Pachniało mega sensacją. Energa Wybrzeże mocno postraszyło Industrię

WP SportoweFakty / Karolina Antczak / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev
WP SportoweFakty / Karolina Antczak / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

W Kaliszu pachniało sensacją. Energa Wybrzeże Gdańsk jeszcze na 6 minut przed końcem przegrywało różnicą zaledwie jednej bramki z Industrią Kielce. Lepiej końcówkę meczu rozegrali mistrzowie Polski, którzy ostatecznie wygrali 33:30.

Co prawda Energa Wybrzeże Gdańsk wygrało w lidze i w Orlen Pucharze Polski 9 z 10 ostatnich meczów, jednak nie ma co ukrywać, jakikolwiek inny wynik niż wysokie zwycięstwo kielczan byłoby sensacją. Nieoczekiwanie od pierwszych minut dużo lepiej na boisku prezentowali się jednak gdańszczanie, którzy wyszli naładowani pozytywną energią na ten mecz i w 3 minucie, po bramce Macieja Papiny prowadzili 3:0. Energa Wybrzeże zbierało wiele piłek w obronie i przewaga gdańszczan mogła być jeszcze wyższa, gdyby nie trzy obrony Miłosza Wałacha.

Pierwszą bramkę kielczanie zdobyli dopiero w 7 minucie, gdy trafił Benoit Kounkoud. Trudno znaleźć mecz na krajowym podwórku, w którym Industria tak późno zaczęłaby rzucać bramki. O dziwo worek z bramkami wcale się nie otworzył, a Energa Wybrzeże jeszcze w 14 minucie, po bramce Michała Pereta prowadziło 6:2. Gdańszczanie zaczęli grać szybko i wykorzystał to mistrz Polski. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zdobyli pięć bramek z rzędu i w 19 minucie Cezary Surgiel po raz pierwszy wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Do końca pierwszej połowy mecz był niezwykle wyrównany, a gdańszczanie potrafili się postawić kieleckim gwiazdom, wprost gryząc parkiet. Wszyscy w kaliskiej hali przecierali oczy ze zdumienia patrząc na ostatnie akcje pierwszej połowy, którą Energa Wybrzeże wygrało 12:11 po bramce Patryka Siekierki.

W szatni w kieleckiej szatni musiało być niezwykle gorąco, jednak od razu nie przyniosło to rezultatu, gdyż to gdańszczanie podwyższyli przewagę do dwóch bramek różnicy! Przy stanie 15:13, w przeciągu 28 sekund dwaj gdańszczanie usiedli na ławkę kar i po chwili doszło do kontrowersji. Po tym jak Rafał Stępień rzucił bramkę był uderzony w twarz i zwijał się z bólu w polu bramkowym rywala. Kielczanie przeprowadzili szybką akcję korzystając z przewagi liczebnej i Kounkoud rzucił na 16:15.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to musiało boleć! Młody kibic zatrzymany przez policję

Energa Wybrzeże prowadziło jeszcze w 41 minucie, gdy trafił pozyskany właśnie z Industrii Damian Domagała. Energa Wybrzeże grało w przewadze, ale popełniło fatalne w skutkach błędy, co wykorzystali faworyci i gdy kontrę wykorzystał Dylan Nahi, w 42 minucie, przy stanie 19:21 Patryk Rombel poprosił o czas, po którym znów dwie bramki rzucili gdańszczanie i było 21:21.

Jeszcze na 11 minut przed końcem spotkania był remis 25:25 i sensacja wciąż wisiała w powietrzu. Industria potrafiła wykorzystać niesamowicie skutecznie błędy gdańszczan, jednak nie potrafiła zbudować wysokiej przewagi. Wściekły Tałant Dujszebajew, przy wyniku poprosił o czas.

Chwilę później Industria po bramce Artsioma Karaleka wyszła na prowadzenie 31:28 i prawie do końca meczu grała w liczebnej przewadze. Energa Wybrzeże się już z tego nie podniosła. Ostatecznie Industria zwyciężyła 33:30 i w niedzielę zagra w finale z Orlen Wisłą Płock. Gdańszczanie mimo porażki mogą być dumni ze swojej postawy.

Energa Wybrzeże Gdańsk - Industria Kielce 30:33 (12:11)
Energa Wybrzeże:

Poźniak, Bedoui - Jachlewski 4, Powarzyński 4, Siekierka 4, Będzikowski 3, Peret 3, Stępień 3, Domagała 2, Papina 2, Góralski 1, Milicević 1, Papaj 1, Pieczonka 1 oraz Zmavc.
Industria:

Wałach, Mestrić - A.Dujshebaev 6, Karalek 6, Moryto 4, Kounkoud 3, Paczkowski 3, Surgiel 3, Tournat 2, D.Dujshebaev 1, Thrastarson 1, Wiaderny 1 oraz Nahi, Karacić.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty