Tałant Dujszebajew: Jestem winny. Nasz atak to była katastrofa
- Porażka zawsze boli. Nasza gra w ataku to była katastrofa - mówi po meczu ze Słowenią (20:25) selekcjoner Tałant Dujszebajew. - To w stu procentach moja wina.
Biało-Czerwoni w ostatnim spotkaniu fazy grupowej turnieju olimpijskiego doznali bolesnej porażki. Poniedziałkowe spotkanie zaczęło się dla naszego zespołu dobrze, później do głosu doszli jednak rywale. Słoweńcy straty odrobili z nawiązką i w drugiej połowie kontrolowali wynik meczu.
- Nasza obrona nie była zła. Straciliśmy tylko dwadzieścia pięć goli, z czego dwa po rzutach do pustej bramki, a kolejnych cztery-pięć po szybkich kontrach. Piotr Wyszomirski też spisał się dobrze. Naszym problemem był atak - wyjaśnia Dujszebajew.
Polacy mieli kłopoty ze skutecznością, robiąc bohatera meczu z bramkarza rywali Gorazda Skofa. - W drugiej połowie w ataku zagraliśmy katastrofalnie - przyznaje selekcjoner. - Dwadzieścia goli, cztery do pustej... To o nas źle świadczy. Zmarnowaliśmy jakieś czternaście sytuacji jeden na jednego i przez to później traciliśmy łatwe gole. Winę biorę na siebie.
Nasi zawodnicy zakończyli fazę grupową z dwoma zwycięstwami w pięciu meczach. Dzięki wygranej Niemców z Egiptem, Polacy awansowali do 1/4 finału.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro
Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": miasto Boga czy bez Boga? (źródło TVP)