ZAKSA pokonana! - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Effector Kielce

Spotkanie ZAKSY z Effektorem Kielce mimo że trwał pięć setów, emocjonujące nie było wcale. W jednym secie zdecydowanie lepsi byli jedni, by w następnym grać poniżej oczekiwań.

ZAKSA do spotkania z Effektorem Kielce przystąpiła w bardzo eksperymentalnym składzie. Jednak już początek spotkania pokazał, że kędzierzynianie nawet grając drugą szóstką nie są bez szans na wygraną. Kiedy w pole serwisowe udał się Łukasz Wiśniewski, przewaga gospodarzy była już bardzo widoczna. Po asie serwisowym środkowego na tablicy pojawił się wynik 6:1. Od tego czasu kielczanie mieli na parkiecie niewiele do powiedzenia. Oprócz dobrej gry, zwłaszcza w zagrywce, do przewagi ZAKSY przyczyniały się proste błędy gości. Po pomyłce w ataku przyjmującego Effektora przewaga kędzierzynian wynosiła już sześć oczek (18:12). Mimo przeprowadzonych zmian, podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie byli w stanie odrobić tej straty. Seta zakończył skutecznym atakiem Dominik Witczak (25:16).

W drugiej partii role na parkiecie się odwróciły. To ZAKSA miała kłopoty z przyjęciem zagrywki, a Effector coraz lepiej ustawiał blok i nie miał już tak dużych problemów w ataku. Co prawda do pierwszej przerwy technicznej zespoły grały punkt za punkt, ale po powrocie na parkiet zdecydowanie lepiej prezentowali się kielczanie. Po ataku Armando Dangera przewaga gości wynosiła już trzy oczka (11:14). Kędzierzynianie byli w stanie zebrać się w sobie i zniwelować przewagę, jednak zespół Dariusza Daszkiewicza grał na fali i nie zamierzał tego seta oddać. Po mocnym ataku Adriana Staszewskiego, Effektorowi do zwycięstwa brakowało dwóch punktów (20:23). Ostatnie oczko w tej odsłonie zdobył bardzo dobrze grający Armando Danger (23:25).

Po powrocie na parkiet ZAKSA zupełnie straciła impet, jaki miała w pierwszej partii. Autowy atak Dominika Witczaka dał gościom piąte oczko (3:5). Kędzierzynianie mieli ogromne problemy z wyprowadzeniem skutecznego ataku, a kielczanie solidnie grali swoje. Udana akcja ze środka Miłosza Zniszczoła doprowadziła do wyniku 9:12. Chwilę później podopieczni Daniela Castellaniego po raz pierwszy w tej odsłonie doprowadzili do remisu (12:12), jednak szczęście kędzierzyńskich kibiców nie trwało długo. Po tym jak zablokowany został Serhij Kapelus, Effector odzyskał prowadzenie i tym razem nie oddał go do końca partii. Set zakończył się dwupunktową przewagą przyjezdnych (23:25).

W czwartej odsłonie stało się coś niespodziewanego, ZAKSA dostała jakby nowej ochoty i siły do gry. Po dosyć słabej trzeciej partii, kędzierzynianie odżyli. Po tym jak zablokowany został Panchev gospodarze prowadzili 4:2. Nagła zamiana w postawie podopiecznych Daniela Castellaniego zdawała się zaskoczyć kielczan, którzy podobnie jak w pierwszym secie, nie umieli poskładać swojej gry i przeciwstawić się rywalom. Na drugiej przerwie technicznej przewaga ZAKSY wynosiła już pięć oczek (16:11) i już chyba nikt nie wierzył w inne rozstrzygnięcie niż tie-break.

Piątą partię lepiej rozpoczęli goście, którzy po zablokowaniu Dominika Witczaka prowadzili 3:1. ZAKSA co prawda momentami niwelowała różnicę do jednego oczka, jednak były to tylko chwilowe przebłyski gry gospodarzy. Przy zmianie stron przewaga kielczan była już na tyle znaczna (4:8), że mało kto wierzył w wygraną kędzierzynian. Goście grali konsekwentnie i to oni byli w tym pojedynku górą (9:15).


ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Effector Kielce 2:3 (25,16, 23:25, 23:25, 25:18, 9:15)

ZAKSA: Grzegorz Pilarz, Łukasz Wiśniewski, Maciej Polański, Serhij Kapelus, Rogeiro Nogueira, Dominik Witczak, Piotr Gacek (libero) oraz Łukasz Koziura (libero).

Effector: Michał Kozłowski, Miłosz Zniszczoł, Adrian Staszewski, Grzegorz Kokociński, Armando Danger, Nikolaj Panchev, Bartosz Sufa (libero) oraz Piotr Orczyk, Grzegorz Pająk, Sebastian Warda, Robert Milczarek.

MVP: Adrian Staszewski.

Źródło artykułu: