Lucyna Borek: Jak nie teraz, to kiedy?
28-letnia debiutantka w kadrze Polski przekonywała, że kluczem do sukcesu Biało-Czerwonych w starciu z Turczynkami będzie koncentracja od pierwszej do ostatniej piłki.
Reprezentacja Polski kobiet ma za sobą pierwszy trening i godzinny rozruch w imponującej hali imienia Mustafy Kemala Ataturka w Izmirze. Po kadrowiczkach i członkach sztabu trenerskiego nie widać zmęczenia męczącą podróżą z Gruzji do Turcji, a czas przygotowań przed pierwszą konfrontacją z gospodyniami dwumeczu został wykorzystany do maksimum. Libero biało-czerwonej drużyny Lucyna Borek była pełna optymizmu przed startem pierwszego meczu, tym bardziej, że ekipa dowodzona przez Wiesława Popika po pierwszych, nerwowych spotkaniach prezentuje się już pewniej na parkiecie.
- Po meczach w Tbilisi mamy komplet punktów, można powiedzieć, że zadanie zostało wykonane. Co prawda straciliśmy na moment koncentrację i zupełnie niepotrzebnie oddałyśmy Gruzinkom seta, niemniej każde zwycięstwo buduje i nastawia nas na walkę. Za nami jest już dłuższy okres wspólnej gry i to działa na naszą korzyść. Wciąż uczymy się pewności i staram się pracować nad zgraniem, ale na pewno jest lepiej niż wcześniej, łatwiej się koncentrujemy w danych sytuacjach - przekonywała siatkarka.
Co będzie najbardziej potrzebne Biało-Czerwonym, by postawić jak największy opór faworyzowanemu rywalowi i mieć szanse na zwycięstwo? - Przede wszystkim kluczowa będzie właśnie koncentracja, musimy starać się jej nie tracić. Jeśli skoncentrujemy się w pełni na swoich zadaniach, będzie nam łatwiej je realizować. Musimy grać swoje i popełniać mniej błędów. Niezależnie od tego, czy gramy z pierwszym czy ostatnim zespołem w grupie, należy wychodzić na parkiet z takim samym nastawieniem. Mam nadzieję, że unikniemy początkowego spięcia, przez które słabsi rywale urywali nam sety - powiedziała pełna optymizmu Borek.
Doświadczona libero przekonuje, że od powołania do reprezentacji nie zakręciło jej się w głowie z emocji: - Nie odebrałam tego w jakiś szczególny sposób. Przyjęłam powołanie z dużym entuzjazmem, w końcu jeśli nie teraz, to kiedy? (śmiech) Niektóre dziewczyny zaczynają grę w kadrze już w wieku szesnastu czy siedemnastu lat, ja nie miałam natomiast okazji występować w reprezentacjach młodzieżowych. Jak to mówią: lepiej późno niż wcale! - skwitowała.
Z Izmiru,
Michał Kaczmarczyk