Michał Przybylski: Nasze mecze z Czuwajem Przemyśl zawsze są emocjonujące

Dariusz Kosma

Po niesamowicie emocjonującym finiszu KSSPR Końskie pokonał w minioną sobotę na własnym parkiecie Czuwaj Przemysł 28:27. - Uśmiechnęło się do nas szczęście - mówi trener konecczan Michał Przybylski.

Spotkanie KSSPR Końskie - Czuwaj Przemyśl nie należało do najlepszych, ale jego końcówka wynagrodziła kibicom poprzedzające te sekundy niedostatki. Na początku 60. minuty, przy stanie 27:27 karnego nie trafił Przemysław Matyjasik. Na pół minuty przed końcem akcję przeprowadzali goście, lecz popełnili błąd w ataku. Gospodarze wyprowadzili akcję i przy rzucie przed linią sześciu metrów sfaulowany został Bartosz Sękowski. Zimną krew zachował Tomasz Napierała zamieniając karnego na bramkę i dając swojej drużynie komplet punktów.

Pojedynek był rwany, szarpany. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. - Każdy nasz mecz z przemyską drużyną był do tej pory bardzo emocjonujący i nerwowy. Tak samo było i tym razem, ale w ostatnim czasie spotkania te kończyły się dla nas pomyślnie - mówi trener konecczan Michał Przybylski.

Zwycięzców się nie osądza, ale gra koneckiej ekipy była daleka - delikatnie rzecz ujmując - od ideału. - Źle graliśmy w przewagach, nie wykorzystywaliśmy tych momentów. Brakło "zimnej głowy". To wprowadzało dodatkową nerwowość. Na rozegraniu widać było brak Tomka Bodasińskiego, który prowadzi w naszym klubie drużynę juniorów młodszych i przebywał ze swoimi podopiecznymi na 1/8 MP w Opolu. Ponadto nie wykorzystaliśmy aż pięciu karnych. W końcówce uśmiechnęło się do nas szczęście i karnego dającego nam zwycięstwo wykorzystał Tomek Napierała - dodaje trener KSSPR.

Kolejnym rywalem pierwszoligowca z Końskich, po przerwie świątecznej, będzie MTS Chrzanów. Spotkanie odbędzie się 11 kwietnia w koneckiej hali sportowej. Początek - godz. 18.00.

< Przejdź na wp.pl