Ekipa z Trójmiasta wciąż niepokonana - relacja z meczu Cerrad Czarni Radom - Lotos Trefl Gdańsk
Dwie niepokonane dotąd drużyny podzieliły się punktami. Po bardzo zaciętym boju w Radomiu lepsi ostatecznie okazali się zawodnicy Lotosu Trefla Gdańsk.
Pierwsze akcje nie były zbyt dokładne w wykonaniu Czarnych, dlatego po skutecznym kontrataku Sebastiana Schwarza jego drużyna prowadziła 8:5. Już po chwili techniczne zagranie Wojciecha Żalińskiego doprowadziło do remisu po 9. Inicjatywa cały czas leżała jednak po stronie Lotosu. Gdy w polu serwisowym zameldował się Wojciech Grzyb, ekipa z Trójmiasta zdobyła cztery "oczka". Najpierw zagrywkę źle przyjął Dirk Westphal, na dodatek chwilę później niemiecki przyjmujący pomylił się w ataku. Po zablokowaniu Bartłomieja Bołądzia było już 11:16. Niekorzystną serię przerwał atak ze środka Daniela Plińskiego. W końcówce miejscowi odrobili kilka punktów, lecz po serwisie radomian w siatkę siatkarze Trefla mogli się cieszyć z wygrania premierowej odsłony.
Początek kolejnej części meczu był o wiele bardziej zacięty, do stanu 6:4 żadna z z drużyn nie osiągnęła znacznej przewagi. Wówczas Mateusz Mika został zablokowany przez Daniela Plińskiego i Jakuba Wachnika. Od tego momentu grę minimalnie kontrolowali radomianie. Gdy Bartłomiej Bołądź wybił atak po rękach wspomnianego Miki, było już 12:9. Wojskowi długo nie mogli się cieszyć z prowadzenia, bo przydarzył im się słabszy moment, który natychmiast wykorzystali rywale (14:14). Ponownie gra toczyła się punkt za punkt, po stronie Lotosu sporo piłek kończył Murphy Troy. Wśród Czarnych Bartłomiej Bołądź z kolei udowodnił, że słabsza postawa w meczu z MKS-em Banimex Będzin była tylko wypadkiem przy pracy. Choć w decydującym fragmencie gry aż dwa czasy wykorzystał Andrea Anastasi, na niewiele się one zdały. To właśnie młody radomski atakujący zakończył seta numer dwa.
Po zmianie stron radomianie dobrze czytali zamiary Marco Falaschiego, co zaowocowało prowadzeniem 2:0. Szybko jednak nic z tej przewagi nie zostało, bowiem miejscowi zepsuli dwie kolejne zagrywki. Dobre zagrania Jakuba Wachnika pozwoliły jego zespołowi ponownie przejąć inicjatywę (8:6). Podopiecznym Andrei Anastasiego nie brakowało woli walki i po kolejnej długiej akcji Troy doprowadził do remisu (9:9). Już chwilę później Lotos wyszedł na prowadzenie, gdy zablokowany został Wojciech Żaliński (13:11). Wówczas swoje 30 sekund wykorzystał Robert Prygiel. Nie zmieniło to zbytnio obrazu gry, na drugiej przerwie technicznej gdańszczanie prowadzili 16:13. Szkoleniowiec zdecydował się więc na podwójną zmianę, ale i to nie pomogło. Zawodnicy z Pomorza z każdą kolejną akcją coraz bardziej "odjeżdżali" Czarnym, którzy kompletnie nie mieli pomysłu na grę, byli nieskuteczni w ataku. O wyniku starcia niepokonanych dotąd drużyn decydował więc tie-break.
Początek piątego seta układał się po myśli gości, którzy po skutecznych atakach ze środka Bartosza Gawryszewskiego prowadzili 2:0. Siatkarze z Mazowsza błyskawicznie odrobili straty, lecz przez błędy własne ponownie musieli "gonić" wynik (5:7, 7:8). Gdy kapitan Lotosu "ucelował" Jakuba Wachnika, jego drużynie brakowało już tylko dwóch punktów do końcowego sukcesu. Takiej szansy podopieczni Andrei Anastasiego nie zmarnowali i wygrali 15:11.
Cerrad Czarni Radom - Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (22:25, 25:23, 25:23, 17:25, 11:15)
Czarni: Kampa,Westphal, Grzechnik, Bołądź, Żaliński, Pliński, Kowalski (libero) oraz Wachnik, Kędzierski, Oivanen, Ratajczak
Lotos: Falaschi, Mika, Grzyb, Troy, Schwarz, Gawryszewski, Gacek (libero) oraz Stolc, Schulz, Stępień
MVP: Wojciech Grzyb