Newspix / Norbert Barczyk / PressFocus

Krzysztof Danielewicz: Cracovia była spokojnie do ukłucia

Paweł Patyra

Górnik Łęczna zdobył pierwszy punkt w sezonie, ale po remisie z Cracovią odczuwa lekki niedosyt. - Szkoda, że nie udało nam się strzelić bramki - przyznaje Krzysztof Danielewicz.

Gospodarze zaprezentowali się z niezłej strony, gdy mecz toczył się w trudnym do wytrzymania upale. Zielono-czarni kilka razy zmusili Grzegorza Sandomierskiego do interwencji, ale zachował on czyste konto. - Można powiedzieć, że mecz był szachowy w pierwszej połowie. Cracovia starała się utrzymać piłkę, my też próbowaliśmy grać piłką. Troszkę mało było sytuacji bramkowych - analizuje Krzysztof Danielewicz.

Pod koniec pierwszej połowy nad Areną Lublin rozpętała się burza, która trwała niemal pół godziny i kompletnie odmieniła obraz gry. Brodzący w wodzie piłkarze mieli olbrzymie kłopoty z precyzyjną wymianą podań. - W drugiej połowie gra się otworzyła i mieliśmy troszeczkę więcej miejsca z przodu. Szkoda, że nie udało nam się strzelić bramki, bo Cracovia była spokojnie do ukłucia. Myślę, że punkt to jest pozytyw z tego spotkania. Mamy na czym budować fundamenty pod następny mecz, bo gra wyglądała w miarę poprawnie - ocenia 25-letni pomocnik.

W 71. minucie Łukasz Tymiński brutalnie sfaulował Damiana Dąbrowskiego i doprowadził do kontuzji rywala. Sędzia nie zdecydował się na wykluczenie z gry pomocnika Górnika Łęczna, który miał już na koncie żółtą kartkę. Trener Andrzej Rybarski przeczuwał, że litość arbitra ma swoje granice i od razu posłał do boju Danielewicza w miejsce Tymińskiego. - Wszyscy musimy na chłodno to ocenić, bo największy wpływ na tę sytuację miały warunki atmosferyczne. Tak naprawdę na tym boisku ktokolwiek zdecydował się na wślizg, to miał połowę tej kontroli, którą miałby normalnie, bo po prostu się jechało. Myślę, że Tymek instynktownie zareagował wślizgiem, a wyglądało to troszeczkę mocno. Trzeba wziąć pod uwagę jakie były warunki i to, że jest to instynktowna reakcja i czasami już później trudno odstawić tę nogę - wyjaśnia były piłkarz Śląska Wrocław.

Dla Danielewicza niedzielny mecz był pierwszym w obecnym sezonie. Po półrocznym okresie wypożyczenia pozostał w Górniku na kolejne rozgrywki, ale potwierdzono do gry dopiero tuż przed spotkaniem z Cracovią. - Dobrze mi się tutaj żyje i gra. Atmosfera w drużynie jest naprawdę fajna. Mam nadzieję, że w tym sezonie jak się rozkręcimy, to już na dobre i wylądujemy w ciekawszych rejonach tabeli niż ostatnio - przyznaje Danielewicz.

ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: Przyjdą bardzo ciężkie czasy dla Zagłębia (źródło TVP) 

< Przejdź na wp.pl