Marcin Nowak: Robert Prygiel jest moim przyjacielem

Marcin Nowak wyjątkowo udanie wprowadził się do drużyny AZS-u Politechniki Warszawskiej. W turnieju poświęconemu Zdzisławowi Ambroziakowi zdobywał sporo punktów blokiem, wydaje się, powinien być pewniakiem w talii Radosława Panasa.

W tym artykule dowiesz się o:

W piątym memoriale poświęconym pamięci redaktora Zdzisława Ambroziaka zwyciężyli Inżynierowie z Warszawy. Po zwycięstwach ze Skrą i Resovią kibice dostrzegli potencjał drużyny. Środkowy i nowy nabytek zespołu, Marcin Nowak nie ulega jednak hurraoptymistycznym zapowiedziom. - Tonujemy nastroje, bo najważniejsza jest PlusLiga. Cieszę się, że wygraliśmy turniej, natomiast prawdziwym sprawdzianem będzie mecz z Jastrzębskim Węglem (24 października/przyp. red.). Liga zweryfikuje nasze możliwości, postaramy się zagrać tak dobrze, jak w tym turnieju, a może nawet lepiej.

Najwyższy siatkarz PlusLigi jest postacią niezwykle ambitną, pomimo udanych występów, twierdzi, że wciąż wiele jest do poprawienia w jego drużynie. - Mamy ogromny potencjał w zagrywce. Jeśli ten element zaskoczy to automatycznie powinien lepiej wyglądać blok. Mamy pewne rezerwy w przyjęciu, trochę szwankował ten element, jeśli to poprawimy, to powinno być naprawdę dobrze. Najważniejsze jest to, jak zagramy z Jastrzębskim Węglem. Przekonałem się już nie raz, że spotkania ligowe różnią się zdecydowanie od turniejowych, zwłaszcza tych towarzyskich. W lidze liczymy też na wsparcie publiczności - powiedział jeden z najbardziej doświadczonych siatkarzy w naszej lidze.

Odniósł się również do własnych występów. - Czuję, że mogę wnieść jeszcze więcej do gry naszego zespołu. Gra blokiem raz mi wychodziła, innym razem - nie. Zagrywkę też miałem nierówną, jednak gram już tyle lat, wiem, że te elementy mam opanowane i z czasem powinno być zdecydowanie lepiej - dodał wymagający siatkarz.

Zawodnik odniósł się również do wywiadu, jakiego udzielił niedawno portalowi SportoweFakty.pl. Na pytanie o starego znajomego, z czasów gry w AZS-ie Częstochowa, Roberta Prygla, odpowiedział lakonicznie, że "języki obu siatkarzom powoli się rozwiązują". - Po tej rozmowie Robert podszedł do mnie i powiedział, że wie o tym, że języki się rozwiązują i będą rozwiązywać się dalej - powiedział ze śmiechem mierzący 215 centymetrów siatkarz. - Z nami nigdy nie było problemów. Wiedzieliśmy, że nasza przyjaźń z młodych lat powróci. W Częstochowie byliśmy dobrymi kumplami, trzymaliśmy się blisko. W Warszawie będzie trochę inaczej, mamy już swoje rodziny, dzieci i sprawy z tym związane, ale na pewno będziemy się spotykać, przyjaźń powinna powrócić - zakończył.

Źródło artykułu: