Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: PGE Skra Bełchatów - kolektyw wart mistrzostwa

Dominika Pawlik

Bełchatowianie podnieśli się po dwóch nieudanych sezonach. Pomogły roszady w składzie i sztabie zespołu, a od marca do grudnia nie przegrali ani jednego meczu.

Po siedmiu kolejnych wywalczonych tytułach mistrzowskich, kibice przyzwyczaili się, że PGE Skra Bełchatów utrzymuje się w ścisłej czołówce PlusLigi. Jeśli wicemistrzostwo w sezonie 2011/2012 było rozczarowaniem, to czym miało być zaledwie 5. miejsce rok później? Było jasne, że formuła z Jackiem Nawrockim na stanowisku trenera wypaliła się, Skra potrzebowała nowego sternika.

Włodarze zaryzykowali, na stanowisko trenera zatrudnili Miguela Falaskę, który zakończył siatkarską karierę po sezonie spędzonym w Uralu Ufa. Rozgrywający nie zastanawiał się długo nad powrotem do Bełchatowa, choć w nieco innej roli niż miało to miejsce wcześniej. Sporo zmieniło się także w składzie, bowiem Mariusz Wlazły chciał wrócić na pozycję atakującego, więc z klubu odszedł Aleksandar Atanasijević. Istotnym transferem był powrót Stephane'a Antigi, który obok atakującego oraz Daniela Plińskiego, był najbardziej doświadczonym zawodnikiem w zespole. Ta mieszanka okazała się strzałem w dziesiątkę, choć na papierze wydawało się, że szerszy skład ma Asseco Resovia Rzeszów i to ona znów sięgnie po złoto.

Początek sezonu 2013/2014 dla bełchatowian był stosunkowo dobry, choć zdarzały im się porażki. Na początku PGE Skra musiała radzić sobie bez Facundo Conte, który poddał się operacji i wracał do formy, zaś w styczniu pauzował Nicolas Uriarte, który również przeszedł drobny zabieg. Ostatecznie podopieczni Falaski walczyli o pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym z Asseco Resovią, równolegle występując w Pucharze CEV. Kiedy było już pewne, że nie uda się dogonić drużyny prowadzonej przez Andrzeja Kowala, do końca pozostał jeden mecz.

Bełchatowianie stworzyli na boisku kolektyw
Z urazami zmagał się główny trzon drużyny i do starcia z Effectorem Kielce, szkoleniowiec oddelegował graczy, którzy zwykle stali w kwadracie lub dawali zmiany oraz zawodnika Młodej Ligi, Łukasza Pietrzaka. Spotkanie trwało pięć setów i PGE Skra była bliska zwycięstwa, zmiennicy spisali się dobrze, ale lepiej końcówkę wytrzymali kielczanie. Dzięki tej wygranej awansowali z ósmego miejsca do play-offów, przez co jednymi z większych przegranych sezonu byli Lotos Trefl Gdańsk i Transfer Bydgoszcz, zajmując ostatecznie 9. i 10. miejsce. Niektórzy mieli za złe Falasce wypuszczenie takiego składu, ale czy inni nie postąpiliby w takiej sytuacji podobnie? 

- Mogłem teoretycznie zagrać kolejny mecz, środowy z Effectorem, tymi samymi siatkarzami, poza Wlazłym i Wroną, a potem na meczach w Zielonej Górze oni by zdychali ze zmęczenia, przegrali, a wszyscy by mówili: ale ten Falasca jest słabym trenerem, zamęczył zawodników. Ja muszę myśleć przede wszystkim o moim zespole, o moich siatkarzach, o tym, co jest dla nas najlepsze, a nie dla innych. Jestem pewien, że każdy inny trener, także Radek i Vital, na moim miejscu zrobiłby tak samo - przekonywał trener PGE Skry Bełchatów.

Spotkanie z Effectorem nie było ważne tylko z punktu widzenia pierwszego zwycięstwa kielczan z żółto-czarnymi, ale... to była ostatnia ligowa porażka PGE Skry aż do grudnia! Wyprzedzając nieco fakty: drużyna z województwa łódzkiego wygrała 22 kolejne mecze w PlusLidze.

