Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL / Trening Wieczystej Kraków. Na zdjęciu od lewej: Łukasz Skrzypek, Mateusz Niechciał, Łukasz Preiss, Sławomir Peszko, Przemysław Cecherz, Filip Fryc i Emmanuel Kumah

Wieczysta Kraków - z małego osiedla wielkie sny

Maciej Kmita

Z nieograniczonym budżetem i inwestorem, którego stać na realizację każdej fantazji, Wieczysta, mały osiedlowy klub, chce zostać trzecią siłą w Krakowie. - I liga nie jest marzeniem, tylko realnym celem - zapewniają przy Chałupnika 16.

To dziś najsłynniejszy piłkarski adres w Polsce. Do treningu jeszcze godzina, ale już teraz trudno o wolne miejsce parkingowe. Zatłoczony park maszyn wygląda imponująco. Nie byłoby wstydu nawet pod siedzibą klubu PKO Ekstraklasy. Uwagę przykuwa przede wszystkim luksusowa, ponad pięciometrowa limuzyna. W Polsce jest tylko kilkanaście takich samochodów. Ten egzemplarz należy do Wojciecha Kwietnia - krakowskiego biznesmena, właściciela sieci aptek "Słoneczna". To dzięki niemu o Wieczystej dowiedziała się cała Polska. - A będzie jeszcze głośniej. Dopiero zaczyna się dziać - słyszę.

53-latek ma szeroki gest. Właśnie sprowadził do Wieczystej Sławomira Peszkę, uczestnika ostatniego mundialu, a prywatnie - swojego bardzo dobrego znajomego. Ostatnio w narożniku stadionu stanął przeszklony skybox, ale pierwszy trening 44-krotnego reprezentanta kraju Kwiecień ogląda z trybuny. Towarzyszą mu współpracownicy, kibice i dyskretni, wtapiający się w tłum ochroniarze. Milioner nie jest niedostępny, bo jest wśród swoich - jest stąd, wychował się kilkaset metrów od stadionu.

Pieniądze nie są problemem

Transfer Peszki to na razie wydarzenia lata w polskiej piłce. Raz, że piłkarza z takim CV na tym szczeblu rozgrywkowym jeszcze nie było. Dwa, że Peszko ma w Wieczystej kontrakt na poziomie ekstraklasy. Szczegółów nikt nie zna, bo to sprawa między nim a Kwietniem. W mediach trwa licytacja, rozrzut jest duży. Jedni "dobrze poinformowani" twierdzą, że piłkarz zarabia 40 tys. zł miesięcznie, a inni, że 70. Gdy pytam, kto jest bliższy prawdy, Kwiecień tylko się uśmiecha i wzrusza ramionami. W Wieczystej o pieniądzach się nie rozmawia, bo pieniądze nie są tu problemem. I na niczym nie można oszczędzać. Te hasła odbijają się od ścian klubowych korytarzy.

Dawna spikerka i sky box na stadionie Wieczystej
- Stać nas na rzeczy, na które nie stać klubów z dużo wyższych lig. Jak słyszymy od inwestora i widzimy po jego działaniach, budżet mamy nieograniczony - mówi mi Andrzej Iwan, przyjaciel i prawa ręka Kwietnia. Trener Przemysław Cecherz potwierdza: - W innych klubach pytałem: "W jakiej kwocie mam się zmieścić?". Tu słyszę: "Ile potrzebujesz?". Ale nie jest tak, że rozdajemy pieniądze. Proponujemy tyle, na ile według nas ktoś zasługuje. 

Złośliwi już wcześniej nazywali ich "Szejkami z okręgówki", a pensja Peszki dodatkowo zbulwersowała środowisko. Dariusz Dziekanowski w felietonie dla "Przeglądu Sportowego" nazwał ją "patologią". - Patologią byłoby, gdybyśmy wydawali pieniądze miejskie, a tak nie jest. Wojtka na to stać i tylko mu kibicować, że spełnia marzenia. Oby takich ludzi w piłce było więcej - mówi Iwan i kontruje kolegę z drużyny narodowej: - Podejrzewam, że gdyby Darek dostał taką kasę, to pewnie by się nie zastanawiał dwa razy.

Wydawało się, że w tym tygodniu nikt nie zaskoczy bardziej od Wieczystej ściągającej Peszkę, tymczasem popularność piłkarza postanowiła wykorzystać TVP. W środę do klubu zgłosiła się ekipa teleturnieju "Jaka to melodia?" z pytaniem o możliwość zaproszenia 35-latka do udziału w programie. Pojawiło się też nieznane dotąd w Wieczystej zapotrzebowanie na sprzedaż koszulek. Sam Peszko złożył zamówienie na kilkadziesiąt sztuk - tyle otrzymał próśb od znajomych. A to ten sam model, w którym gra reprezentacja Polski. Żaden klub w kraju w nim nie gra. Oprócz VI-ligowca z Chałupnika.

Koszulki Sławomira Peszki
Zawodowy klub, tylko w amatorskiej lidze

Pieniądze nie są jedynym atutem Wieczystej w rozmowach z piłkarzami z wyższych lig. Klub nie oszczędza na niczym. Sprzęt do treningu i monitorowania wysiłku, odżywki, opieka medyczna, odnowa biologiczna, nawet wielofunkcyjna kosiarka - z najwyższej półki. O murawę dbają groundmani ze stadionu Wisły - mistrzowie w swoim fachu. A do rundy wiosennej zespół przygotowywał się w Belek - tam gdzie większość ekip PKO Ekstraklasy. Koszt obozu? Ok. 100 tys. zł.

- Pan Kwiecień spytał mnie, czy chcemy zgrupowanie. Zastanawiałem się nad Kołobrzegiem, bo nad morzem zawsze jest trochę cieplej niż w górach, a dwa dni później przyszedł i spytał, czemu nie chcę lecieć do Turcji? - opowiada Cecherz. - Warunki mieliśmy kapitalne. Wykonaliśmy tam kawał dobrej roboty, a sparingi pokazały, że idziemy we właściwą stronę. Rywale na początku kręcili nosem, że jesteśmy z niskiej ligi, ale po zwycięstwie z kazachskim pierwszoligowcem już nikt nie marudził - mówi z satysfakcją. Latem Wieczysta miała jechać do Szwajcarii, ale pandemia wywróciła do góry terminarz w niższych ligach i na razie pomysł zawieszono.

- Pieniądze są mocnym argumentem, ale piłkarze mają u nas też zapewnione znakomite warunki. Działamy jak kluby z wyższej półki. To są standardy co najmniej pierwszej ligi. A cofać się już nie będziemy. Będziemy szli do przodu. Zresztą, proszę się rozejrzeć dookoła. Cały czas się coś dzieje. Wieczysta to zawodowy klub, tylko na razie w amatorskiej lidze - podkreśla Iwan.

O postępującej profesjonalizacji świadczy rosnąca z rundy na rundę liczba piłkarzy z zawodowymi kontraktami. Już jest takich 16, a kolejne umowy mogą drukować się nawet w tej chwili. Zawodowcy trenują dwa razy dziennie. - Obciążenia mamy jak w ekstraklasie - podkreśla Cecherz. Pozostali łączą grę z pracą w innych miejscach. Niektórzy są zatrudnieni w firmie inwestora. W niedalekiej przyszłości wszyscy mają mieć zawodowe umowy. Co w nich? Kwoty ligowe - od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

Kraków magnesem

Branża farmaceutyczna, w której działa Kwiecień, w czasie epidemii COVID-19 też ucierpiała, ale nie odbiło się to na zarobkach piłkarzy. Temat obniżenia kontraktów w Wieczystej nawet się nie pojawił. Zawodnicy wiedzą, że tu zostaną potraktowani uczciwie. To przyciąga, bo w wielu klubach wciąż żywe jest hasło "nikt ci tyle nie da, ile Widzew ci obieca".

Swoje robi też lokalizacja. Kraków, nie umniejszając nikomu, nie jest Niecieczą czy Stróżami, w których mimo oczywistych ograniczeń udało się zbudować poważną zawodową piłkę. - Do Krakowa łatwiej ściągnąć zawodnika. Zwłaszcza takiego, który ma rodzinę. Dzieci mają gdzie iść do przedszkola, szkoły. Jest gdzie mieszkać, jest co robić. W Krakowie chce się żyć - mówi Cecherz. Ma porównanie, bo trzy lata prowadził w I lidze Kolejarza ze wspomnianych Stróż, wsi pod Grybowem w Małopolsce.

- Kraków to miasto, które przyciąga ludzi. Także piłkarzy. Spójrzmy, ilu zawodników grających w Cracovii czy Wiśle osiadło tu na stałe po zakończeniu kariery. Miasto to jeden z atutów, którym w rozmowach z zawodnikami niwelujemy fakt, że gramy w lidze okręgowej - mówi Iwan. - Stworzyliśmy też warunki dla młodszych piłkarzy. Mamy dom, który pełni funkcję bursy. Każdy z młodych ma swój pokój, jest przestrzeń wspólna - wylicza Cecherz.

Kraków to miasto tysiąca kościołów, a stadion Wieczystej leży przy jednym z nich. Bijące co godzinę dzwony mogą rozpraszać, ale Cecherz jest przyzwyczajony. - W Stróżach musiałem przekrzykiwać proboszcza, bo tam też stadion jest blisko kościoła. Nie przeszkadza mi to. I nie, nie pytam księdza, czy mogę przeklinać - uśmiecha się, nawiązując do swojej słynnej konferencji prasowej. Więcej TUTAJ.

[nextpage]

Sala audiowizualna
Częstsza integracja

Przed chwilą trener skończył oprowadzać po klubowym budynku ekipę ogólnopolskiej telewizji. Już trzecią w tym tygodniu. Ale jest się czym chwalić, bo obiekt pachnie nowością, a gabinety, szatnie, sala audiowizualna, "centrum dowodzenia", w którym Kwiecień i jego współpracownicy spędzają długie godziny i nawet pokój socjalny są bogato wyposażone.

- W życiu bym nie pomyślał, że w szóstej lidze będę miał takie warunki. Chce się pracować - mówi z entuzjazmem Peszko. Drugiego dnia w Wieczystej jest sobą. Pierwszego był nieco speszony, wycofany, a teraz uśmiecha się, rzuca żartami. - Sprawiał wrażenie onieśmielonego całym zamieszaniem. Chyba nie chciał zadzierać nosa, wchodzić jak do siebie. Zdziwił nas, bo opinia o nim była zupełnie inna. Ale już drugiego dnia się rozkręcił - mówi mi jeden z piłkarzy Wieczystej.

- Sławek pasuje do nas charakterologicznie. Nie chcieliśmy sprowadzać kogoś, kto zaburzy szatnię. Proszę mi wierzyć, nie każdy były piłkarz ekstraklasy nadaje się do zejścia do okręgówki. Jesteśmy też przygotowani na to, że spotkania integracyjne mogą być częstsze niż do tej pory - śmieje się Iwan. - Oczywiście, jestem do dyspozycji kolegów też poza szatnią - puszcza oko "Peszkin".

Na pierwszym planie Emmanuel Kumah
Takiego zawodnika jak on w Wieczystej dotąd nie było, ale obok niego w szatni znajdziemy ośmiu zawodników, którzy poznali smak Ekstraklasy, a Emmanuel Kumah trafił na Chałupnika 16 nawet prosto z Wisły Kraków. Byłoby dziewięciu, ale Maciej Bębenek, wychowanek klubu, musiał zakończyć karierę z powodu urazu kolana. Sześciu piłkarzy jest ogranych w I lidze, a kolejni w II i III - dwie, trzy klasy wyżej.

Są też tacy, którzy liznęli wielki piłkarski świat. Michał Miśkiewicz jako nastolatek wyjechał do Milanu i zdarzyło mu się trenować z pierwszym zespołem Rossonerich. Bartłomiej Smuczyński natomiast dosłownie dotknął wielkiego futbolu. Do dziś wspomina jak 7 lat temu w meczu towarzyskim Lechia - Barcelona sfaulował go Lionel Messi, a Neymara sam potraktował z łokcia. Koledzy już wiedzą, że w szatni lepiej nie wspominać o Dumie Katalonii, bo znów uraczy ich tą samą opowieścią.

Bartłomiej Smuczyński i Leo Messi w czasie meczu towarzyskiego Lechia - Barcelona
Kiedy rozmawiamy, poziom niżej kilkunastoosobowa ekipa remontowa przygotowuje kolejne pomieszczenia pod siłownię, saunę i szatnie dla akademii. Do zagospodarowania jest kilkanaście pomieszczeń. Na górze idzie nowe, a na dole przeszłość jeszcze miesza się z przyszłością.

W dawnym magazynku na ścianie wiszą plakaty Rudiego Voellera, reprezentacji Jugosławii przed MŚ 1990 czy... Andrzeja Jaskota w stroju Hutnika Kraków. - Mój Boże, Jaskot, ja przeciwko niemu grałem w... 1994 roku - śmieje się Cecherz, gdy dokonał w głowie szybkich obliczeń. Kostium Jaskota pozwala ocenić - plakat wisi tam co najmniej ćwierć wieku.

Remontowane pomieszczenia w budynku klubowym Wieczystej
Domu piłkarskiej starości nie będzie

Sprowadzając Peszkę, Wieczysta ściągnęła na siebie uwagę całego kraju. Ruchów dla samego rozgłosu przy Chałupnika 16 jednak nie planują. Wszystko jest podporządkowane celowi sportowemu.

- Chcieliśmy, żeby o nas było jak najciszej, a staliśmy się jedną z najbardziej medialnych ekip w Polsce, ale dla sportowej jakości Sławka warto było. Transfery znanych nazwisk są potrzebne, by inni zobaczyli, że można do nas przyjść, ale szukamy przede wszystkim zawodników, którzy będą gwarantowali rozwój drużyny - tłumaczy Iwan.

Na transferowej giełdzie pojawiły się nazwiska Rafała Boguskiego czy Marcina Wasilewskiego, których przygoda z Wisłą dobiega końca. - Nie, nie - aż tak ostro w tę stronę nie pójdziemy. Nie interesują nas tylko głośne nazwiska. To mają być duże transfery, ale zawodników w kwiecie piłkarskiego wieku - podkreśla dyrektor sportowy.

Przemysław Cecherz i Bartosz Iwan/fot. kswieczysta.com
O tym, że zbliża się gorący okres transferowy, świadczy wibrujący non stop telefon Cecherza. Dzwonią agenci i sami piłkarze, którzy jeszcze niedawno grali w ekstraklasie albo grają w niej teraz. Nie dla wszystkich jest miejsce w Wieczystej. To już nie jest drużyna podstarzałych weteranów - to piłkarze w sile wieku, którzy mają się sprawdzić w wyższych ligach.

- Zmieniliśmy koncepcję budowy zespołu. Musieliśmy zacząć od głośnych nazwisk, żeby inni pomyśleli: "Oho, tam naprawdę coś powstaje". Teraz szukamy zawodników na trzy, cztery lata. Nie chcemy robić rewolucji po awansach. Moim zdaniem jakość mamy już na III albo II ligę. Szkielet drużyny chcemy zbudować już teraz. Chcemy też, by zawodnicy utożsamiali się z Wieczystą i byli odpowiedzialni za klub. To bardzo ważne - wyjaśnia trener.

