Artur Siódmiak emocjonuje się MŚ w siatkówce. "Jestem związany z siatkarzami"
Siatkarska reprezentacja Polski jest coraz bliżej medalu na mistrzostwach świata. Artur Siódmiak, który w swojej karierze zdobywał cenne laury widzi analogie między siatkarzami a szczypiornistami.
Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych w 2007 i 2009 roku zdobyła srebrny i brązowy medal mistrzostw świata. Jakie są różnice w podejściu do wielkich turniejów szczypiornistów i siatkarzy? - Przede wszystkim my, jako piłkarze ręczni nie graliśmy u siebie. Siatkarze mają handicap, że grają w Polsce. To są piękne mistrzostwa. Jak zdobywaliśmy w Niemczech wicemistrzostwo świata, to byliśmy anonimową drużyną. Siatkarze tacy nie są i myślę, że tę drużynę też stać na medal. Mówiono, że drużyna Orłów Wenty to mistrzowie horrorów. Przeważnie spotkania się rozstrzygały w końcówkach, podobnie jak ostatnie trzy mecze siatkarzy. Tutaj właśnie dopatruję się pewnych analogii. Podczas ostatnich spotkań siatkarzy ja sam wychodziłem z siebie, chociaż jestem człowiekiem dość spokojnym. Cieszę się, że zadziałały głowy i udawało się wygrywać - powiedział Artur Siódmiak.
133-krotny reprezentant Polski jest pełen uznania do podopiecznych Stephane'a Antigi. - Takie mecze, jak grali oni ostatnio bardzo budują. Stworzył się piękny zespół, w którym nie ma wielce wyróżniających się postaci. Co ważne, Stephane Antiga rotuje składem i zmęczenie rozkłada się na wszystkich. Dzięki temu łatwiej przejść przez trudy mistrzostw. Oni siebie wspomagają, a takie turnieje wygrywa drużyna. My też mieliśmy indywidualności, ale w przeciągu turnieju jednostka nie wygra mistrzostw. Poza tym prywatnie wielu siatkarzy znam i bardzo lubię. Z wieloma z nich piłem nie tylko kawę. Tym bardziej jestem z nimi bardzo związany - zaśmiał się Siódmiak.
Polakom po znakomitej pierwszej fazie mistrzostw, w ostatnim czasie przydarzyło się kilka gorszych spotkań. - Porażki generują to, że są dyskusje i niesnaski. My często musieliśmy twardo w oczy powiedzieć jakie popełnialiśmy błędy oraz co należy zrobić, by było dobrze i nikt się nie obrażał. To były bardzo męskie rozmowy, które nie wyszły na światło dzienne. Na ile znam siatkarzy, na tyle mogę stwierdzić z przekonaniem, że takie rozmowy są i w tej drużynie. To nie jest tak kontaktowy sport, ale znają się dobrze i potrafią powiedzieć co kto źle zrobił. Działają tu podobne mechanizmy, jak w piłce ręcznej - uważa ekspert.