Koszmar Jakuba Wrąbla. "Wszyscy go pocieszamy"
W 90. minucie meczu Górnika Łęczna ze Śląskiem Wrocław piłkę pod brzuchem po lekkim strzale Tomasza Nowaka przepuścił młody bramkarz Jakub Wrąbel. Goście tym samym musieli zadowolić się punktem.
18-letni Jakub Wrąbel na boiskach T-Mobile Ekstraklasy zadebiutował w spotkaniu 20. kolejki z Cracovią. Co prawda puścił gola, ale w tamtej sytuacji nie miał żadnych szans. Wcześniej natomiast pokazał się z bardzo dobrej strony, broniąc wiele uderzeń zawodników Pasów. W każdym kolejnym spotkaniu młody golkiper również dawał się pokonać. Wszystko wskazywało na to, że po raz pierwszy czyste konto zachowa w Łęcznej w starciu z Górnikiem.
Wrąbel w tym meczu bronił bardzo dobrze i parę razy uratował Śląsk przed stratą gola. To głównie jemu zielono-biało-czerwoni mogli zawdzięczać to, że jeszcze w końcówce potyczki z Górnikiem prowadzili 1:0. Nic nie wskazywało także na to, że ten mecz zakończy się dramatem młodego i bardzo utalentowanego golkipera.
Sami zawodnicy z Łęcznej nie wierzyli, że akurat w taki sposób doprowadzą do wyrównania. - Całe szczęście, że los się do as uśmiechnął i wpadło to, co nie powinno wpaść - komentował Tomasz Nowak, strzelec tego kuriozalnego gola.
Wrąbel po meczu był załamany i skrył twarz w dłoniach. Pocieszali go jednak wszyscy. Takie obrazki na pewno pozostaną długo w pamięci wszystkich kibiców, którzy mieli okazję je zaobserwować. Młodego bramkarza na duchu podnosili bowiem nie tylko zawodnicy i sztab szkoleniowy WKS-u, ale też i piłkarze z Łęcznej, z jego vis-s-vis, Sergiuszem Prusakiem na czele.