[nextpage]

Zawodnicy, trenerzy i włodarze klubów zawsze powtarzają, że forma ma przyjść na najważniejszą część sezonu, czyli właśnie play-offy. Doskonałym przykładem jest właśnie Skra, która w marcu i kwietniu w lidze funkcjonowała perfekcyjnie, jak jeden organizm. Spokój na parkiecie wprowadzał Antiga, Wlazły atakował z wysoką skutecznością. Na środku siatki nie do przejścia byli Karol Kłos i Andrzej Wrona, natomiast w obronie równych sobie nie miał Paweł Zatorski. A wszystko funkcjonowało tak znakomicie, dzięki fantazji w rozegraniu Nicolasa Uriarte.

Mistrzostwo PGE Skra zdobyła nie pozostawiając złudzeń Asseco Resovii, która dość pechowo, straciła w końcówce sezonu Oliega Achrema- Odzyskaliśmy tytuł mistrza. Dla mnie osobiście smakuje on dużo lepiej niż wcześniejsze, bo bardzo dużą część sezonu grałem, w finałach, półfinałach. Już wiem co, z czym się je. Miguel mi zaufał i dla mnie to mistrzostwo jest cenniejsze niż to wywalczone wtedy, kiedy przychodziłem i siedziałem na ławce, pomagając jedynie w treningach - powiedział po ostatnim meczu Kłos.

Bez zmian przed kolejną odsłoną zmagań w PlusLidze się nie obyło. Zespół opuścił Paweł Zatorski, ale w jego miejsce sprowadzono Ferdinanda Tille i Kacpra Piechockiego, zaś Daniela Plińskiego zastąpił powracający z wypożyczenia Srecko Lisinac. Za Samuela Tuię dołączył Francuz z polskim paszportem - Nicolas Marechal, natomiast w miejsce Antigi, który zakończył zawodniczą karierę, powrócił Michał Winiarski.

Po wywalczeniu mistrzostwa świata, najważniejsi dla zespołu siatkarze, powrócili tuż przed samym startem nowego sezonu, nie mając czasu na wypoczynek ani treningi. - To nie jest tak, że oni wrócili z mistrzostw świata inni czy mocniejsi mentalnie. Oni się zmieniali w trakcie naszego poprzedniego sezonu i raczej pojechali na mistrzostwa już silni psychicznie z powodu wspaniałego sezonu w Skrze - wyjaśnił Miguel Falasca. Stopniowo trener oddelegowywał na urlopy kolejnych zawodników. Dla wyników nie miało to większego znaczenia. PGE Skra wygrywała z większymi lub mniejszymi problemami, ale po I rundzie fazy zasadniczej nie doznała porażki, co więcej, odprawiła w Atlas Arenie przy rekordzie frekwencji Asseco Resovię Rzeszów.

W październiku PGE Skra sięgnęła po Superpuchar
Dopiero grudzień przyniósł dwie porażki: z MKS-em Banimex Będzin i Jastrzębskim Węglem. Grać z powodu urazu nie mógł Mariusz Wlazły, kolejny urlop dostali Facundo Conte i Karol Kłos. Ważne jednak jest to, że żółto-czarni jeszcze przed przerwą świąteczną zdołali zapewnić sobie awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, a w PlusLidze utrzymują się w czubie tabeli.

Rok 2014 dla siatkarzy PGE Skry był z pewnością bardzo udany: odzyskanie mistrzostwa w znakomitym stylu, wywalczenie Superpucharu i świetna ligowa passa - trudno w takiej sytuacji powiedzieć, że któraś z polskich ekip zanotowała lepszy rok. Co dalej z ekipą mistrzów Polski? - Cały czas powtarzam: niczego nie bronimy. Co było rok temu to było, teraz jest nowy sezon, a tamto to już przeszłość - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Miguel Falasca. - Dla mnie najważniejsze jest to, jak my gramy i jeżeli zagramy dobrze, to zaakceptuję porażkę - dodał. 

Znów zawodnicy wydają się być charakterologicznie dobrze dobrani. Ci, którzy dołączyli, szybko wpasowali się w drużynę i trudno ocenić, czy ekipa zebrana w tym sezonie jest lepsza czy gorsza, czy ma ten sam potencjał. Na razie wiadomo, że cele są takie same: wygrać wszystko, co jest do wygrania, na czele z Ligą Mistrzów. Czy to się uda? Kolektyw, który stworzyli bełchatowianie przed rokiem, a także reprezentanci Polski podczas mundialu, pokazał, że siła tkwi w drużynie. Czas pokaże, jaki będzie 2015 rok dla PGE Skry Bełchatów.

< Przejdź na wp.pl