Getty Images / Allsport/Ben Radford

Zarabiał 25 tys. funtów tygodniowo. Były gwiazdor Chelsea nagle stracił wszystko

Robert Czykiel

Celestine Babayaro dorobił się statusu jednego z najlepszych obrońców w historii nigeryjskiej piłki. Poza boiskiem już tak dobrze nie było. Śmierć brata, problem ze znalezieniem nowego klubu, w końcu bankructwo. Tak wyglądały jego ostatnie lata.

Miał zaledwie szesnaście lat, gdy trafił do piłkarskiego raju, jakim dla każdego piłkarza z Afryki jest Europa. Celestine Babayaro wpadł w oko skautom Anderlechtu i został wykupiony z nigeryjskiego Plateau United. Na jego miejscu wielu rówieśników szybko zatraciłoby się w nowej rzeczywistości, ale chłopak z Kaduny miał nieprzeciętny talent.

To wystarczyło, aby młokos zaczął dostawać szanse w barwach belgijskiego giganta. Błyskawicznie też zapisał się w historii Ligi Mistrzów. "Fiołki" grały ze Steauą Bukareszt w tych prestiżowych rozgrywkach. Babayaro wyleciał wówczas z boiska. Mając 16 lat oraz 86 dni, został najmłodszym piłkarzem w historii LM, który zobaczył czerwoną kartkę. To jednak w żaden sposób nie zahamowało jego kariery.

Chelsea zapłaciła rekordowe pieniądze

Nigeryjczyk w Belgii spędził trzy lata, ale już po roku pewne było, że długo nie zagrzeje tam miejsca. W 1996 roku odbyły się igrzyska olimpijskie w Atlancie. W Stanach Zjednoczonych największą furorę zrobiła drużyna Babayaro, która przebojem awansowała do finału. W walce o złoto rywalem była Argentyna z Javierem Zanettim, Diego Simeone, Claudio Lopezem i Hernanem Crespo w składzie.

"Orły" wygrały 3:2 po golu w 90. minucie. Wynik natomiast otworzył bohater tego tekstu. Celestine błyszczał w Atlancie. Nigeryjczycy stali się łakomymi kąskami dla europejskich gigantów. To dzięki tamtym igrzyskom na szerokie wody wypłynęły takie późniejsze gwiazdy jak: Taribo West, Augustine "Jay Jay" Okocha czy Nwankwo Kanu.

ZOBACZ WIDEO Deklasacja! Siedem goli FC Barcelona! Zobacz skrót meczu z Osasuną [ZDJĘCIA ELEVEN]

Babayaro ze złotym medalem wrócił do Brukseli i grał tam jeszcze do 1997 roku. Odszedł, gdy pojawiła się atrakcyjna jak na tamte czasy oferta z Chelsea Londyn. "The Blues" zapłacili 2,25 mln funtów, nigdy wcześniej nie wydali tyle na nastolatka. 

Nigeryjczyk był piłkarzem uniwersalnym - mógł występować zarówno w obronie, jak i w pomocy. Kiedy dopisywało mu zdrowie, przeważnie miał miejsce w podstawowym składzie. Niestety, często łapał drobne urazy, a raz nawet wypadł z gry na pół roku. Spędził w Chelsea osiem lat, rozegrał 132 mecze. Powinno ich być o wiele więcej.

Kibice w Londynie do dzisiaj miło go wspominają. Szczególnie jego efektowne "cieszynki" po strzelonych golach. Babayaro słynął z powietrznych akrobacji. Ma także w dorobku trzy trofea z "The Blues" - Puchar Zdobywców Pucharów, Superpuchar Europy oraz Puchar Anglii.

Śmierć brata początkiem fatalną serię

Występ Babayaro w Chelsea skończyły się wraz z przyjściem Romana Abramowicza. Rosyjski miliarder zainwestował wielkie pieniądze w transfery. Jednym z jego zakupów był Wayne Bridge, który od razu wygryzł ze składu nigeryjskiego defensora. Jose Mourinho dawał mu szanse sporadycznie i dlatego zimą Celestine postanowił odejść do Newcastle United. Tam otrzymał zarobki na poziomie 25 tys. funtów tygodniowo.

NA KOLEJNEJ STRONIE PRZECZYTASZ, DLACZEGO PRZEGONIONO GO W USA, DLACZEGO ZOSTAŁ BANKRUTEM I JAK DZISIAJ SOBIE RADZI

[nextpage]

W ekipie "Srok" zaczęły się problemy. Pierwszy incydent wydarzył się we wrześniu 2006 roku podczas meczu z Liverpoolem. Nigeryjski obrońca spoliczkował Dirka Kuyta, za co potem został zawieszony na trzy mecze. Kilka miesięcy później otrzymał znacznie większy cios od losu. Młodszy brat David zmarł na gruźlicę.

Możliwe, że to rodzinna tragedia miała największy wpływ na to, co wydarzyło się w kolejnych latach. Pod koniec 2007 roku Newcastle zerwało z nim umowę ze skutkiem natychmiastowym. Babayaro co chwilę łapał kontuzje, a potem prezes klubu ujawnił, że przyczyną były duże problemy z nadwagą.

Mistrz olimpijski z 1996 roku musiał szukać nowego pracodawcy. Pomoc przyszła ze Stanów Zjednoczonych - od trenera, który prowadził go w Chelsea. Ruud Gullit sprowadził Babayaro do Los Angeles Galaxy. Piłkarz liczył, że przechodzi do wielkiego klubu, w którym zostanie potraktowany poważnie. Przecież dopiero co sprowadzono tam Davida Beckhama.

Na miejscu było ogromne rozczarowanie. Zakwaterowano go w obskurnym pokoju hotelowym, który znajdował się przy ruchliwej drodze. W dodatku musiał latać klasą ekonomiczną. W Anglii był przyzwyczajony do zupełnie innego traktowania. Z tego powodu nie przykładał się do treningów, co rozwścieczyło Gullita i kierownictwo Galaxy. Po niespełna dwóch miesiącach rozwiązano umowę z Nigeryjczykiem, który zdążył rozegrać ledwie jeden niepełny mecz.

Stracił wszystkie pieniądze

Babayaro z podkulonym ogonem wrócił na Wyspy Brytyjskie. Niewiele brakowało, a szybko dostałby angaż w klubie z Premier League. Harry Redknapp zaprosił go na testy do Portsmouth. Zdolny obrońca musiał jedynie pokazać, że jest w stanie szybko wrócić do optymalnej formy, ale znowu coś poszło nie tak. Szkoleniowiec uznał, że z Celestine nie będzie żadnego pożytku i podziękował mu za współpracę.

Tym razem telefon przestał dzwonić. Nie było już chętnych na usługi piłkarza, który przez wielu do dziś uważany jest za jednego z najlepszych obrońców w historii nigeryjskiej piłki. Babayaro przepadł, a w lipcu 2010 roku ogłosił, że do piłki już nie wróci. Na tym jednak jego koszmar się nie skończył.

- Widać gołym okiem, że Babayaro ma problemy finansowe. Dom zawsze był zadbany, a teraz w oczy rzuca się bałagan. Oranżeria zaczyna się sypać, ogród jest zarośnięty. Raz nawet przyszli pożyczyć kosiarkę, ale musiałem odmówić, bo na tak wysokiej trawie połamałyby się ostrza - mówił w lutym 2011 roku jeden z sąsiadów piłkarza.

Jak się okazało, były zawodnik Chelsea Londyn popadł w wielkie problemy finansowe. W brytyjskich mediach pojawiła się jedynie informacja, że Nigeryjczyk ogłosił bankructwo. Wszyscy zastanawiali się, jak to się stało, że gracz, który zarabiał bardzo dobre pieniądze w Premier League, nagle został bez niczego. Celestine wypowiedział się na ten temat dopiero po kilku latach.

- Informacje o moim bankructwie były prawdziwe. W 2009 roku wyjechałem do Nigerii, a dwa lata później w Anglii ogłosiłem upadłość. Miałem wielkie problemy z powodu globalnego kryzysu finansowego. Nagle ceny nieruchomości znacznie spadły, było to dla mnie początkiem końca - przyznał.

Babayaro do dzisiaj próbuje odkuć się finansowo. W rodzinnej Nigerii prowadzi sieć sklepów, które prosperują coraz lepiej.

< Przejdź na wp.pl