Zbigniew Bartman: Mamy rezerwy, które będziemy wyciągać

Kinga Popiołek

Niespełna tydzień temu biało-czerwoni pod wodzą Andrei Anastasiego zgromadzili się w spalskim ośrodku szkoleniowym, a już w piątkowy wieczór przeszli pierwszy sprawdzian przed wylotem do Japonii. W Arenie Legionowo pokonali 3:0 reprezentację Czech.

W wyjściowym składzie Polaków pojawił się Zbigniew Bartman. Przyjmujący reprezentacji na boisku spędził dwa sety, w trzeciej partii został zmieniony przez Michała Ruciaka. Zawodnik wyszedł na plac gry w ściągających skarpetach - czy są powody do niepokoju? - Jest to dla mnie takie zabezpieczenie - chuchanie na zimne - wyjaśnił Bartman. - Mam dwa rodzaje specjalnych ściągaczy. Na lewej nodze, którą miałem kontuzjowaną, ściągacz ma za zadanie podtrzymywania mięśnia, odciążania go z wysiłku i pracy. Nie ukrywajmy - choć minęło od kontuzji trochę czasu, to dla organizmu nie jest to jeszcze wystarczające - mięsień musi być pod kontrolą. A drugą nogę mam w skarpetce, która poprawia krążenie, utrzymuje jej ciepło, ponieważ wykonuję dużą pracę na łydki, aby one były wytrzymałe, w związku z czym prawa również się czasami odzywa - dodał. Siatkarz przyznał, że fakt, iż medycyna i profilaktyka są na coraz to wyższym poziomie jest powodem do radości. - Dzięki temu żywot człowieka - sportowca się wydłuża.

Biało-czerwoni w piątkowy wieczór pokonali w Arenie Legionowo reprezentację Czech 3:0. Czy plan został wykonany? - Na chwilę obecną jak najbardziej. Wygraliśmy w trzech setach, co cieszy. Tym bardziej, że przeciwnik ma swoją renomę w Europie oraz posiada zawodników światowej klasy, jak choćby Štokra czy Tichačka. Dlatego się cieszymy, mimo że nie graliśmy jeszcze własnej siatkówki i mamy pewne braki do poprawienia - skomentował na gorąco Zbigniew Bartman.

Jakie są braki, o których wspominał nasz rozmówca? - Nasza zagrywka nie wyglądała tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale zrzucę to na kanwę tego, że rano mieliśmy siłownię i to intensywną, dlatego mogliśmy być wolniejsi i tacy ospali. Na pewno lepiej możemy grać w obronie, bo mieliśmy dużo piłek na rękach, z których nie udawało się wyprowadzić kontrataków. Cieszy za to gra blokiem i to, co robiliśmy momentami - bo też się zdarzały przestoje - w asekuracji, gdzie atakujący miał komfort w postaci pięciu innych chłopaków asekurujących - analizował dla portalu SportoweFakty.pl Bartman.

Kadrowicze na zgrupowanie przybyli od razu po ostatnich ligowych potyczkach, w związku z czym muszą się zgrać m.in. ze "starym-nowym" rozgrywającym, jak i ze sobą. - Nie mieliśmy żadnej przerwy. My z Jastrzębskiego Węgla i chłopaki ze Skry w sobotę jeszcze rozgrywaliśmy mecze ligowe, a już w niedzielę spotkaliśmy się w Spale, więc nie mieliśmy żadnego czasu na to, by coś ze sobą zrobić. Na zgrupowaniu wszyscy razem spędziliśmy ze sobą niespełna tydzień, ale najważniejsze jest to, że mamy rezerwy i myślę, że w najbliższym czasie będziemy je wyciągać i dawać z siebie jeszcze więcej - zapewnił reprezentacyjny przyjmujący.

< Przejdź na wp.pl