Cieszę się, że wróciłem - rozmowa z Adrianem Marciniakiem, zawodnikiem Chrobrego Głogów

W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wychowanek MOS-u Wrocław opowiada m.in. o przebiegu rehabilitacji i powodach, które zdecydowały o powrocie do Chrobrego Głogów.

Łukasz Darowski: Przede wszystkim powiedz jak twoje zdrowie? Rehabilitacja przebiegała prawidłowo?

Adrian Marciniak: A dziękuję, z moim zdrowiem coraz lepiej. Z dnia na dzień bark dostosowuje się do większych obciążeń. Oczywiście muszę teraz uważać, aby nie przedobrzyć. Po tak długim okresie właściwą opcją jest sukcesywne, powolne wdrażanie się do ciężkich treningów. Z drugiej zaś strony czas najwyższy na odrobinę katowania organizmu. Im dalej w las, tym lepiej, choć początki (po 5 miesięcznej przerwie) są niezwykle ciężkie. Brak tlenu i purpura na twarzy mówią same za siebie. Pozostał mi pewien nadbagaż w postaci kilku kilogramów, które mogą się przydać w konfrontacji z rosłymi rozgrywającymi.

Z tego co wiem długo nie podejmowałeś decyzji o poddaniu się zabiegowi.

- Kontuzji doznałem w grudniu ubiegłego roku podczas meczu z Gdańskiem. Przez wzgląd na uszczuploną, przetrzebioną kontuzjami kadrę zawodniczą Śląska Wrocław, do maja rozgrywałem mecze na własną odpowiedzialność. Ktoś pomyśli - głupiec. W tym przypadku, kolejnym zresztą w moim życiu, ambicjonalne podejście skończyło się tym, iż uraz się pogłębiał. Na przełomie maja i czerwca rozleciał się Śląsk i operację, a także rehabilitację przyszło mi robić na własny koszt. Klub się do tego nie poczuwał, nawet w myśl zapisów zawartych w kontrakcie. Tak bywa. Mam nadzieję, że sprawa w sądzie zakończy się na moją korzyść. Na szczęście w Poznańskiej klinice Rehasport doktor Spławski wykonał kawał dobrej roboty. Dzięki temu mogę wreszcie, nie bojąc się o zdrowie, wracać do treningów. Podziękowania i ukłon w stronę Witka Rodziewicza za planową i sympatyczną rehabilitację.

Co porabiałeś jak nie grałeś. Tylko rehabilitacja?

- Niestety przez te kilka miesięcy nie miałem zbytnio manewru by robić cokolwiek. Koncentrowałem się tylko i wyłącznie na tym by ręka wróciła do pewnej sprawności. Nawet wakacje spędziłem z ręką na temblaku m.in. uciekając od słońca. Poza tym zebrałem burę od mojej babci Stasi jako, że bardzo długo wymigiwałem się od obietnicy przekopania ogrodu, zaś po operacji było to niemożliwe.

Co zdecydowało że wróciłeś do Głogowa? Miałeś inne propozycje?

- Przyznam szczerze, że trudno o znalezienie klubu w środku sezonu. Nie palnę gafy mówiąc, że w klubach naszej ligi pod względem finansowym wcale nie jest tak różowo. Budżety ,za wyjątkiem oczywiście Vive i Płocka, pozapinane są dosłownie na ostatni guzik. Tym trudniej jeszcze, gdy wypada się z przysłowiowego obiegu. Byłem zdecydowany na to by przygodę ze sportem kontynuować na zachodzie w klubach z niższej ligi, ale na tę chwilę rozmowy są zawieszone. Uważam, że Głogów należy do zdecydowanej czołówki jeżeli chodzi o klimat dla piłki ręcznej. Bez wazeliny, śmiało mogę powiedzieć, że każdemu rywalowi gra się na tym terenie bardzo ciężko. Jest tu super obiekt, fanatyczna wręcz publiczność (często ósmy zawodnik) i moim zdaniem, perspektywiczna ekipa złożona z młodych, zdolnych chłopaków. Tak się składa, że moja dziewczyna Agnieszka pochodzi właśnie stąd, a więc śmiało mogę zdradzić, że w sumie tak na dłużej nigdy tego miasta nie opuściłem. Poza tym muszę doglądać kilku spraw we Wrocławiu do którego niedaleko. Bardzo się cieszę, że mogę wrócić na tzw. stare śmieci.

Jaką widzisz dla siebie rolę w zespole??

- Myślę, ze to pytanie należy skierować do trenera Jednoroga. Nie ukrywam, że najlepiej czuję się w roli defensywnej, szczególnie w środku, lub na wysuniętej jedynce. A jeżeli o ataku mowa to zdecydowanie trudniej o przydział roli, gdyż moje nominalne pozycje, czyli lewe skrzydło i obrót są w tej chwili silnie obsadzone. Obiecuję jednak, że nie zapomniałem jak zdobywa się bramki i dlatego mogę pełnić rolę uniwersalną. Jednym słowem gdzie będzie potrzeba - tam zagram.

Jak oceniasz ligę w tym sezonie? In minus, czy raczej pozytywnie? Kto cie zaskoczył?

- Liga w tym sezonie bardzo się wyrównała. Myślę, że nie powiem nic odkrywczego. Za wyjątkiem Kielc i Płocka każdy może wygrać z każdym. Jak dotąd, pozytywnie zaskoczyła mnie Stal, in minus Nielba, Zagłębie oraz Miedź. Wspomnę, że każdy z tych klubów napotykał na swojej drodze kryzys i borykał się z różnymi problemami. Pamiętajmy jednak, że do końca sezonu jeszcze daleko i zbyt wcześnie na pochopne oceny. W dole tabeli jest bardzo ciasno, więc każdy ma szansę na poprawę swojej sytuacji, a co za tym idzie, każdy scenariusz jest jeszcze możliwy. Dlatego też każdy punkt jest na wagę złota i każdy mecz trzeba grać jak o mistrzostwo świata.

Jak myślisz na co stać Chrobrego ? Widziałeś jego wcześniejsze spotkania?

- Widziałem kilka spotkań Chrobrego. Póki co mogę śmiało powiedzieć, że jest to perspektywiczna ekipa złożona z młodych, zdolnych chłopaków. Podparta doświadczonymi zawodnikami i mieszanką młodości i rutyny może nie raz uprzykrzyć innym życie. Jest potencjał i to najważniejsze. Cel zarządu, jakim jest utrzymanie w lidze jest jak najbardziej realny. Nie znając wcześniej nowych nabytków jestem mile zaskoczony. Średnia wieku jest niska, a więc tym większa będzie moja motywacja do pracy, by udowadniać swoją wartość w zespole.

Głogowscy kibice domagali się twojego powrotu. To z pewnością mobilizuje. Chciałbyś im coś przekazać?

- Kibice zawsze byli silnym motorem napędowym Chrobrego. Dziękuję za miłe akcenty i chociaż wraca ten sam Marciniak, minie trochę czasu by nadrobić zaległości i dogonić formę, która zdążyła uciec przez te kilka miesięcy. Nie liczę na taryfę ulgową, ale minie trochę czasu by zgrać się z nowymi zawodnikami. Ważne aby zwłaszcza w defensywie dogadywać się bez słów. Życzyłbym sobie by kibice byli z nami na dobre i na złe!

Jak oceniasz swoją grę po pierwszych dwóch spotkaniach z Piotrkowem i Gorzowem?

- Na razie nie jest ani dobrze ani źle. Staram się pracować i mam nadzieję, że będą efekty. Liczę, że będę stanowił o sile defensywy. Na treningach próbujemy różnych rozwiązań. Jest duża rotacja. Potrzeba sytuacji w których jedna osoba pokarze siłę ognia, a reszta ruszy za ciosem. Takie jest moje zadanie. Sam nie mogę się doczekać przerwy świątecznej, ale nie na odpoczynek. Potrzebuję obozu i dobrze przeprowadzonych przygotowań do kolejnych spotkań. Postaram się podbudować kondycję, której zdecydowanie mi brakuje.

I chyba potrzebne będą wyrzeczenia przy świątecznym stole?

- Z pewnością. Mam silne postanowienie niejedzenia i na pewno jestem w stanie to zrobić. Cieszy fakt, że tak jak szybko zdobywam kilogramy potrafię je gubić, więc powinno być dobrze.

Źródło artykułu: