Materiały prasowe / MKS PR Gniezno/D. Gandurski / Sylwia Matuszczyk

Mogły nawet wygrać na trudnym terenie. Tego im zabrakło

Mateusz Domański

Niesamowitą dramaturgię miał mecz MKS URBIS Gniezno - Handball JKS Jarosław. Choć przez większość spotkania prowadziły przyjezdne, to ostatecznie przegrały po rzutach karnych. Głos po tym starciu zabrała Sylwia Matuszczyk.

Podczas sobotniego starcia Sylwia Matuszczyk była mocnym ogniwem Handball-u JKS Jarosław. Zdobyła sześć bramek, ale po zakończeniu zmagań nie mogła być w pełni zadowolona.

Wszystko dlatego, że jej zespół nie zdołał sięgnąć po triumf, choć przez większość meczu prowadził. - Mimo tego, iż miałyśmy problemy kadrowe - nie miałyśmy całej prawej strony - to cieszę się, że cały zespół wziął to na barki i wywozimy dobry dla nas wynik - podkreślała w rozmowie z WP SportoweFakty.

- W tym roku MKS jest naprawdę dobry, więc jestem zadowolona z tego, że mamy choć jeden punkt. Jednocześnie myślę, że - biorąc pod uwagę przebieg spotkania - mogłyśmy wywieźć nawet trzy "oczka" - dodała.

Matuszczyk otwarcie mówiła o tym, że niedosyt po tym meczu pozostaje. 

- To na pewno. Myślę jednak, że ta końcówka w naszym wykonaniu nie była solidna. Zabrakło koncentracji i zimnej głowy. Mamy jednak młode dziewczyny, które te końcówki muszą rozgrywać i właśnie w takich meczach mają się uczyć. Mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłości - podsumowała Matuszczyk.

Przypomnijmy, że po regulaminowym czasie w Gnieźnie było 26:26. W rzutach karnych miejscowe triumfowały zaś 4:2.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!
 

Czytaj także:
Alarm w ukraińskim klubie. Tragedia blisko

22 bramki różnicy. Pogrom Orlen Wisły Płock
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl