Materiały prasowe / POGOŃ SZCZECIN / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: zespół NMC Górnika Zabrze

PGNiG Superliga: Doskonały początek Wybrzeża. Górnik postawił jednak kropkę nad i

Michał Gałęzewski

Wybrzeże Gdańsk grało w Zabrzu bajecznie. Prowadziło już różnicą pięciu bramek, by na ostatnich 25 minut dać pokaz bezradności. Górnik to wykorzystał, najpierw odrabiając stratę, a następnie śrubując przewagę, która ostatecznie dała wynik 33:25.

Sobotni mecz, jak pokazywały wszystkie znaki na niebie i ziemi, miał być do jednej bramki. Wyższy budżet, szerszy skład i problemy z kontuzjami gdańszczan. To wszystko działało na korzyść Górnika, jednak jak wspominał Marcin Lijewski, Wybrzeże miało swój plan na mecz w Zabrzu i jak się okazało, nie były to tylko puste obietnice.

Górnik, który dotychczas przegrał tylko jeden ligowy mecz już na samym początku nie mógł sobie poradzić z zespołem z Gdańska. Gdy w 5 minucie trafił Wojciech Prymlewicz, było już 4:1 dla Wybrzeża. Zabrzanie szybko jednak wyrównali - potrzebowali do tego zaledwie dwóch minut.

Gdy wydawało się, że Górnik już za chwilę wyjdzie na prowadzenie, a ponadto na dwie minuty usiadł Jacek Sulej, to nieoczekiwanie Wybrzeże rzuciło dwie bramki z rzędu. Kiedy na 10:13 trafił Prymlewicz, dla gospodarzy było to zbyt wiele i Rastislav Trtik poprosił o czas. Nie okazał się to jednak skuteczny zabieg zabrzan. Wybrzeże wciąż nie przerywało swojego koncertu i kiedy kontratak wykorzystał Michał Bednarek, było już 11:16 na cztery minuty przed przerwą!

Dodatkowo karnego nie wykorzystał Marek Daćko. Przy doskonałej grze, Marcin Lijewski poprosił o czas na trzy minuty przed syreną w hali Pogoni. Okazało się to jednak zbawienne dla zabrzan, którzy do końca I połowy nie stracili już bramki. Dodatkowo w ostatniej sekundzie rzut wolny bezpośredni sensacyjnie wykorzystał Michał Adamuszek i na drugą połowę obie drużyny wychodziły przy wyniku 13:16.

Tylko początek tej części meczu był wyrównany. Jeszcze w 35 minucie, po przelobowaniu bramkarza przez Wojciecha Prymlewicza Wybrzeże prowadziło 20:16 i nagle przestało grać! W ciągu szesnastu minut Górnik stracił tylko jedną bramkę. Doskonale spisywała się zabrzańska obrona, z Martinem Galią na czele.

Dzięki temu przewaga Wybrzeża stopniała w zastraszającym tempie. Jako pierwszy na prowadzenie wyprowadził Górnika Marek Daćko w 41 minucie, a już niedługo później, po bramce Michała Adamuszka, było już 26:21 dla gospodarzy.

Klasą sam dla siebie był Galia, który bronił z ponad 50-procentową skutecznością W samej końcówce Górnik dobił coraz bardziej rozbitych rywali, którzy nie istnieli na boisku, dzięki czemu spotkanie zakończyło się rezultatem 33:25. Wybrzeże pokazało więc, że potrafi rywalizować nawet z największymi w tej lidze, jednak z tak krótką ławką nie mogło więcej zdziałać.

NMC Górnik Zabrze - Wybrzeże Gdańsk 33:25 (13:16)

NMC Górnik: Kornecki, Galia - Adamuszek 10, Tomczak 7, Daćko 5, Gliński 4, Bąk 2, Sluijters 2, Gluch 2, Gogola 1 oraz Fąfara, Gromyko, Tatarincew, Tokaj.
Karne: 3/5.
Kary: 6 min. (Trtik, Daćko, Bąk - po 2 min.).

Wybrzeże: Chmieliński, Pieńczewski - Prymlewicz 10, Adamczyk 3, Wróbel 3, Kondratiuk 3, Rogulski 3, Sulej 1, Bednarek 1, Papaj 1 oraz Komarzewski, Podobas.
Karne: 4/5.
Kary: 14 min. (Rogulski, Bednarek - po 4 min., Sulej, Wróbel, Adamczyk - po 2 min.).

Sędziowie: Pelc, Pretzlaf (Rzeszów).
Delegat ZPRP: Andrzej Zapiórkowski (Kraków).

Widzów: 701.

ZOBACZ WIDEO: Polak przez 14 lat brał narkotyki. "Byłem zniewolony. Nie chciałem tak dłużej żyć"
 

< Przejdź na wp.pl