Dawid Konarski: Nie powinno nam się coś takiego przytrafić
Atakujący reprezentacji Polski przyznaje, że w sobotę Polacy przegrali z Amerykanami trochę na własne życzenie. Wierzy jednak, że jego zespół wyciągnie z tej porażki wnioski.
Biało-Czerwoni w drugim domowym meczu z drużyną narodową Stanów Zjednoczonych w nie najlepszym stylu przegrali 1:3 i ostatecznie zajęli drugie miejsce w grupie B Ligi Światowej 2015. Awans do turnieju finałowego rozgrywek podopieczni Stephane'a Antigi wywalczyli dzień wcześniej, pokonując Amerykanów 3:2. W drugim spotkaniu mieli szansę powtórzyć ten wynik, ale w czwartym secie roztrwonili spory zapas punktów i, zamiast szykować się na decydującą partię, mogli udać się pod prysznice...
- Na pewno nie przystoi nam grać tak, jak zagraliśmy w sobotę od połowy czwartego seta. Mając przewagę 6-7 punktów i grając dobrze powinniśmy dowieźć to do końca i grać tie-break, gdzie mogło być już różnie. Powinniśmy tę czwartą odsłonę wygrać. Musimy to przeanalizować, bo w dwóch ustawieniach stanęliśmy. Mieliśmy przyjęcie, mieliśmy ataki po swojej stronie i nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Amerykanie organizowali dobre kontry i nas w końcu dogonili. Nie powinno nam się coś takiego przytrafić. Musimy zdecydowanie szybciej robić przejścia - zaznaczył w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Dawid Konarski.
Ten mecz od początku był dla Polaków bardzo ciężki. Biało-Czerwoni ledwo się zorientowali, a już przegrywali 0:2 w setach. - W poszczególnych ustawieniach uciekały nam 1-2 punkty. W pierwszej partii duża ilość błędów w zagrywce pozwoliła Amerykanom nabrać więcej pewności siebie, co pomogło im wygrać te dwie odsłony. Druga partia była zresztą bardzo wyrównana, mieliśmy chyba kontrę na 21:20. Nie skończyliśmy. Punkt zdobyli rywale, potem dołożyli asa z zagrywki i ten set też nam uciekł - wyjaśnił 25-letni atakujący.
Mistrzowie świata po nieudanym początku nie zamierzali się jednak poddać bez walki. Wrócili bowiem do gry, wygrali trzeciego seta, a w kolejnym bardzo długo mieli inicjatywę. Na zwycięstwo tego dnia stać ich jednak nie było. - Później graliśmy już naprawdę nieźle, poza tą końcówką czwartej partii, którą powinniśmy wygrać. Skończyło się tak, jak się skończyło. Po tym weekendzie cieszymy się jednak przede wszystkim z tego, że udało się wywalczyć awans do turnieju finałowego - podkreślił nowy nabytek ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Selekcjoner pierwszej reprezentacji Polski zdaje się mieć spore zaufanie do aktualnego mistrza Polski. Nie dość, że ściągnął Konarskiego do siebie prosto z Baku, to jeszcze niedługo po meczach w stolicy Małopolski zdecydował, że znajdzie się on w samolocie do Rio de Janeiro. W Final Six Ligi Światowej w Brazylii wystąpi kosztem Jakuba Jarosza, który zebrał pochlebne opinie za wygrany przez Polaków ważny mecz w Teheranie. - To już sprawa trenera, czy będzie chciał, żebym stawił się na jego wezwanie w środę. Ze swojej strony zrobię wszystko, by tak się stało - przyznał nasz rozmówca jeszcze przed ogłoszeniem składu na finały.