Wielkie emocje w Szeged. Bolesna porażka kielczan

Getty Images / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew
Getty Images / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew

Niezwykle wyrównane spotkanie rozegrali szczypiorniści Industrii Kielce w Szeged. Wicemistrzowie Polski po szalonej końcówce przegrali z OTB Bank-Pickiem zaledwie jedną bramką 27:28.

- To będzie mecz tego sezonu, powiedzmy to szczerze. Marząc o drugim miejscu, bo o pierwsze będzie z Barceloną będzie bardzo trudno, musimy zrobić wszystko, by wywieźć z Szeged dwa punkty - powiedział przed wyjazdowym starciem z Węgrami drugi trener Industrii Kielce, Krzysztof Lijewski.

Żółto-biało-niebiescy wzięli sobie słowa szkoleniowca do serca i środowe spotkanie zaczęli doskonale. Kielczanie już od pierwszych minut świetnie spisywali się w obronie - gospodarze mieli ogromne problemy ze skonstruowaniem ataku pozycyjnego i dojściem do dobrej sytuacji rzutowej. Gdy im się to udawało, na straży stał Miłosz Wałach, który już na początku zaliczył kilka ważnych obron.

Zagubienie Węgrów w ofensywie i świetna postawa kielczan szybko przyniosły rezultat - w 8. minucie wicemistrzowie Polski wygrywali już 4:1. Wtedy jednak o czas poprosił trener zespołu rywali Mikael Appelgren. Przerwa i rozmowa ze szkoleniowcem przyniosły efekt - gospodarze po powrocie na boisko włączyli szósty bieg i rzucili się w szaleńczą pogoń. Wystarczyła im nieco ponad minuta, by odrobić straty i wyjść na prowadzenie 5:4.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym

Fenomenalną serię gospodarzy przerwał na szczęście Dylan Nahi i walka rozgorzała się na nowo i tym razem była już zdecydowanie bardziej wyrównana niż w pierwszym fragmencie meczu.

Kielczanie w porównaniu do poprzednich spotkań Ligi Mistrzów mieli spore wsparcie w bramkarzach - przede wszystkim oczywiście w Miłoszu Wałachu, który strzegł  kieleckiej bramki przez większą część pojedynku, ale i Sandro Mestrić popisał się obronionym rzutem karnym. Pomoc golkiperów była bardzo ważna, bo i Roland Mikler mocno dawał się we znaki szczypiornistom z województwa świętokrzyskiego.

W końcówce pierwszej części meczu gospodarze odskoczyli na dwie bramki i chociaż w ostatniej akcji kielczanom nie udało się zdobyć bramki, to za faul na Maquedzie dwiema minutami kary został ukarany Borut Mackovsek.

Żółto-biało-niebiescy zaczęli drugą połowę w przewadze, a po chwili ich sytuacja jeszcze bardziej uległa poprawie - tym razem za faul na Mauedzie wyleciał z boiska Bence Banhidi i kielczanie przez ponad czterdzieści sekund mieli na boisku o dwóch zawodników więcej. Gracze Industrii doskonale wykorzystali ten moment i po bramkach Olejniczaka i Nahi'ego to oni wyszli na prowadzenie.

Druga część pojedynku była jednak bardzo zacięta - żadna z ekip nie była w stanie wyjść dwubramkowe prowadzenie, rezultat cały czas oscylował wokół remisu, a emocje nie opadały nawet na chwilę. Od 42. do 55. minuty to Węgrzy mieli minimalną przewagę, ale w końcówce i kielczanie zdołali obrócić sytuację na swoją korzyść i odskoczyć na plus jeden. Ogłuszający doping kibiców i fenomenalny Roland Mikler sprawili, że w ostatnich minutach to jednak Węgrzy wreszcie zbudowali przewagę dwóch trafień.

Na minutę i dziesięć sekund przed ostatnią syreną żółto-biało-niebiescy przegrywali 26:28, a boisko musiał opuścić Igor Karacić, który ucierpiał po zderzeniu ze Smarasonem. Piłkę mieli gospodarze, ale znów doskonale ich akcję zatrzymał Wałach, a Karalek szybko zmniejszył straty do jednej bramki. O czas poprosił Appelgren, wszystko było w rękach Madziarów, ale Smarason popełnił błąd kroków. Błyskawicznie o przerwę zawnioskował Tałant Dujszebajew, kielczanie mieli szesnaście sekund na rozegranie swojej akcji, ale całkowicie w ostatniej akcji pogubił się Maqueda. Żółto-biało-niebiescy musieli pogodzić się minimalną porażką, tym bardziej bolesną, że rozegrali naprawdę wyrównane spotkanie i wreszcie mogli liczyć na bramkarza - Miłosz Wałach odbił aż dwanaście piłek.

Liga Mistrzów:

[b]OTP Bank-Pick Szeged - Industria Kielce 28:27 (15:13)

[/b]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty