Sergio Ramos zabrał głos. O oszustwie ani słowa

PAP/EPA / GERRY PENNY
PAP/EPA / GERRY PENNY

Po zwycięskim meczu z Juventusem (4:1) Sergio Ramos cieszył się z historycznego wyczynu. Obrońca Realu nie wypowiedział się jednak na temat kontrowersyjnej sytuacji z jego udziałem.

W 83 minucie sobotniego finału Ligi Mistrzów w Cardiff Sergio Ramos padł jak rażony gromem po tym jak został delikatnie dotknięty przez Juana Cuadrado. Sędzia Felix Brych dał się nabrać na teatralny upadek Hiszpana i pokazał drugą żółtą kartkę zawodnikowi Juventusu.

31-letni Ramos został pierwszym kapitanem, który rok po roku mógł się cieszyć z wygrania Ligi Mistrzów.

- Mieliśmy randkę z historią. Chcieliśmy wygrać i zrobić to, czego nikt wcześniej nie dokonał - wygrać dwa finały Ligi Mistrzów z rzędu. Nasz sukces nie jest przypadkiem. W ciągu czterech lat trzy razy wygraliśmy te rozgrywki, to szaleństwo - powiedział Hiszpan.

- Jesteśmy dumni z klubu. Popełniliśmy niewiele błędów, co jest kluczowe w tego typu meczach i zasłużenie wygraliśmy. Wiedzieliśmy, co mamy robić i spisaliśmy się perfekcyjnie - dodał.

ZOBACZ WIDEO Kosowski nie ma wątpliwości. "Ten mecz przejdzie do historii"

Ramos w rozmowie z dziennikarzami ciepło wypowiedział się na temat trenera Zinedine Zidane'a, zadedykował wygraną żonie, dzieciom, rodzinie i dziadkom. Nie zabrał jednak głosu na temat kontrowersyjnej sytuacji z meczu rozgrywanego w Cardiff.

W nocy piłkarz Realu wpisał się na Twitterze, nawiązał do zamachu w Londynie. "Nasze myśli są z Londynem" - napisał.

Ramos jest piłkarzem Królewskich od 2005 roku.

Źródło artykułu: