Wyniszczające starcie wagi ciężkiej dla pretendenta - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów

Wiktor Gumiński

Zarówno kędzierzynianie, jak i rzeszowianie przyjęli bardzo wiele mocnych ciosów i kilkakrotnie leżeli na deskach. Najważniejsze uderzenia wyprowadzili jednak aktualni wicemistrzowie Polski.

Hit 22. kolejki PlusLigi potężnym akcentem otworzyli aktualni mistrzowie Polski. Rzeszowianie bardzo szybko pokazali również swoją siłę w bloku, dwukrotnie zatrzymując lewoskrzydłowych ZAKSY jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną (4:8). W międzyczasie na środku szalał Piotr Nowakowski, popisujący się efektownymi uderzeniami z krótkiej.

Kędzierzynianie próbowali błyskawicznie odpowiedzieć po szybkim knockdownie, zwiększając moc swoich ataków. Na niewiele się to jednak zdało, ponieważ zespół Resovii znakomicie prezentował się w relacji blok-obrona. Licznie podbijane piłki umożliwiały gościom kolejne kontry, które skrzętnie wykorzystywali Peter Veres i Jochen Schoeps (11:19). Gospodarze nie złapali wiatru żagle ani na moment, wobec czego przegrali pierwszą odsłonę aż 18:25.

Fala niosąca graczy Andrzeja Kowala w kierunku sukcesu zmiotła kędzierzynian także na samym początku drugiego seta. Dwie krótkie w aut wyrzucił Marcin Możdżonek, a ze sforsowaniem rzeszowskiego bloku kompletnie nie radził sobie Dominik Witczak. Z kolei jego vis a vis Schoeps niemiłosiernie i bezproblemowo kończył otrzymane piłki na różne sposoby (0:6). 

W przeciwieństwie do pierwszej partii, tym razem siatkarzy Sebastiana Świderskiego stać było na przeprowadzenie skutecznego zrywu. Wszystko co najlepsze przydarzyło się im, gdy w polu zagrywki stanął Witczak. Bombardier ZAKSY rozbijał serwisami kolejnych przyjmujących przeciwnika, a dobre fluidy płynące z jego postawy "zaraziły" również pozostałych jego kolegów. Skuteczność w ofensywie odzyskali Możdżonek oraz Dick Kooy, natomiast w szeregach Resovii kompletnie zatracił ją Aleh Akhrem. Na drugiej przerwie technicznej 16:14 prowadzili miejscowi.

Holender wraz ze środkowym wskoczyli na poziom, który okazał się niemożliwy dla gości. Kolejne udane akcje tego duetu poprowadziły ekipę z Kędzierzyna-Koźla do wygranej 25:21, przypieczętowanej nie pierwszą udaną czapą na Schoepsie.

Dziesięciominutowa chwila wytchnienia również lepiej podziałała na gospodarzy. Od razu po wyjściu z szatni wielką ochotę do gry pokazał Witczak, dwukrotnie obijając ręce blokujących rywali (4:1). Parę wymian później doskonały fragment gry zanotował także Dan Lewis, popisując się nie tylko kilkoma udanymi zagraniami w ofensywie, ale także bardzo efektownym, pojedynczym blokiem na Veresu (12:6).

Szturm przypuszczony przez ZAKSĘ nie skończył się na sześciopunktowej przewadze. Natarcie trwało w najlepsze w głównej mierze za sprawą Witczaka. Jego fenomenalna postawa w obronie nakręcała grę całej drużyny. Atakujący wcielił się w rolę kata Resovii wraz z fenomenalnie serwującym i Kooyem, co w obecnym sezonie było do tej pory rzadkością (19:9). Holenderski przyjmujący dobił przeciwnika widowiskowymi "strzałami" z pipe'a (25:13).

Entuzjazm po demolce w trzecim secie opadł w hali "Azoty" bardzo szybko. Rzeszowianie bardzo szybko podnieśli się po otrzymanym laniu, znaleźli receptę na powstrzymanie Kooya, a do swojego optymalnego poziomu powoli zaczynał wracać Akhrem (5:10). 

Zachęceni dobrym otwarciem goście przypominali w dalszej części czwartej odsłony nieznającego żadnej litości walca. Cały czas konsekwentnie kontrolowali wypracowaną wcześniej przewagę, a bardzo dużo pozytywnej roboty wykonywał przede wszystkim Veres (12:20). 

Kędzierzynianie, pomimo beznadziejnej sytuacji, zdołali poważnie postraszyć pewnych siebie rywali. Floaty Możdżonka nie ułatwiały życia Krzysztof Ignaczak, ale największa niemoc dopadła Akhrema, który zaliczył trzy kolejne niepowodzenia w ofensywie (19:21). W najważniejszym momencie miejscowych zgubiły jednak błędy własne (21:25).

Minimalny komfort psychiczny w tie-breaku jako pierwsi uzyskali przyjezdni, dzięki udanym zagraniom Dawida Konarskiego oraz skutecznym blokom na Łukaszu Wiśniewskim i Witczaku (4:6). Posiadali go bardzo krótko, ponieważ po chwili był już remis 6:6.

Rzeszowianie rozpoczęli kolejną ucieczkę za sprawą ciągle doskonale grającego Konarskiego, bezlitośnie uderzającego po rękach rywali (10:12). Druga próba także okazała się nieudana. Do gry włączył się wówczas Kooy.

Holender stanał w polu serwisowym przy stanie 11:12 i zagrywał już do końca spotkania. Jego potężne bomby zupełnie zdemontowały defensywną Resovii i dały ZAKSIE dwa meczbole (14:12). Drugiego z nich wykorzystał Wiśniewski (15:13),

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (18:25, 25:21, 25:13, 21:25, 15:13)

ZAKSA: Witczak, Zagumny, Wiśniewski, Kooy, Ruciak, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Lewis, Pilarz, Ferens

Resovia: Nowakowski, Akhrem, Schoeps, Drzyzga, Perłowski, Veres, Ignaczak (libero) oraz Konarski, Lotman, Tichacek, Penczew

MVP: Dominik Witczak (ZAKSA)

Sędziowie: Paweł Burkiewicz, Krzysztof Szmydyński.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

< Przejdź na wp.pl