W Zabrzu zakończyły się rządy Małgorzaty Mańki-Szulik, która prezydent miasta była przez 18 lat. W wyborach samorządowych zabrzanie postawili na Agnieszkę Rupniewską. Spory wpływ na to mieli kibice Górnika Zabrze i Lukas Podolski.
Piłkarz zaangażował się w kampanię wyborczą i namawiał fanów do głosowania. Nie ukrywał, że zmiana władzy może na dobre wyjść klubowy. W dzień drugiej tury wyborów prezydenckich spotkał się z kibicami. Podejrzewano go o złamanie ciszy wyborczej.
Podolski miał dość tego, w jaki sposób Górnik był zarządzany przez ludzi Małgorzaty Mańki-Szulik, która rządziła miastem przez 18 lat. Gdy spotykał się z kibicami, doszło do kontroli policji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To nie jest fake. Szalona parada bramkarza
O sprawę Podolski został zapytany przez Mateusza Borka w rozmowie z Kanałem sportowym. - Jak przyjdzie ten mandat, to na pewno jest warty tych pięciu tysięcy - powiedział były reprezentant Niemiec.
Wcześniej o całej sytuacji mówił w rozmowie z WP SportoweFakty. - Przyjechali, spisali mnie i tyle. Nic innego się nie zadziało. Natomiast… Mogę się domyślać, kto ich wezwał. Ale powiem tak: skoro nasyłają na mnie policję, to znaczy, że się mnie boją. To dobrze. Bo to jest jak na boisku: jeśli przeciwnik się ciebie boi, to znaczy, że jesteś silny - mówił Podolski.
Górnik Zabrze w tabeli PKO Ekstraklasy zajmuje piąte miejsce w tabeli i ma tylko punkt straty do strefy premiowanej grą w europejskich pucharach.
Czytaj także:
Zaskakująca opinia eksperta. "Mimo wszystko stawiam na Bayern"
Szaleństwo w mediach. Niemcy w ekstazie po sensacji