Niemcy: Marcin Kamiński utrzymał się w "jedenastce" VfB Stuttgart, ale nie uniknął błędu

Konrad Kostorz

Marcin Kamiński już w trzecim ligowym meczu VfB Stuttgart z rzędu wystąpił w podstawowym składzie. Zespół polskiego obrońcy w 13. kolejce 2. Bundesligi zremisował 1:1 z Unionem Berlin.

Marcin Kamiński po wielu tygodniach spędzonych na ławce rezerwowych wskoczył do wyjściowego składu jako defensywny pomocnik. Tydzień później grał już na swojej nominalnej pozycji środkowego obrońcy i chociaż przyczynił się do utraty bramki w meczu z Arminią Bielefeld (3:1), był chwalony przez trenera Hannesa Wolfa.

Tym razem Kamiński wystąpił jako jeden z trzech stoperów obok Benjamina Pavarda i Timo Baumgartla. Radził sobie poprawnie, jednak w 60. minucie nie zrozumiał się z bramkarzem Mitchellem Langerakiem, co okazało się brzemienne w skutkach. Ani Polak, ani Australijczyk nie wybili piłki z pola karnego i z prezentu skorzystał Steven Skrzybski, zapewniając Unionowi remis.

Kamiński wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty, a przed przerwą został ukarany żółtą kartką. Jego zespół jest wiceliderem rozgrywek z punktem straty do Eintrachtu Brunszwik oraz dwoma "oczkami" zaliczki nad Hannoverem 96.

1.FC Union Berlin - VfB Stuttgart 1:1 (0:1)
0:1 - Terodde 3'
1:1 - Skrzybski 60'

ZOBACZ WIDEO Świetny trik Neymara {ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

< Przejdź na wp.pl