Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Arsene Wenger

Nie ma litości. Arsene Wenger ukarany

Jacek Stańczyk

Nie było litości dla Arsene'a Wengera. Menadżer Arsenalu Londyn nie będzie mógł prowadzić drużyny w trzech meczach, a do tego musi zapłacić 40 tysięcy funtów. To kara za zachowanie wobec sędziego Mike'a Deana po meczu z West Bromwich Albion.

Angielska federacja w oświadczeniu podała, że Arsene Wenger sam przyznał, że jego zachowanie było "agresywne, nieodpowiednie i poddawało w wątpliwość uczciwość arbitra.". Kara jest spodziewana i jest wysoka. 

Mecz z West Bromwich Albion odbył się 31 grudnia, Arsenal zremisował 1:1 tracąc gola pod koniec meczu z rzutu karnego. Francuz miał ogromne pretensje o podyktowanie "jedenastki". 

Wenger protestował już na boisku, a po meczu wdarł się do pokoju sędziowskiego. - Sposób w jaki straciliśmy gola był rozczarowujący. To mnie najbardziej frustruje, gdyż w tym sezonie zdarzyło się to już wiele razy. To niepokojący zbieg okoliczności. Właśnie dlatego nie byłem zadowolony z decyzji arbitra, który podyktował rzut karny - stwierdził.

To być może nie koniec sankcji wobec Wengera, bo ten... znowu dał do wiwatu. Tym razem po środowym meczu z Chelsea (2:2) kolejną decyzję o przyznaniu rywalowi rzutu karnego skwitował słowem farsa. I był zdziwiony, że arbitrzy znowu gwiżdżą przeciwko jego drużynie. 

Federacja już poprosiła go o wyjaśnienia. Francuz ma czas do 9 stycznia. 

Rok temu Wenger też podpadł angielskiej federacji. W styczniu 2017 roku Wenger został zawieszony na cztery mecze za próbę popchnięcia sędziego Anthony'ego Taylora.

ZOBACZ WIDEO Słupek, poprzeczka i genialne parady bramkarzy - skrót meczu Inter - Lazio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

< Przejdź na wp.pl