WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Mateusz Możdżeń (P)

Piłkarze Korony Kielce mają nietypowy cel

Szymon Mierzyński

Na Koronie nie ciąży już żadna presja, ale piłkarze nakładają ją na siebie sami. Mateusz Możdżeń podkreślił, że każdy chce jak najlepiej wypaść w oczach nowego właściciela.

Miesiąc temu 72 proc. akcji klubu trafiło w ręce Dietera Burdenskiego. Kielczanie zrealizowali cel na obecny sezon. Awansując do grupy mistrzowskiej zapewnili sobie utrzymanie, a mimo to już w pierwszym spotkaniu fazy finałowej z Lechem Poznań (2:3) pokazali wielką ambicję.

- Każdy z nas walczy o swoją przyszłość - czy to w Koronie, czy w innym klubie. Pracujemy na nazwisko, by móc podpisać nowy kontrakt w Kielcach albo gdzie indziej. Chcielibyśmy mieć w ręku jak najwięcej argumentów, a lepiej to będzie wyglądać gdy zakończymy sezon na piątym czy szóstym miejscu zamiast ósmego. Na razie odbyliśmy z nowymi władzami jedno ogólnikowe spotkanie i nie wiemy tak naprawdę jakie są ich zamiary - powiedział Mateusz Możdżeń.

Apetyt w ekipie Macieja Bartoszka rośnie w miarę jedzenia. - Wiadomo, że ósma lokata dla naszej drużyny nie jest żadną tragedią, ale jeśli osiągniemy coś więcej, to każdy podczas negocjacji będzie miał lepszą pozycję i to on będzie panem sytuacji - dodał 26-letni pomocnik.

W rundzie finałowej, bez presji Koronie gra się już zdecydowanie łatwiej. - To było widać w meczu z Lechem. Mamy czyste głowy, pojawia się swoboda w operowaniu piłką, podejmujemy również większe ryzyko. To się nie zmieni, w następnych spotkaniach też nie mamy zamiaru się bronić. Nie wiem czy będziemy rozdawać karty w walce o mistrzostwo. To chyba za dużo powiedziane, jednak miło byłoby uzbierać trochę punktów, a przy tym powalczyć o premie - zakończył Możdżeń.


ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Grosicki w "odwiedzinach" u królowej. Był tylko jeden problem 

< Przejdź na wp.pl