Skalę, na jaką działa Wieczysta, najlepiej obrazuje to, że klub właśnie pozyskał dwa ważne ogniwa z Hutnika Kraków, świeżo upieczonego beniaminka II ligi: 27-letniego Mateusza Gamrota i 25-letniego Patryka Kołodzieja. Gamrot tuż przed podpisaniem kontraktu, jeszcze na treningu Hutnika, zerwał więzadło krzyżowe w kolanie. Wieczysta nie zostawiła go na lodzie. Umowę podpisał, a Kwiecień opłacił operację u cenionego prof. Krzysztofa Ficka. Klub zainwestował w piłkarza, choć trener Cecherz skorzysta z niego dopiero wiosną. Takie traktowanie nie jest standardem nawet w klubach PKO Ekstraklasy.

Mateusz Gamrot w barwach ŁKS-u Łódź
To nie koniec łowów, bo na celowniku są piłkarze z klubów I i II ligi. - Interesujemy się zawodnikami o potencjale przerastającym ligę, w której - mam nadzieję - będziemy jeszcze tylko rok. Obserwujemy piłkarzy młodych, z potencjałem do rozwoju i interesujemy się też zawodnikami z doświadczeniem z ekstraklasy - mówi Łukasz Ścigalski, dyrektor klubu

1 lipca w Krakowie zamelduje się Dawid Jampich. Wieczysta pozyska 18-letniego obrońcę z III-ligowego Rekordu Bielsko-Biała i prawdopodobnie od razu... wypożyczy go do innego III-ligowca, by tam nabierał doświadczenia, bo przy Kołodzieju, Adrianie Jurkowskim i Krzysztofie Kalembie może mieć problem z regularną grą. Kto bogatemu zabroni?

Sami swoi

Wieczysta ma nieograniczone możliwości finansowe i profesjonalizuje się w ekspresowym tempie, ale zachowuje osiedlowy, rodzinny wręcz charakter. Prezesem jest Artur Cybulski, były piłkarz żółto-czarnych. Za klubowe media odpowiada Łukasz Preiss, twórca znanego w regionie portalu Futbol-Małopolska. Obaj związani są z klubem od lat 90. Wspomniany Łukasz Ścigalski kontynuuje rodzinną tradycję, bo przez lata wiceprezesem klubu był jego ojciec, Jacek. Wszyscy wychowali się na Wieczystej, a niektórzy wciąż mieszkają na terenie osiedla. Sami swoi.

- Z Wieczystą jestem związany od piątego roku życia. Debiutowałem w spodenkach po kostki - śmieje się Ścigalski, dodając: - Moje żółto-czarne serce się raduje, bo nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek doczekam takich czasów w Wieczystej. To, co dzieje się wokół klubu, wszystkich nas nakręca do pracy. Jest o nas głośno, a myślę, że będzie jeszcze głośniej.

Dyrektor operacyjny klubu Łukasz Ścigalski
Kwiecień też pochodzi z Wieczystej, remontu budynku klubowego osobiście dogląda jego partnerka, a w prowadzenie klubu zaangażowany jest również jego syn Grzegorz. Iwan wychował się w starej części Nowej Huty, teraz mieszka na sąsiednim osiedlu, ale "przerzucił się" na Wieczystą. - Wnuki mają już wszystkie nasze gadżety - chwali się. W klubie pracuje też jego syn Bartosz.

Kwiecień to wielki pasjonat futbolu. Od dawna chciał zainwestować w klub piłkarski, ale Wieczysta nie była jego pierwszym wyborem. W 2015 roku, po analizie rynku, dostrzegł potencjał w Karpatach Krosno, ale ta współpraca skończyła się na sponsoringu. Potem ruszył na pomoc Wiśle Kraków, której w najtrudniejszych czasach pożyczył łącznie 1,5 mln zł. Wiosną ubiegłego roku utrzymywał wypożyczonego z Lechii Gdańsk Peszkę.

