Bundesliga: gorzka pigułka dla Werderu Brema. Borussia Moenchengladbach strzeliła cztery gole w 45 minut

PAP/EPA / JONAS GUETTLER
PAP/EPA / JONAS GUETTLER

Borussia Moenchengladbach rozbiła Werder Brema 4:1, zdobywając cztery bramki jeszcze przed przerwą. Podopieczni Viktora Skripnika stracili już 12 goli w trzech meczach.

Tak łatwego spotkania Źrebaki nie grały od dawna. Obrona Werderu podniosła szlaban i wpuszczała rywali z piłką we własne pole karne bez jakiejkolwiek kontroli granicznej. Z takiego zaproszenia żal było nie skorzystać.

Zaczęło się od dwóch trafień Thorgana Hazarda. Najpierw młodemu Belgowi na linię 16. metra dogrywał Fabian Johnson. Hazard uderzył tuż przy słupku, rozpoczynając pogrom.

Gol numer dwa to akcja sam na sam po wyścigu z obrońcą. Asystę zaliczył były gracz Werderu, Jannik Vestergaard. Duńczyk może się nią pochwalić, ponieważ wybijał piłkę spod własnej bramki.

Chwilę później obrońcy drużyny przyjezdnej znów zaprezentowali festiwal nieporadności. Próba wyekspediowania futbolówki skończyła się nabiciem kolegi. Do piłki ruszyli Jaroslav Drobny oraz Lars Stindl. Minimalnie szybszy był ten drugi, którego czeski bramkarz sfaulował. Rzut karny pewnie wykorzystał Raffael.

ZOBACZ WIDEO: Zobacz kapitalny rajd Luisa Suareza [ZDJĘCIA ELEVEN]

Również za jego sprawą padła bramka na 4:0. Dośrodkowanie z prawej strony zostało strącone przez obrońcę Werderu. Interwencja okazała się tak pechowa, że piłka spadła pod nogi Raffaelowi. Szansy nie zmarnował, podwyższył prowadzenie za pomocą strzału z woleja.

Podopieczni Andre Schuberta mieli jeszcze kilka okazji, by bremeńczyków upokorzyć bardziej. Zespół przyjezdny nie zrobił nic, by przeciwstawić się Borussii. Zagrał mniej więcej tak apatycznie jak Legia Warszawa w środowym meczu przeciwko BVB.

Drużyna Viktora Skripnika garstkę ambicji pokazała dopiero pod koniec spotkania. Dopiero wtedy Werder odkrył Amerykę - atakować jednak można. Idealne podanie za linię obrony otrzymał Serge Gnabry. Sprowadzony z Arsenalu zawodnik uderzył z powietrza, przepięknie pokonując Yanna Sommera.

W kilku innych sytuacjach szwajcarski bramkarz pomógł kolegom nie stracić gola. Raz piłkę sprzed linii wybijał wspomniany wcześniej Vestergaard. Oczywiście liczba sytuacji wynikała głównie z rozprężenia BMG.

Wątpliwe, by fanom Werderu osłodziło to gorzkie fakty. Ich ulubieńcy w trzech spotkaniach stracili 12 goli. Nic dziwnego, że opuszczali swój sektor jeszcze przed przerwą.

Przed ostatnim gwizdkiem z meczem żegnał się także Aron Johannsson. Nie wiadomo, co reprezentant USA powiedział sędziemu. Arbiter zareagował natychmiast, wyciągając z kieszonki czerwoną kartkę. Zawodnik nawet nie protestował. Schował głowę w koszulkę i zszedł do tunelu.

Borussia Moenchengladbach - Werder Brema 4:1 (4:0)
1:0 - Thorgan Hazard 11'
2:0 - Thorgan Hazard 17'
3:0 - Raffael (k.) 21'
4:0 - Raffael 41'
4:1 - Serge Gnabry 73'

Składy:

Borussia Moenchengladach: Yann Sommer - Julian Korb, Jannik Vestergaard, Tony Jantschke - Andreas Christensen, Christoph Kramer - Ibrahima Traore, Fabian Johnson (85' Nico Schulz) - Lars Stindl (64' Mahmoud Dahoud) - Thorgan Hazard, Raffael (46' Jonas Hofmann)

Werder Brema: Jaroslav Drobny - Theodor Gebre Selassie, Ludovic Sane, Fallou Diagne (46' Niklas Moisander), Ulisses Garcia - Florian Grillitsch - Zlatko Junuzović, Robert Bauer, Clemens Fritz (46' Aron Johannsson), Sambou Yatabare (86' Florian Kainz) - Serge Gnabry

Żółte kartki: Fritz 22', Grillitsch 59', Sane 86' (Werder)

Czerwona kartka: Johannsson 80' - za niesportowe zachowanie (Werder)

Sędziował: Tobias Stieler (Hamburg)

Widzów: 52000

Źródło artykułu: