Jenia Grebennikow: Złość po przegranej w półfinale mundialu siedziała w nas przez ostatni rok

Jacek Pawłowski

Reprezentacja Francji po raz kolejny potwierdziła swoją przynależność do światowej czołówki. Po ubiegłorocznym medalu mistrzostw świata, tym razem Trójkolorowi zapewnili sobie krążek Ligi Światowej.

- Byliśmy bardzo sfrustrowani po ubiegłorocznej porażce z Brazylią w półfinale mundialu i ta złość tkwiła w nas przez ostatni rok. Kiedy pokonaliśmy Canarinhos w pierwszym meczu turnieju finałowego, pomyślałem, że może wydarzyć się coś wielkiego. Odegraliśmy się za porażkę sprzed roku i teraz chcemy iść na całość - powiedział po awansie do finału Ligi Światowej Jenia Grebennikov.

Sukces w meczu półfinałowym przyszedł Les Blues z wielkim trudem, bowiem po dwóch wygranych setach, w kolejnych inicjatywę przejęli Polacy, doprowadzając do tie-breaka. Podopieczni Laurenta Tillie zdołali jednak powrócić do gry i rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. - Zagraliśmy bardzo dobrze pierwsze dwa sety, a następnie Polacy narzucili nam swój styl gry, zaczęli punktować blokiem. Skoncentrowaliśmy się dopiero na tie-break, którego udało się wygrać. Powiedzieliśmy sobie, że musimy dać z siebie wszystko i każdy dołożył swoją cegiełkę. To fantastyczne, zwłaszcza styl w jakim to osiągnęliśmy. Świadczy to o tym, że jesteśmy świetnym zespołem - przyznał libero Trójkolorowych.

Zanim jednak Trójkolorowym dane było cieszyć się z awansu do finału, przeżyli prawdziwy horror. Po zdobyciu przez Earvina Ngapetha decydującego punktu, cały zespół oszalał z radości, jednak chwilę później z niecierpliwością wyczekiwał na werdykt sędziego. Selekcjoner reprezentacji Polski poprosił bowiem o sprawdzenie, czy przyjmujący reprezentacji Francji nie popełnił błędu. Proces wideoweryfkacji zajął arbitrom wyjątkowo dużo czasu, jednak pierwotna decyzja, ku radości Trójkolorowych została podtrzymana. - Spotkaliśmy się wszyscy na środku boiska, ramię w ramię. Earvin był przekonany, że nie dotknął siatki. Potem nastąpiła chwila niepewności, ale ostatecznie wszystko było w porządku i mogliśmy eksplodować z radości - powiedział Grebennikow.

< Przejdź na wp.pl