Pod koniec 2018 roku zmontował koalicję kibiców-przedsiębiorców, z którymi chciał wyrwać klub z rąk gangu "Sharksów", ale jego niedoszli wspólnicy w ostatniej chwili się wycofali. Wisłę przed upadkiem uratowali Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski i innych do udziałów w klubie nie dopuścili. To wtedy Kwiecień postanowił zrealizować swoje wielkie marzenie w Wieczystej. Wspierał klub na mniejszą skalę już wcześniej, ale latem ubiegłego roku uznał, że albo zrobi coś na sto procent, albo wcale.

- Wojtek od zawsze był kibicem Wisły. Oddałby za nią serducho. Nie wierzyłem w to, że da się "wpuścić" w Wieczystą. Myślałem, że przejmie udziały w Wiśle. Najwyraźniej komuś zależało na tym, by tak nie było. Okazało się to szczęściem dla Wieczystej i dla mnie, bo fajnie mi się tu pracuje. A z Wisłą być może będziemy niedługo rywalizować. Chce, żebyśmy za kilka lat byli trzecią siłą w Krakowie. Wojtek kuma piłkę, ma fantazję i środki do realizacji marzeń - wylicza Iwan.

Zielona enklawa

Wieczysta to osiedle niemal w samym centrum Krakowa, 4 km od Rynku Głównego, a położone w atrakcyjnym miejscu klubowe obiekty zajmują ok. 5 ha. Wartość tego terenu to ponad 30 mln zł. Działka leży kilkaset metrów od Tauron Areny i parku AWF, które są obudowywane blokami z każdej strony. Za metr kwadratowy mieszkania na powstających tam osiedlach trzeba zapłacić ponad 10 tys. zł, więc teren Wieczystej jest łakomym kąskiem dla deweloperów. Dzięki Kwietniowi nie utonie jednak pod betonem, który zalewa każdy wolny plac w Krakowie.

Kilka lat temu klubowi groziła eksmisja z Chałupnika 16. Długi klubu wobec różnych instytucji, w tym miasta za dzierżawę terenu, wynosiły kilkaset tysięcy złotych. Gdy latem ubiegłego roku Kwiecień wszedł do Wieczystej, zaczął od spłaty zadłużenia. Nie chciał powoływać do życia nowego tworu, by uciec od długów starego stowarzyszenia. Chciał zbudować klub na zdrowych zasadach.

- Jesteśmy prawie w centrum miasta, tu jest pięć hektarów do zagospodarowania, a nikt nie myśli o stawianiu wieżowców, apartamentowców, hoteli. Tu ma być piłka, sport, wychowanie młodzieży i przeciwdziałanie pewnym rzeczom. Liczy się to, by dzieci miały co robić. Będziemy otwierać kolejne grupy wiekowe i dodatkowe drużyny młodzieżowe. Już teraz zainteresowanie rodziców jest zwielokrotnione, a składki u nas są o połowę niższe niż gdzie indziej - mówi Iwan.

- Chcemy stworzyć akademię na wysokim poziomie. O tym, że zależy nam na dzieciach, świadczy zimowe zgrupowanie dla grup młodzieżowych w Hiszpanii, którego koszty w 60 proc. pokrył klub. Po tym wyjeździe zgłosiło się wielu chętnych. Duże nazwiska też są magnesem. Po sprowadzeniu Michała Miśkiewicza była pierwsza fala, po obozie kolejna, a teraz przyszła trzecia po transferze Sławka. Zresztą on sam też zapisze do nas swojego syna - mówi Ścigalski.

- Gdyby w Wieczystej inwestowano tylko w pierwszą drużynę, mogłyby pojawić się obawy, że ktoś się znudzi i wszystko może zniknąć z dnia na dzień. My budujemy klub kompleksowo, dbamy o rozwój infrastruktury i szkolenie młodzieży. To projekt na lata. A mocna pierwsza drużyna tylko przyspieszy jego realizację - ona pociągnie wszystko w górę - zapewnia Cecherz.

