nie jest to możliwe. Trener Berg ma swoje pomysły na grę, jest sternikiem wielkiego klubu i wydaje się, że doskonale wie, co zrobić, żeby Legia rosła w siłę. Nigdy nie podważałem jego decyzji. Ja jestem zawsze do dyspozycji, żeby pomóc - wyjaśnił zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego, który w ostatnich spotkaniach ustawiany był przez norweskiego szkoleniowca na pozycji numer dziesięć.

- Nie ukrywam, że bardzo mi to odpowiada, mimo tego że mam 190 cm wzrostu i wydaję się trochę ociężałym piłkarzem. Osoby, które mnie znają i śledziły moją karierę, wiedzą, że lubię tam grać i mam tam większą swobodę. Gra jako podwieszony napastnik sprawia mi niesamowitą przyjemność, choć występy na tej pozycji mogą spowodować, że strzelę mniej goli - dodał czołowy strzelec polskiej ligi.

< Przejdź na wp.pl