WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: mecz Lotto Ekstraklasy

Ekstraklasa utrzyma podział punktów

Marek Wawrzynowski

Zarząd Ekstraklasy SA jest zadowolony z efektów przeprowadzonej trzy lata temu reformy. Zapowiada, że utrzyma rozgrywki ligowe w obecnej postaci. Łącznie z najbardziej kontrowersyjnym podziałem punktów.

Szefowie Lotto Ekstraklasy stwierdzili, że nie ma sensu zmieniać obecnej formuły rozgrywek.

- Jeśli ktoś przedstawi lepszą ofertę i ją odpowiednio uargumentuje, to proszę bardzo - mówi Dariusz Marzec, szef ESA. Gdyby ktoś chciał to zmienić, musiałby przekonać wszystkie strony, a więc i kluby Ekstraklasy i zarząd ESA.

- W tej chwili nie widzimy potrzeby zmian - zaznacza Marzec.

Oznacza to, że teoretycznie aktualny kształt rozgrywek będzie obowiązywał jeszcze dwa lata, ale w praktyce aż do odwołania.

Utrzymany zostanie również najbardziej kontrowersyjny zapis, który nie podoba się sporej części kibiców, a więc podział punktów po części zasadniczej sezonu.

Wielu ekspertów wskazuje ten przepis jako "antysportowy", jednak kierownictwa Ekstraklasy to nie przekonuje.

ZOBACZ WIDEO Koszmarny błąd bramkarza wprowadził AS Monaco do finału Pucharu Ligi[ZDJĘCIA ELEVEN]

Na spotkaniu z dziennikarzami ESA przedstawiła kilka istotnych argumentów za utrzymaniem obecnej formuły. 

Marcin Animucki z Ekstraklasy zaznacza, że dzięki zwiększeniu liczby meczów, udało się wypracować znacznie większe dochody ze sprzedaży praw mediowych. Powrót do formuły z 30 kolejkami znacznie by te przychody zmniejszył, co nie byłoby po myśli klubów.

Z kolei Marcin Stefański, dyrektor logistyki ESA, zaznacza, że znacznie zmniejszona została liczba spotkań "o nic". Z analizy holenderskiej firmy "Hypercube" wynika, że jedynie w lidze belgijskiej jest mniejsza liczba takich nieistotnych meczów.

Ekstraklasa przekonuje, że to właśnie podział punktów zapewnia emocje do końca.

Szefowie ESA podkreślają też, że znacznie poprawiła się frekwencja na meczach ligowych w ostatnich latach. Co więcej, nie sprawdza się obawa, że więcej meczów o nic na początku sezonu spowoduje mniejszą frekwencję. Średnia widzów po 20. kolejkach ligowych przekracza 9,3 tysiąca widzów na mecz. A to oznacza, że nawet bez rundy wiosennej liga idzie na rekord frekwencji. A wiadomo, że na finiszu rozgrywek frekwencja jeszcze wzrośnie.

- Uważamy, że wiele spraw udało się bardzo rozwinąć, więc może nie ma sensu wciąż rozmawiać o reformie rozgrywek a skupić się bardziej na sprawach sportowych - pyta retorycznie Dariusz Marzec.


Więcej wkrótce.

< Przejdź na wp.pl