Andrzej Iwan, dyrektor sportowy Wieczystej / kswieczysta.com
- Dla nas liczy się nie tylko "tu i teraz". Boczne boisko jeszcze niedawno przypominało kartoflisko. Murawa głównej płyty jest zupełnie zmieniona. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z Zarządem Infrastruktury Sportowej w Krakowie. Naszym celem jest, by był tu jeden z najpiękniejszych obiektów w mieście - kreśli Iwan.

Płyta główna będzie otoczona trybunami i nieco zmieni położenie. Zostanie przesunięta bliżej budynku klubowego, by zrobić miejsce dla czterech boisk treningowych. Do tego w planach jest budowa boiska ze sztuczną nawierzchnią. Na razie mobilna trybunka na kilkaset osób stanie na bieżni. Skoro nikt już nie urządza przy Chałupnika 16 szalonych wyścigów Fiatów 126p w ramach cyklu Grand Prix Prince, to tor może zostać zagospodarowany w inny sposób. Kwiecień żałuje tylko, że zamówiona już trybuna zasłoni widok ze sky boxa. Ale i tak woli oglądać mecze wśród kibiców.

Grand Prix Prince z 1992 roku:

Niemożliwe nie istnieje

Celem VI-ligowej dziś Wieczystej jest awans do I ligi. Co najmniej. W 78-letniej historii klub nie wyściubił nosa poza czwarty poziom rozgrywkowy, ale błyskawiczna wspinaczka po szczeblach nie jest niemożliwa. Inspirację można czerpać z historii Kmity Zabierzów, Kolejarza Stróże czy Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Wszystkie te kluby w nieodległej przeszłości szybko przeszły drogę z ligi okręgowej do ekstraklasy albo na jej zaplecze. Przecież nawet aktualny mistrz Polski Piast Gliwice w latach 1997-2008 wspiął się z B klasy do ekstraklasy.

A jeśli ktoś przy Chałupnika 16 straci wiarę, wystarczy, że rozglądnie się po klubie i spojrzy na Dariusza Gawęckiego i Macieja Bębenka, którzy z Kmitą przeszli drogę z okręgówki na zaplecze ekstraklasy czy Mateusza Gamrota, który dopiero co z Łódzkim Klubem Sportowym rok po roku awansował z III ligi do Ekstraklasy.

- Trzy, dwa lata temu marzenia ludzi z Wieczystej nie sięgały za daleko. W 2017 roku cieszyliśmy się jak dzieci z awansu do ligi okręgowej, a dziś mamy takie warunki, że I liga nie jest marzeniem, tylko realnym celem - mówi Ścigalski.

Ale I liga to wcale nie sufit. Iwan: - Naszym celem jest awans do pierwszej ligi, a potem zobaczymy. Górnego pułapu nie określamy. Wojtek jest ambitnym gościem. Skoro tak dobrze poszło mu w biznesie to w sporcie też musi mu się udać.

- Przyszedłem do Wieczystej dla pana Kwietnia, któremu chcę pomóc w dwóch awansach. Chcę zrobić dwa awanse rok po roku i potem zobaczymy, co dalej. Nie przyszedłem tu, żeby stać z boku i co miesiąc patrzeć na konto - zapowiada Peszko.

- Sprowadzenie Sławka Peszki pokazuje wszystkim, jakie są cele Wieczystej. Nie wiem, gdzie się zatrzymamy. Zawsze chce się więcej. Na dziś chcemy iść jak najwyżej w jak najkrótszym czasie. Później zastanowimy się, co dalej. Może zamarzy się nam coś więcej? - pyta retorycznie Cecherz.

Kiedy słucham Wojciecha Kwietnia i jego współpracowników, czuję się jak Stefan "Siara" Siarzewski, gdy przegląda folder z pałacami kultury. I myślę dokładnie to samo co on. "Mają rozmach...". Z małego osiedla wielkie sny.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl