Nie mieli szczęścia szczypiorniści drużyny Azotów Puławy w losowaniu ćwierćfinałowego rywala. Zespół Cimos Koper to aktualny wicelider słoweńskiej ekstraklasy, w składzie którego występuje kilku reprezentantów Słowenii. To zdecydowanie najmocniejszy przeciwnik, z jakim "siódemce" z Puław dotychczas przyszło się zmierzyć.
W pierwszym spotkaniu puławianie nie zdołali wywalczyć korzystnego rezultatu na parkiecie słoweńskiego zespołu. Skrzydłowy Azotów Wojciech Zydroń uważa, że mimo to drużyna zaprezentowała się z nie najgorzej strony. - Na tak klasowego przeciwnika, to uważam, że zagraliśmy przyzwoicie - mówi w wywiadzie dla Kuriera Lubelskiego.
Jednak 7 bramek różnicy nie stawia podopiecznych Bogdana Kowalczyka w komfortowej sytuacji. Mimo, iż rewanż rozegrają przy wsparciu własnej publiczności trudno będzie zniwelować przewagę z pierwszego spotkania i awansować do półfinału Challenge Cup. - W piłce ręcznej siedem bramek to dużo i mało. Należy jednak szczerze przyznać, że nasze szanse na awans do kolejnej rundy zmalały do minimum. W rewanżu powalczymy, aby zostawić po sobie dobre wrażenie w Europie - zapewnia zawodnik.
Puławianie nie będą miło wspominać wyprawy do Słowenii, nie tylko ze względów sportowych. W drodze do Koper przez awarię samolotu, zespół dotarł na miejsce z opóźnieniem. Natomiast podczas podróży powrotnej zaginął cały sprzęt sportowy, w wyniku czego przełożony został mecz ostatniej kolejki rundy zasadniczej PGNiG Superligi z Zagłębiem Lubin. Spotkanie rozegrane zostanie we wtorek 5 kwietnia, a od jego wyniki uzależnione jest miejsce, które przypadnie puławianom przed przystąpieniem do rywalizacji play-off.
Źródło: Kurier Lubelski