CC: Pogoń na zwycięskiej fali, ale z minimalną zaliczką - relacja z meczu SPR Pogoń Baltica Szczecin - Galiczanka Lwów
Pogoń Baltica zdołała na własnym terenie odnieść kolejne ważne zwycięstwo. Tym razem ograła Galiczankę Lwów, ale wypracowana przewaga zupełnie nie dała odpowiedzi, kto zagra w wielkim finale CC.
Doświadczenie i młodość. Obie te cechy można przypisać zarówno drużynie SPR Pogoni Baltica Szczecin jak i Galiczance Lwów. Pokazują to wszystkie statystyki. Przyjezdne rok w rok grają w pucharach, ale ich średnia wieku wynosi obecnie lekko ponad 20 lat. Granatowo-bordowe to połączenie jednego i drugiego. Serce mocno bić będzie najbardziej doświadczonej - Sołomii Sziwierskiej. - Lwów to miasto, w którym się urodziłam i wyrosłam, zawsze z chęcią tam przyjeżdżam - zaznacza sama zainteresowana. Właśnie jej obawiają się Ukrainki. - W Pogoni mają dobrą golkiperkę. Ona jest bardzo doświadczona. Będzie ją dosyć trudno pokonać. Mocną stroną przeciwniczek będzie ich przygotowanie fizyczne - powiedziała 24-letnia Olesia Parandii.
Początek zawodów w hali miejskiej przy ul. Twardowskiego 12b był bardzo wyrównany. Pierwsze wynik rywalizacji otworzyły granatowo-bordowe. Dobrze w mecz wprowadziła się Monika Głowińska. Przyjezdne, choć fizycznie ustępowały zawodniczkom Pogoni Baltica, potrafiły sobie radzić z ich agresywną i twardą obroną. W 8. minucie po akcji z udziałem Nataliyi Savchyn Galiczanka objęła pierwsze prowadzenie 3:4. Co ciekawe, od tego czasu obie siódemki nie potrafiły zdobyć kolejnej bramki. Impas przełamała dopiero Aleksandra Zimny.
W 17. minucie pierwszy raz o czas zdecydował się poprosić szkoleniowiec szczecinianek, Struzik. Zrobił to w dobrym momencie. Chwilę wcześniej "dwójkami" w jednym właściwie czasie ukarane zostały: Małgorzata Stasiak i Zimny. Ten fragment Pogoń zremisowała 1:1! Przy grze 6:6 inicjatywa leżała po stronie granatowo-bordowych. To one bowiem prowadziły 9:7, 10:8 czy też 12:10. W ostatnich minutach przed przerwą oba zespoły zaczęły prześcigać się w ilości błędów. W 28. minucie pechowo mecz zakończyła Anastasiia Baranovych. Źle stanęła i z parkietu musiała zejść przy pomocy kolegi ze sztabu medycznego. Wynik na 14:13 mogła ustalić Zimny, ale już po końcowej syrenie nie trafiła z linii 7 metrów.
Wydawało się, że przy słabej skuteczności Ukrainki zdołają "uciec" na bezpieczniejszy dystans. O dziwo, wówczas to przyjezdne zaczęły częściej się mylić, z czego skrzętnie skorzystała ekipa z Grodu Gryfa doprowadzając do kolejnego już remisu po 22. Z kolei za sprawą głównie Moniki Stachowskiej i Cebuli zrobiło się już 27:22 (51 min.). 7 bramek z rzędu mogło robić wrażenie, ale do końca zawodów pozostało jeszcze bardzo dużo czasu. Vasyl Kozar rotował składem, ale cuda w bramce zaczęła wyczyniać Sołomija Sziwierska. Niesamowicie długi okres bez bramki lwowianek przełamała dopiero Tamara Smbatian (27:23). Pogoń wyraźnie jednak złapała właściwy dla siebie rytm gry. W 56. minucie było jednak już tylko 28:26. Za sprawą Natalyi Sabovej rywal doskoczył na 28:27. Ostatecznie zwyciężyła Pogoń wypracowując sobie jedno "oczko" zaliczki.
Rewanż odbędzie się 11 kwietnia (sobota) o godzinie 13.00 we lwowskiej hali PS Budivelnik.
SPR Pogoń Baltica Szczecin - Galiczanka Lwów 29:28 (13:13)
Pogoń Baltica: Płaczek, Szywerska - Huczko 1, Sabała, Stachowska 5, Cebula 7/1, Noga, Głowińska 2, Jurczyk, Królikowska 5, Stasiak 5, Zimny 1/1, Koprowska 3/3, Zawistowska, Kochaniak.
Karne: 5/7
Kary: 6 min.
Galiczanka: Hilyazetdinova, Gladun - Savchyn 6, Kosmina 1, Baranovych 1, Bila, Parandii 2, Konovalova 3, Dorozhivska, Sabova 2, Stelmakh 5/2, Sidletska 1, Smbatian 6/1, Kosyk, Turkalo 1.
Karne: 3/5
Kary: 8 min.
Kary: Pogoń Baltica - 6 min. (Stasiak - 2 min., Zimny - 4 min.); Galiczanka - 8 min. (Sabova, Stelmakh, Smbatian, Turkalo - 2 min.).
Sędziowie: Simone Zendali, Stefano Riello (Włochy).
Delegat EHF: Ion Serbu (Rumunia)
Widzów: 730.